Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Renia Ska

Wychowanie dzieci kiedyś - doświadczenia

Polecane posty

Gość gość
Tak, tu gdzie mieszkam , dzieci zaczynają szkołę w wieku 5 lat i dostają normalne oceny, jedynie "jedynkę" przytoczyłam jako przykład najgorszej oceny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem za takim zdrowym wychowaniem,tak jak bylo kiedys nie mowie tu o biciu za byle co i katowaniu,ale lanie raz na jakis czas nie jednemu ze tak powiem tylek uratowalo .Zobaczcie teraz co sie dzieje wychodzi to bezstresowe wychowanie...Dzieciaki rozwydrzone,bo wiedza ze nic im tak naprawde zrobic nie mozna,zero kultury zero szacunku dla innych,kiedys tego nie bylo,a jak bylo to zauwazalo sie takie cos raz na jakis czas a w dzisiejszych czasach co chwile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za czasow mojego dziecinstwa w calym bloku panowala praktycznie taka sama zasada wychowania dzieci. wszelkie problemy wychowawcze rozwiazywane byly natychmiast w kuchni w jeden sposob. w kuchni na honorowym miejscu byl pas, porzadny pas z prawdziwej grubej skory i taboret. jak nazbieralo mi sie i matka wolala mnie do kuchni, gdzie na srodku byl wystawiony taboret a na nim lezal zlozony pas to juz wiedzialam co sie kroi. nigdy nie dostalam w tylek za nic i bez wytlumaczenia za co dostane. laniem zajmowala sie tylko matka na szczescie, ale tez potrafila porzadnie przypalic mi tylek :P nie mam o to zalu i wiem ze niektore lania mnie uratowaly od zgubnego wplywu kolezanek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja dostawalam lanie i wyroslam na normalnego czlowieka. nie dostawalam za darmo, tylko jak zasluzylam. tylko raz dostalam na nagie posladki. tak to bylo kilka solidnych razow skorzanym pasem w tylek. szkody nie zrobilo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skórzany pas i taboret? Kurcze to tak jak u mojego kolegi (dostawał za swoje wybryki) i jak powiedziałam rodzicom to zabronili mi tam chodzić. Kolega po latach (byliśmy wtedy nastolatkami) powiedział że rodzice byli walnięci z tym pasem i życzyłby swojemu ojcu żeby i jego ktoś tak upokorzył, ściągnął pory i strzaskał dupsko w obecności rodziny. Dziś jestesmy dorosłymi ludźmi a kolega nie uznaje cielesnej przemocy na dzieciach, co fajniesze , jego synowie to kochane, przefajne chłopaki i to bez bicia! Sama również nie uznaję bicia z pas kojarzy mi się z wajchniętą psychiką dorosłych którym brakuje wiedzy i argumentów w wychowaniu, wszak bicie było najprostszą metodą zastraszania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Włos się jeży jak to czytam. Jak dobrze, że czasy się zmieniły. Jak można BIĆ kogokolwiek, a zwłaszcza dziecko? Jak cię sąsiad albo kolega z pracy zdenerwuje to też go walniesz w pysk albo pasem przez d**ę? Przecież to nielogiczne, współczuję wszystkim, których bito w dzieciństwie. Nie ma żadnego usprawiedliwienia na przemoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W jakich wy sie rodzinach wychowywaliscie?! Bicie pasem?? Stanie na grochu??? Jestem rocznik 77. Raz w zyciu dostalam klapsa, bo nie posluchalam mamy czego koncekwencja byla rozbita broda (a moglam sobie zeby wybic...) Kiedys dzieci mialy wiecej szacunku u rodzicow, wcale niekoniecznie uzyskanego karami cielesnymi. Teraz rodzice pozwalaja im wchodzic sobie na glowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem rocznik 81 i tak jak przedmówczyni bita nie byłam(może czasem klaps jak juz na prawdę nabroiłam) a do rodziców miałam szacunek , byli moimi kochanymi rodzicami którym jestem wdzięczna za to jakim człowiekiem dziś jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bylam bita glownie klapsy, do dzis tego nie wybaczylam o z ojcem nie utrzymuje kontaktow. bardzo mnie to dotykalo, dzis juz minelo wiele lat a ja z nim nie chce miec nic wspolnego. za to ze tak traktowal bezbronne dziecko czyli mnie kiedys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama4dzieci
