Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jestem wściekła!!!

Wredni, toksyczni teściowie i mąż maminsynek.

Polecane posty

Gość jestem wściekła!!!

Sama nie wiem co o tym myśleć. Mam dylemat, bo nie wiem czy jeszcze chcę być z moim mężem, pomimo faktu, że go JESZCZE kocham. Problemem są teściowie. Jesteśmy 8 lat po ślubie i nasze małżeństwo wpada ciągle w jakieś kryzysy. Mieszkamy osobno, ale niedaleko teściów ( na tym samym osiedlu). Kiedyś byłam zupełnie inną osobą, potulną i łagodną, która dała sobie wejść na głowę. Wpadłam w depresję 3 lata temu , teraz jestem już zdrowa, ale od tego się wszystko zaczęło. Przytoczę kilka faktów żeby nie nudzić i się nie rozpisywać za bardzo : -Moi teściowie zaczęli mi zarzucać, że oszukałam ich i ich syneczka, bo moja depresja była prawdopodobnie 3 epizodem- tylko, że ja dawniej nie myślałam, że mam depresję. Teściowa na osobności mi dodała, że jakby to wiedziała to nie dopuściłaby do tego małżeństwa. -Starają się kontrolować poprzez pieniądze! Jak nasz synek był malutki to mąż stracił pracę. Pomogli nam, za co jestem wdzięczna, ale za jaką cenę! Myśleli, że naszą prywatność i nasze życie kupią za pieniądze. Po fakcie okazało się, że nagle ODE MNIE chcą zwrotu wszystkiego. Swoją agresję skierowali na mnie i uważają, że tylko i wyłącznie ja jestem im coś winna tylko ja , mój mąż NIE! -Lamentują, że nikt ich nie chce i jacy oni są biedni i oczywiście znów kierują to w moją stronę, że to ja nie chcę ich odwiedzać, że jestem niewdzięczna itp... a o moim mężu nic. -Ostatnio mąż kompletnie mi w niczym nie pomaga, bo jego mamusia twierdzi, że jak on pracuje to nic nie musi, a on tego słucha a potem są miedzy nami nieporozumienia. -Ostatnio wymyślili, że MAM IŚĆ DO PRACY!!! Jestem na wychowawczym, nie buntowałam się, bo chcę pracować. Szukałam pracy, na umowę zlecenie albo na 1/2 etatu, ale nic nie znalazłam. Wtedy mąż z teściową wpadli na genialny pomysł. Miałam pracować z teściową w firmie w której ona pracuje. I co się okazało? Poszłam tam do pracy i teściowa mnie niby miała przeszkolić i doszło to tego, że gnoiła mnie przed innymi pracownikami, a na koniec obmówiła przed wszystkimi moimi znajomymi na osiedlu. Mąż MI NIE UWIERZYŁ, bo jego mamunia kurwa jest idealna! Teraz robią ze mnie pasożyta, któremu się pracować nie chce i pomocną dłoń odrzucił!!! -Mój problem też polega na tym, że za dużo chciałam od teściów, pod względem uczuciowym, jestem DDA obecnie na terapii i szukałam w teściach odzwierciedlenia dobrej strony moich rodziców. Myślałam, że się z nimi zaprzyjaźnię i ZASTĄPIĄ mi rodziców SIC! A oni chcieli mieć na de mną władzę tak jak nad moim mężem. -Czuję coraz silniejszą presję. Już i tak dużo dla siebie zrobiłam i dalej robię. Mam własne hobby, wychodzę czasem do ludzi. Teraz narzekają, że stałam się egoistką, a jak siedziałam w domu bez perspektyw zamknięta w 4 ścianach, to byłam nazywana odludkiem nieprzystosowanym. Co bym nie zrobiła to jest obracane na negatyw. Kiedy byłam gruba, to byłam gruba, a dziś jak schudłam to wyglądam niby jak kaszalot :) -Teraz jestem silniejsza i nie daję sobie wchodzić na łeb i SIĘ ZACZĘŁO otwarta wojna w moją stronę !!! Jak się wkurwię, to mężowi spakuję kartony i wystawię za drzwi, bo od tygodnia widzę, że jest poważnie nabuntowany przez teściów. Nie spotyka się z nimi, ale na pewno do niego dzwonią kiedy mnie nie ma w pobliżu.Mąż gada, żeby ruszyła tyłek do pracy i żeby dała jego mamusi szansę i żebym pracowała z nią! I zauważyłam, że zaczyna myśleć tak jak ona. Te same miny gesty ... Kiedyś bałam się samotności i opuszczenia i nadal się boję, ale dziękuję uświadomiłam sobie, że właśnie teraz i już jestem opuszczona i osamotniona ! Tylko tak cholernie jestem wściekła i BOJĘ się działać, dzisiaj mam mego doła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iho
