Problem z dziewczyną z grupy, dziwnie się zachowuje...

Nie wiem już co robić, w sumie to nikt nie wie więc zwracam się do was z pytaniem. Jestem na 3 roku studiów, od pazdziernika ub.r doszła do nas pewna dziewczyna, przeniosla sie z dziennych. Zawsze byla na uboczu, z nikim za bardzo nie rozmawiala, taka typowa cicha myszka. Od grudnia dzieja sie dziwne rzeczy... Zaczelo sie od pisania smsow do naszej kolezanki (jej nr ma bo kiedys mialy zrobic razem prezentacje). Pisala w nich ze jakby potrzebowala czegos to ma smialo pisac. Niby normalne smsy, ale pozniej zaczela pisac meile do dziekanatu ze cala grupa jej nie akceptuje, ze wszyscy sie z niej smieją itp... A cos takiego wcale nie mialo i nie ma miejsca! Doszlo juz do tego ze pisze w meilach do dziekanatu, ze ktoś chce ją zabić i naszą kolezanke... ze jak jej nie bedzie w szkole to znaczy ze cos złego się z nią stało itp... W sobote byla w szkole, oczywiscie z nikim nie rozmawiala mimo prob nawiazania z nia kontaktu. W niedziele juz jej nie bylo.. Zaniepokoilo nas to ze wzgledu na to co pisala, wiec moja kolezanka wyslala jej smsa z zapytaniem dlaczego jej nie ma, ze przeciez jest egzamin. Odpisala ze wszystko ok, ze musiala jechac do chorej cioci, a po 20 minutach napisała " wyjechalam! nie wazne gdzie, nikt nie wie... przepraszam ze ci nie pomoglam wiesz w czym.... trzymaj sie!''. W sumie odebralismy to jako kpine ale nie ukrywam ze w glebi duszy sie przestraszylam, zreszta nie tylko ja... Kolezanka jej odpisala, ze przeciez nic zlego jej sie nie dzieje i gdzie jest. Ale ona ma od niedzieli wyłączony telefon. Nie wiemy co mamy z tym zrobic? czy ona ma jakas schizofrenie czy co.

?

Na 100% schizofrenia. Znam osobiscie dwa bardzo podobne przypadki. W obu przypadkach studentka i w obu przypadkach brak zgody na leczenie psychiatryczne.

i to trochę rozwiniętej

no a skad my mozemy wiedziec gdzie jest?i co sie z nia dzieje?

Może być chora. Ale jeżeli jest chora to raczej o tym nie wie...

idzcie do dziekanatu powiedz co sie święci bo znajac zycie to mogą was potem oskarzac ze cos jej zrobiliscie, a moze skontaktujcie sie z kims z jej poprzednich studiow zeby sie dowiedziec czy tak samo tak odwalała? albo z jakimis jej znajomymi/rodzina ze sie dziwnie zachowuje... jakas beznadziejna ta dziewczyna, moze wlasnie chora psychicznie troche jest...

Tylko ze ja nie wiem co z tym zrobic, nikt nie wie... Dziekan dostaje od niej dziwne meile a mimo wszystko nic z tym nie zrobili. Mamy isc na policje i powiedziec ze dziewczyna wylaczyla telefon? wysmieją nas... Wiem ze nie jestesmy za nia odpowiedzialni ale mimo wszystko w kazdym czlowieku jest takie poczucie, ze trzeba jakos pomoc. A jezeli faktycznie sobie cos zrobila? Zjazd mamy dopiero 2,3 luty.

Dziekanat kontaktował sie z poprzednia grupą, podobno tam tez sie tak dziwnie zachowywala. Na naszego grupowego meila wyslala tez pare dziwnych meili, np wiersz o nienawisci, albo jakis film o tacie i synu ktory za kazdy błąd przybija gwozdz do płotu.. Ona jest z domu dziecka. Ale z kim teraz mieszka to nikt nie wie.

?

poróbcie print screeny tych maili, niech ktos moze sprobuje do niej jeszcze pisac a nuż odpisze.. jakby działy sie jakies naprawde niepokojace rzeczy np grozilaby ze sie zabije idzcie z tymi mailami na policje, oni muszą cos z tym zrobic takie jest prawo,ze jak ktos grozi ze sie zabije policje mozna powiadomic kiedys na kafe tez byla taka akcja.. a w dziekanacie niestety zazwyczaj tak jest ze w doopie maja studentow i to co sie z nimi dzieje a pozniej dziwia sie jak stanie sie tragedia ;/

To jest schizofrenia. Mam to w rodzinie. Ostatecznie zrobi sobie albo komuś krzywdę. Idzie z tym do dziekana..poproscie żeby uczelnia nawiązała kontakt z jej rodzina. Być może nie wiedza ze choruje lub przestała brać leki. Na takim etapie schizofrenii ta osoba powinna być hospitalizowana.

Aha nie doczytalam ze nie ma rodziny. W takim wypadku informuje sie już tylko szpital psychiatryczny. Z tymi objawami będzie na oddziale zamkniętym dopóki jej sie nie poprawi.w dziekanacie muszą mieć adres zamieszkania lub zameldowania i dane do osoby która sie informuje w razie wypadku. Aha jeśli to ona wam powiedziała ze jest z domu dziecka to pewnie nie jest prawda.

niestety te meile ktoś pousuwał. Napisała do niej jeszcze raz kolezanka ale dalej ma wylaczony telefon, tak jak pisalam od niedzieli. Dzisiaj wyslalysmy tez meila z grupowego ale tez cisza. A o tym domu dziecka powiedziala mi dziewczyna z dziekanatu ktora znam osobiscie. Ale jezeli pojdziemy z tym do dziekanatu ktory zna juz jej historie i dostaje te meile to co dalej? Powinni zglosic sie do jakiegos szpitala? A moze prosciej bedzie jesli to my zglosimy szpitalowi. Tylko na jakiej podstawie oni nam uwierza.