Jestem z rocznika 57 i wychowywana byłam w sposób tradycyjny. Swoje dzieci (3 synów i córka)- najstarszy z 77 - starałam się wychowywać po dobroci, ale jeśli to nie działało 3-5 szybkich klapsów lub pasów na tyłek i od razu efekty. Córka spokojna, w miarę grzeczna, chłopcy rozrabiaki. Cięzko było ich upilnować, parę razy mocno przecholowali, więc i zebrało im się parę dość poważnych lań od mojego męża. Dzieciaki nie mają tego za złe, dostawały, kiedy po raz enty rozmowa, szlabany i prośby nie przynosiły rezultatów. Samo lanie nie należało do przyjemnych, ale nigdy nie dostali w złości czy w nerwach. Zawsze na spokojnie, z wyszczególnieniem przewinienia i rozmową po. Rzadko który porwał się powtórnie za zabawę lub działanie, za które wcześniej otrzymał karę. Karą zamienną do lanie była pomoc przy polu, to dopiero była dla nich gehenna, nie raz czy dwa zabierali się za nią pod groźbą dodatkowej kary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam jestem za tradycyjnym wychowanie, a nie za żadnym bezstresowym, którego wyniki widzimy dziś na ulicach i szkołach. Strach wyjść wieczorem. W moich czasach, gdy ojciec dowiedział się, że nieodpowiednio zachowywałem się w szkole czy na podwórku to nie było przebacz. Pierw poważna rozmowa, a potem ta najmniej przyjemna część, czyli kara cielesna. Po rozmowie ojciec oznajmiał, że będzie lanie i szykował taboret. Zanim się przez niego przełożyłem, zawsze wiedziałem co za chwile spotka mój tyłek. Jeszcze przed przełożeniem się musiałem opuszczać spodnie do kolan, a jak się przełożyłem to i majtki wędrowały w dół z pośladków. Dostawałem popularnym w tamtych czasach pasem. Nie był to jednak zwykły pas od spodni. Ojciec nosił w spodniach czarny skórzany pas wojskowy. Odgłos klamry pasa jak ojciec go rozpinał a potem jak go wyciągał ze spodni zawsze wywoływał mrowienie tyłka. Nie trwało to jednak długo, bo ojciec po ściągnięciu pasa zaraz wymierzał mocne razy na tyłek. Zwykle 10, czasem więcej jak byłem starszy. Po laniu się ubierałem i jeszcze krótka rozmowa z ojcem na temat mojego zachowania i kary, którą dostałem od niego. Żalu nigdy nie miałem za żadne lanie bo na każde zasłużyłem swoim zachowaniem. Nieraz dziękowałem ojcu, że potrafił zareagować i nie dopuścił, żebym zszedł na złą ścieżkę. Pas ojca, którym dostawałem do dziś noszę w spodniach i nie mam żadnej traumy czy czegoś, co przeszkadzałoby mi o tym mówić. S

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzę, że pas wojskowy "zbierał żniwo" nie tylko u mnie w domu. Jednak u mnie nie było to na goły tyłek, a na majtki. Zresztą jak parę pasów spadło na tyłek to majtki i tak się skręcały i odsłaniały gołą skórę, więc odczucia pewnie mieliśmy podobne. Ja musiałem opierać się do kary o łóżko. Problemy z chodzeniem i siedzeniem to miałem dosyć poważne przez parę dni, ale nigdy nie miałem żalu za karę. WSP

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za moich czasów użycie pasa do celów wychowawczych było rzeczą normalną, tak jak kładzenie się spać w nocy. Nikt się nie krępował go stosować, ani rozmawiać. U koleżanek w domu jak i u mnie przy drzwiach w kuchni wisiał pas. Nie był noszony w spodniach, wisiał tam tylko w jednym celu - do lania. Rozmowy, prośby nie pomagały, wtedy z pomocą przychodził pas. Jak się coś wydało, matka wołała mnie do kuchni, zawsze rozmowa pierw, potem ojciec wystawiał taboret i brał pas. Seria bolesnych uderzeń w nagi tyłek pasem ze skóry błyskawicznie przestawiał mnie na właściwe tory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale autorko tematu- uważasz, że