Mi się wydaje, że teściowa załatwiła ci pracę tylko dlatego żeby cię zgnoić i podważyć twój autorytet w oczach męża. Zrobiła to perfidnie i pod maską nieskalanej dobroci. To wszystko było z góry zaplanowane. Umożliwić ci pracę, a potem maksymalnie zniechęcić, żebyś ją porzuciła, i zwalić całą winę na ciebie, że z tobą jest coś nie halo. Wina leży po stronie męża, nie tylko teściów. On jest między młotem i kowadłem do tego jest cholernym egoistom, bo ucieka w cień a ty jesteś jego tarczą i za wszystko ty obrywasz. Tak to widzę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrób z tym coś
zrób z tym coś bo cię wykończą albo rozwalą małżeństwo. Taki typ to chodzące kanalie. Ja zaraz po slubie zamieszkałam z mężem w domu który budowali jego rodzice oni mieszkali dalej u siebie. Wyglądało to z zewnątrz jak sielanka, a moja teściowa sucz jedna chodziła i mówiła że DALI nam dom w prezencie slubnym. Teść wchodził jak do siebie nie bacząc czy jestem ubrana czy w łóżku. Non stop zajmował mojego męża swoim stolarstwem, tak że całe dnie siedziałam sama . Przychodził tylko na posiłki oczywiście z teściem. Jak mieliśmy kłopoty finansowe, zwróciłam się do MOPS-u. MOPS przeprowadzał wywiad a teściowa łach powiedziała , ze ona co miesiąc daje nam pieniądze i MOPS nam nie pomógł. Ona oczywiscie nigdy nie dawała. Wszystkie pieniądze z wesela poszły w wykończenie "niby" naszego domu.Teraz mija już 10 lat jak mieszkamy sami a z teściami nie mamy kontaktu. Ale ja zagroziłam mężowi że odejdę. Wtedy wstawił się za mną. Ale widzę że u Ciebie to problem z ciotowatym mężem. Porozmawiaj z nim a jak to nic nie da to spakuj i wypirdo.... bo zycie Ci zniszczą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem wściekła!!!
iho, Ja też to tak widzę... Ale nie zdawałam sobie sprawy, że posunie się aż do takiej intrygi, teraz mam za swoje mogłam słuchać intuicji, bo podpowiadała mi, że z tego będą kredki, ale postanowiłam spróbować, bo chciałam pracować. Dziwię się sobie, że wytrzymałam tam aż 3 tygodnie, inni najprawdopodobniej z takiego układu zrezygnowaliby po 2-3 dniach albo krócej. Co do męża to też masz rację, boi się mamuni i tatunia i jak małe dziecko chowa się za mną jak za szafą. Też mam go już dość, tylko dlaczego ja go jeszcze kocham? Jakie to pojebane! Wczoraj nie wytrzymałam i wykrzyknęłam mu, że go spakuję, to perfidnie zaśmiał mi się w twarz i pojechał wcześniej do roboty! A rozmowy na temat jego wspaniałych rodziców kiedy zaczynam, bo chcę wyjaśnić z nim nieporozumienia, bo widzę że nie trzyma mojej strony jak dawniej, to od razu pyskuje podniesionym tonem i ucieka, jak małe dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość współczuję....
dobrze to opisałaś, są TOKSYCZNI.... ja też jestem dzisiaj po kłótni z powodu teściowej, która ciągle jest pomiędzy nami, o nic się tak nie kłócę jak właśnie o nich! trzymaj się autorko, nie daj się, buntuj się, walcz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yetichaaa
Kurde naprawde wspolczuje. zebys choc miala wsparcie w rodzicach,ale.to alkoholicy... nie wiem,co poradzic. jak go jeszcze kochasz,to walcz,ale jak gk juz nie bedziesz kochac,to pierdol go i niech miezzka z mamusia. oraz z nia zyje. tragedia,normalnie tragedia. chyba bym takiego na strzepy rozjebala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem wściekła!!!
zrób z tym coś, też tak to widzę. Oni chcą mnie, zniszczyć, zdeptać i najchętniej zabić! Mój problem polega też na tym, że ja swojemu mężowi się daję!!! I nie potrafię wybrnąć z tej pułapki, na pewno poruszę ten temat na terapii DDA, może coś wskóram. Jestem jak taki żebrak uczuciowy. Kiedy jest źle to cierpię, a kiedy on jest dobry i miły to jestem rozanielona, do następnego epizodu i tak się to ciągnie w nieskończoność. Błędne koło i WSZYSCY to wykorzystują. Tylko, co z tego, że go spakuję, skoro on nie wyjdzie dobrowolnie z mieszkania. Już widzę czarny scenariusz w mojej głowie. W miesiącach letnich mogę go wymeldować ( bo to moje mieszkanie po mojej babci, nie jego i to ja jestem właścicielem), a kłótnie NIC nie dają! Pojebane to... Aha, kiedy jego rodzice przychodzili do nas ( już nie przychodzą, bo dałam im do zrozumienia że nie są mile widziani) to we własnym mieszkaniu czułam się jak intruz, kompletnie zaszczuty... - tak mi się przypomniało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem wściekła!!!
Tak tak, są toksyczni. Odkąd jestem na terapii, zauważyłam u mojego męża sprzeczność. Czuję, że oni mają na niego jakiegoś haka - bagaż z dzieciństwa i on im ciągle musi udowadniać, że zasługuje na ich miłość i dostaje "nagrody" kiedy jest potulny. A mi sprzedał kompletne zaprzeczenie, właśnie w stylu DDA albo DDD " Jest ok, moi rodzice są dobrzy tylko to ze mną coś jest nie tak". Podejrzewam od pewnego czasu że jego życie nie było tak różowe jak próbował mi sprzedać. I pomyśleć, że na początku jak poznałam teściów, to chciałam żeby moi rodzice tacy byli jak oni i zazdrościłam mężowi, że ma rodziców którzy go kochają.... Jakie to złudne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja miałam podobnie..
Ale przegrałam wojnę. Były mąż wybrał ostatecznie swoich rodziców. Wcześniej była głupia, bo wywaliłam z domu maminsynka i po jakimś czasie pozwoliłam wrócić bo błagał i obiecywał, że wszystko się zmieni. Sielanka trwała 2 miesiące potem wszystko wracało na dawny tor. Dzisiaj jestem sama z 3 dzieci i nie żałuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfghytrfdxc
mój były też wybrał rodziców - teściowie praktycznie wyrzucili mnie z domu i obwiniali za to, że pił - oczywiście nie pił ze mną, ale co tam! i tak moje wina dzisiaj jestem w nowym, szczęśliwym związku i uważam, ze w sumie powinnam im podziękować - gdyby mnie nie wyrzucili męczyłabym się dalej z pijakiem, bo wydawało mi się, że go kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfghytrfdxc
praktycznie zafundowali mi wstrząs i otworzyli oczy! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak top czytam
Tomam wrażenie ze to ty masz jakiś problemem,a z ta praca to mnie również zaskoczylas,po pierwsze niejesteś na wychowawczym po drugie skoro jej nie lubisz po co brałaś te prace, po trzecie czemu ciągle nanich polecasz,?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem wściekła!!!
jak top czytam...... Owszem, jestem na wychowawczym :D Może ty nie wiesz po prostu, że na urlopie wychowawczym MOŻNA podjąć pracę, nawet na 1/2etatu! Po co brałam pracę? Bo myślałam, że idę tam pracować jako normalny pracownik, a nie pod "okiem" teściowej, jak się dowiedziałam po fakcie. Myślałam, że będę pracować z nią w jednej firmie a nie na takiej zasadzie, że ona stoi na de mną i gada że do niczego się nie nadaję. To ona po prostu sobie ustawiła, ze będę mieć stanowisko zaraz obok jej stanowiska i ona bez przerwy na de mną stała i krytykowała i nawet nie można było się skupić. Nie doczekałam umowy, bo prysnęłam stamtąd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem wściekła!!!