byłaś świetnie wychowana starymi metodami a SPOLICZKOWAŁAŚ MATKĘ? To faktycznie wiedziałaś co Ci wolno a co nie... Ja nigdy nie byłam bita i nigdy mi do głowy nie przyszło podnieśc rękę na matkę, nigdy. Pyskowałam jak każdy dzieciak, ale spoliczkować? I nie chodziłam na wagary, nie urywałam isę na dyskoteki. Z Twojej wypowiedzi wynika to, że rodzice Ciebie bili, a Ty robiłaś, co chciałaś, a potem przestawałaś ze strachu przed biciem. No, ja po prostu nie wagarowałam i nie sprawiałam problemów, wiedziałam, co jest dobre, bo m irodzice wytłumaczyli a nie wtłukli pasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ze ty bylas grzeczna nie oznacza ze wszyscy byli. jak sie bylo niegrzecznym to matka lub ojciec przylali pasem w tylek i od razu zachowanie sie poprawialo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bezstresowe wychowanie to porażka na całej linii. Lanie nie było złą karą. Było skuteczne i dawało do myślenia. Dziś niestety brak lania w domach widzimy na ulicach, szkołach. Papierosy, alkohol, przekleństwa, narkotyki, bójki itp.. Za czasów mojego dzieciństwa, gdy w domu się wydało moje nieodpowiednie zachowanie ojciec zapraszał do pokoju na rozmowę. Wtedy nie było przebacz, trzeba było grzecznie opuścić spodnie i położyć się na tapczanie po czym następowała seria bolesnych uderzeń pasem skórzanym w tyłek. Ojciec nie patrzył, że boli tylko wymierzał porządne razy pasem na tyłek. Z perspektywy czasu wiem, że lanie uchroniło mnie od zgubnego wpływu kolegów i koleżanek. Wydaje mi się, że dziś niejednemu nastolatkowi parę pasów na tyłek by nie zaszkodziło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wychowalam dwie corki i nieraz zdarzylo sie, ze dostaly lanie. nie jeakies straszne, ale tylek zapiec musial. nie po golej skorze, ale spodnie musialy opuszczac i przekladac sie przez taboret. zwykle 10 pasow z czego 4 byly mocniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama nie biła mnie ale ja byłam straszną histeryczką zanosiłam sie strasznie - pierwsze lanie dostałam jak miałam 7 czy 8 lat na wczasach bo podleciałam do mojego o rok starszego kuzyna (niepełnosprawnego) i zaczęłam go szarpać za włosy -czemu a bo ja wiem, mama mnie odciągła a ja w zanoszenie i wtedy zdjęła klapka i tak mi wlała że przestałam sie od tej pory zanosić, potem jeszcze pare razy dostałam. jestem rocznik 75. Moje dzieci tez pare razy dostały po pupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamietam klapek mojej matki :D Zwykle w kuchni nim obrywalam na stojaco, ciagnal po tylku. Ktoregos razu jednak tak zdenerwowalam matke, ze kazala ojcu, zeby mi wlal bo ona nie ma juz do mnie sily. Ojciec tez uzyl tego co nosil codziennie, nie byl to klapek, a pas. Roznica byla kolosalna. Pas zdecydowanie bardziej bolal. Od tamtej chwili dostawalam juz pasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem bicie nie jest metodą wychowawczą ! Ja nie dostawałam, moje dziecko też nie dostaje. Za to spędzamy dużo czasu razem, rozmawiamy, tłumaczę... Chodzimy na spacery, do Teatru Małego Widza w Warszawie (bo to jest najlepszy teatr dla małych dzieci) i problemów wycjhowawczych nie mam i nie miałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Preferuje z mężem i praktykuję wychowanie w dyscyplinie, w zasadach i przestrzegania norm społecznych jakie dzieci obowiązują,ale bez stosowania cielesnych kar Kary i nagrody u nas w domu są niezbędnych elementem wychowania, ktore pomagają nam w okiełznaniu i naprostowywaniu dzieci. Pasek ,czy klapsy są zbędnym dodatkiem, bez którego da rade się obejść z efektem pozytywnym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem rocznik 83 i mnie ojciec nigdy nie uderzył, zawsze tłumaczył tzn "prał mi mózg" czego szczerze nienawidziłam, pamiętam jak tylko raz się porządnie zezłościł i krzyknął - nigdy tego nie zapomnę, bałam się jak nigdy!!!! a mama czasem przylała i mimo to bardziej pamiętam ten jeden krzyk ojca... dziwne nie? więc ja nie wierze w te klapsy... natomiast obecnie jest dzieciokracja, to dzieci biją rodziców, kopią, plują (widziałam nie raz na placu zabaw) co mnie przeraża co z nich wyrośnie i to same jedynaki. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosc ja tez to zaobserwowałam, rodzice zaczęli popadać skrajność w skrajność. Jak kiedys skrajnie przesadzali w swoim rygorze, dzieci i rybu głosu nie miały, wręcz znęcano sie nad nimi fiz. i psych. za społecznym przyzwoleniem , teraz w obecnych czasach popada sie w druga skrajna kompletny brak karności, totalna samowolka , dziecku niczego zakazać nie można,,ani zwrócić uwagi- tez przegięcie Wg mnie zdrowa dyscyplina w umiarze jest najbardziej proporcjonalna , bez przesadyzmu w żadną strone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mała od początku żyła w pozytywnej dyscyplinie, jak miała rok znała już znaczenie słowa NIE WOLNO, WYSTARCZY, NIE, na co reagowała złością, placzem. Jako dziecko prawie 2 letnie już się nie złościła, a chcąc zrobić coś zakazanego patrzyła na nas, nim się do tego czegoś zakazanego zabrała :) W pewnej chwili jej życia miałam wrażenie, ze była rozczarowana, gdy robiąc coś zakazanego, nie reagowałam i z reguły sama przestawała. Po prostu jej mała moralność na to jej nie pozwalała :) Nie biję dziecka i nie uderzę nigdy. Wiem, że mój sposób wychowania będzie wystarczający, by wychować dobrego człowieka. Córka jest od początku uczona szacunku do starszych, spokoju, grzecznego odzywania się, dziękowania, przepraszania, witania się. Jej inteligencja emocjonalna jest wysoka, o co zadbałam, nie bojąc się przytulania i całowania, albo wygłupiania się razem, ale poznała też co to smutek, gorycz, złość. Będzie ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama biła mnie takim grubszym około centymetrowym rzemieniem i do tej pory jej tego nie umiem wybaczyć, głównie za stopnie. Byłam wrażliwym dzieckiem, grzecznym i dobrze się uczyłam, ale nie zawsze się wszystko rozumiało. Siedziała ze mną w pierwszych latach podstawówki i "pomagała" w matematyce. Raz jak nie mogłam czegoś zrozumieć pobiła mnie po głowie. I zawsze jak dostałam np. 4 była zła dlaczego nie 5 i dlaczego nie byłam najlepsza... Znienawidziłam ją za to. Mój tato zawsze dał mi wybór albo lanie albo np miesiąc bez bajek czy TV. Ostatecznie nigdy mnie nie uderzył, nawet klapsa mi nie dał. Dziś to doceniam. Bicie jest upokarzające, do dziś się z tym nie uporałam psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
temat jest chyba o tresowaniu a nie wychowaniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lepsze to dawne tresowanie niz dzisiejsze wasze "wychowanie" kiedys dzieciarnia znala swoje miejsce w szeregu bo dzis ehhh szkoda nawet dyskutowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gehhhh
Co innego zlanie czy przemoc psychologiczna, a zupełnie co innego krzyk czy klaps. Niektóre parapety (jak gość wyżej) nigdy nie pojmą, że świat nie jest czarno-biały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeważnie dostawałam na goły tyłek, ale przed 16-tymi urodzinami dostawałam na spodnie xxx nazywaj rzeczy po imieniu,bylas nie tylko bita,ale tez molestowana seskualnie:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za czasow mojego dziecinstwa lanie bylo normalna norlanoscia. Zle sie zachowywalas/pyskowalas to tylek swoje odcierpiec musial. Za kazdym razem tylek byl przelozony przez boczne oparcie kanapy przez co byl wypiety. Pozadne razy szerokim skorzanym pasem od ojca zawsze poprawialo moje zachowanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×