dfghytrfdxc, tylko pozazdrościć, że tak poukładałaś sobie życie na nowo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ohigo;
Można podjąć pracę na wychowawczym... Ten co pisał, że nie to jakiś idiota :D http://kodeks-pracy.wieszjak.pl/pracownik-rodzic/231841,Praca-na-urlopie-wychowawczym-art-1862.html Sama jestem drugi rok na wychowawczym i pracuję na zlecenie u innego pracodawcy po 3-4 godz. dziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje drogie ..... Zwiazek z maminsynkiem to poważna decyzja , facet od początku nie jest w stanie ukryć tego toksycznego przywiazania do mamusi ,ale my w swojej naiwności uznajemy że czasem wszystko sie zmieni. Na poczatku jesteśmy miłe dla niego i mamusi no bo to poczatek - oczywiscie mamusia chce przychylić nam swiata podpowiada gdzie jeździć co gotować jak sie ubierać jest poprostu ujmujaca. Potem jej zachowanie zaczyna nas meczyć ale wciąż nie mówimy o tym meżowi robimy rózne uniki bawimy w rodzinną dyplomację.Maminsynek informuje mamusie, że to nam się nie podoba no i wtedy się zaczyna wojna. Jesteśmy punktowane za wszystko nasza osoba staje się publiczna bo oczywiscie mamusia szuka wsparcia w mieście. Toksyczna tesciowa jest zawszewrogiem albo ustąpimy jej miejsca i wpadniemy w depresję albo przygotujmy sie do tej wojny. Maminsynek to szczególny typ faceta najczęściej z obniżoną samooceną wychowywany bezwzorca ojca swoją matke kocha i nienawidzi ma umiejetnosć właściwej oceny sytuacji i jest całkowicie pozbawiny mocy w jasnym określeniu miejsca dla matki. Nie czekamy latami tylko sprawę stawiamy na ostrzu noża nie tłumaczymy sie dobrem dzieci ( JESLI TO SIĘ NIE ZMIENI ODEJDĘ ) nie płaczemy i nie robimy scen zazdrosci jasno określamy nasze oczekiwania . Poznałam maminsynka po 50 matka jest juz wiekowa -podła bezwzgledna widzi że syn cierpi że się miota ,a mimo wszystko nie ustępuje fakt iż zatrzymuje przy sobie kobietę która kocha wywołuje w nim poczucie winny bliskie depresji. Dziewczyny wyznaczajcie granice na samym początku to Wy jestesie teraz najważniejsze ,a matce należy się szacunek i opieka i jeszcze jedna wazna sprawa maminsynek nie przyjmuje krytyki swojej matki wiec nie kalajcie ideału..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha, kiedy przeczytałam tytuł tego topa, to zapytałam siebie, kiedy ja założyłam go??? Moja sytuacja jest podobna, od 14 lat jestem na pozycji wrednej synowej. Na szczęście tesciowie mieszkają teraz daleko, więc tylko sporadycznie mam wizyty, które muszę później odchorowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak zaczęłam czytać ten wątek, to najpierw sie uśmiałam z tych "suczy" itp. Nie bede przytaczać, co sama mslę o mojej przyszłej-niedoszłej teściowej... Później było mi mniej do smiechu, ale poczułam sie lepiej, bo w końcu doszło cos do mnie: przez długi czas myślałam o tym, że bedę miała męczącą teściową, a teraz wiem, że już ją mam i to od dawna. Niestety nie uświadamiałam sobie tego. Mój facet tez jest w typie maminsynka. Myślałam, że jest inaczej, ale w końcu mnie olśniło! Myślałam, że to jego matka jest taka zła i egocentryczna, że zamęcza go telefonami, aż w końcu...mój ukochany powiedział mi, że... to on do niej dzwoni! Ja myślałam, że to ona go zadręcza! Że on taki biedny! Nie wie co robić... W końcu jego matka ma wieczny problem ze swoim najstarszym synem (i najstarszym bratem mojego faceta) i wiecznie wydaje jej się, że potrzebuje pomocy mojego partnera. Zamiast znaleźć sobie własnego gacha, nauczyła się, że jej młodszy syn wszystko załatwi i jeszcze posłucha o tym, że noga ja boli, że poszła po zakupy do warzywniaka, ale kapusty nie mieli itp... No i w końcu mnie oświeciło, no bo skoro ona taka trująca, to czemu on odbiera codziennie ten telefon? Ba! Okazuje się, że jak nie odbierze, bo nie może, to potem skrupulatnie oddzwania, żeby mamusia znowu mogła się zwierzyć, co to najstarszy synek (40 lat) nawyprawiał... najlepsze, że nagadałam cos swojemu facetowi i widzę, że coś tam dotarło, ale on chyba nadal nie rozumie, że codzienne rozmowy z mamusią nie są normalne w tym wieku (facet po 30-stce)... Dla niego to "tylko pogaduszki". Olśniło mnie, czemu nie czuję że tworzymy rodzinę (nie jesteśmy małżeństwem, ale mieszkamy razem ponad 2 lata). Myślałam, że może tego dlatego, że mamy dzieci, czy cos w tym stylu. Albo że problemy jego mamy kiedys się skończą, ale przeciez szkoda by było! Z czymś musi dzwonić do synka. Czułam się ciągle jak w trójkącie, jakby jego matka była jego eks-żoną. Teraz wiem czemu... Jak można stworzyć związek, czy założyc rodzinę, jak sie jest pól na pól w jednym domu i drugim? Postawiłam facetowi ultimatum, że koniec tych telefonów, że ma to na niego zbyt duzy wpływ itp. Ma odciąć pępowinę. Dałam mu czas do końca wakacji. Zobaczymy co sie wydarzy, ale konkurencja jest silna i chyba d*pa z tego bedzie... Najgorsze, że mój partner zaczął sie na mnie wyżywać... (psychicznie, bez bicia).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taki_jeden_964
To mąż też może być maminsynkiem, nie tylko kawaler, no proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zięciu
Dziewczyny czytałem wasze wypowiedzi. Ja mam zaufaną koleżankę od natury kobiecej, której nie rozumiem. Wam polecam męską wersję bo coś nie tak w waszym podejściu do mężów. Do rzeczy. Moi teściowie stworzyli sektę: teściowie=guru, 3 siostry=kapłanki, my(szwagrowie)=potępieńcy. Przepływ danych szwagier=>żona=>teściowa (wypracowanie decyzji)=>do realizacji i powiadomienia (ogólnik do wszystkich). Próbowałem dostosowania - tak mi ułożyli życie że w pracy byłem kierownikiem 4500/mieś, a u teściów parobkiem i zbierałem ręcznie ziemniaki Próbowałem walki - kulturalnie postawiłem się teściowi przy teściowej i zonie, jak zostaliśmy sami rzucił się do bicia, ale na ostatnim metrze się zsikał i zawrócił. Teściowa to wadera - organizuje swoje wilczyce (moja żona włącznie) do ataków psychicznych stadem, albo szczypania po kostkach, tak czy owak nie widzę po nich żadnego zmęczenia zawsze jestem uszkodzony, a one razem liżą swoje rany i moją krew z ich pysków. Separacja, 6 mcy, zero kontaktów świąt, sylwestrów, nic. Żona mnie zwabiła przed dom teściów - 2 godz przesiedziałem w samochodzie nie wszedłem, teraz pod pozorem przyjechali do nas "tak pogadać" w troje na jednego. Wszedłem z ludzką tarczą, uśmiech powitanie i wyszedłem. Miny mieli marne. Żona bardzo naciska na wizytę moją u nich, grozi rozwodem. Mi się wydaje że chyba miedzy sobą się gryzą. Co myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc 11
Ja mam to samo a nawet gorzej mieszkamy z chlopakiem na parterze jego rodzice na pietrze ta sama klatka w bloku. Z poczatku latala jego matka jak sie klocilismy i go bronila afery robila. Jak chodzilismy do niego na gore to tylko go czestowala obiadem lub herbata mnie nigdy nie spytala a razem siedzielismy tam. Chciala rzadzic wszystkim co mam gotowac jak firanki wieszac gdzie choinka ma stac itd 2lata siedzialam cicho nie stawialam sie jej.urodzilam dziecko po 2 latach i przyleciala zrobila awantire o ubezpieczenie ze ma byc na jego syna a nie na mnie to wybuchlam wkoncu i po tej sytuacji zaczela na mnie plotki siac po sasiadach nie gadalam z nia jakis czas potem zaczelam gadac i znow afery robila i wymysla ploty co ja mam zrobic?? Teraz jestem w drugiej ciazy w lipcu rodze i nie wiem czy mam odejac czy co bo chlopak ja slucha ona go buntuje i razem na mnie gadaja po ludziach bzdury. Wiele wiecej przykrego mnie spotkalo a to tak w skrocie. Najgorzej ze chlopak nie chce odciac pepowiby i zmienic stancji. Chyba lepiej byc samemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brawo Ty! Nigdy nie zrozumiem kobiet, które wiedząc, że są w toksycznej relacji pozwalają sobie na zajście w drugą ciążę!!! Wiem, jak wygląda toksyczny związek, bo sama w takim tkwiłam 7 lat, ale w życiu nie pozwoliłabym sobie na drugą ciążę z toksycznym człowiekiem. Pierwsza to wiadomo, zazwyczaj jest to wpadka, choć nie zawsze, ale drugi raz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gertruda789
Na Twoim miejscu wybrałabym się do psychologa, bo ewidentnie brakuje Ci motywacji i odwagi, aby zrobić pierwszy krok naprzód. Myślę, że jesteś na granicy wytrzymałości i długo nie wytrzymasz. Mąż to zwykły maminsynek, który się nie zmieni. Pomyśl o dobrej poradni, psychologu, np. http://psycholog-ms.pl/poradnia/, gdzie ktoś otoczy Cię opieką, doda otuchy i wspomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredna jaga
Ja równiez mam juz dosc teściów i męża przy okazji...On cały czas stoi za nimi, niby wmawia mi że jest po mojej stronie ale każde ich zachowanie usprawiedliwia...nie mam już sił. Zaczeło sie już przed weselem, które było weselem mamusi i synusia, to ona wiekszosc rzeczy narzucała synowi a on z gotowym planem zjawiał sie u mnie...wtedy tego nie widziałam, a jesli widziałm to miałam nadzieje że po ślubie sie zmieni...i zmieniło sie ale na gorsze. Bo choc z nimi nie mieszkamy ona chce decydowac o wszystkim. Mąż ma prawie 30 lat ale matka nie powie inaczej na niego jak "Mateuszek" a jemu to wcale nie przeszkadza. Teraz zadarłam z nia wreszcie bo nie mogłam zniesc tego jak chce byc matka dla mojego dziecka, to ona zasypywała mnie ubraniami z ciuchlandu w które miałam ubierac, to ona chciała decydowac o szczepieniach, co dawac jesc itd. chciała nawet chrzciny zrobic po swojemu ale tu nie dałam i pomimo ze wczesniej i tak byłam lekcewazona, tak po tym jak osmieliłam sie zrobic po swojemu stałam sie jawnym wrogiem. Mąż niby wtedy stanal za mną, ale ja pewnosci nie mam bo nic sie nie zmieniło. Może i stanął ale on sie tak jej boi ze był dalej małym chłopcem a nie mężem i ojcem. A najgorsze jak przy moim dziecku ignorowała moja osobe, i wmawiała mi ze dziecko mnie zapomni jak wyjde bo ona tak zabawi. teraz ograniczyłam jej kontakty z dzieckiem i jestem tą złą, bo ona nie ma sobie nic do zarzucenia...mąż na siłe chce rodzinnej sielanki i że to jego rodzice i co on ma zrobić? bo juz im mówił a oni dalej swoje...żeby było śmieszniej mi potrafi odpowiedziec czy komus innemu a jedynie w obecnosci matki i ojca zachowuje sie jak sparalizowany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestroga dla nowo zalogowanych: moje małżeństwo właśnie ląduje w sądzie pozwem rozwodowym o wyłączne orzekanie o winie partnera(ki). Jak ktoś jest mamin córcia/synek to taka zostanie. Kluczem do rozpoznania sytuacji jest nie to co robi partner ale to czego nie robi. Konkretnie teściowie Cie atakują a PARTNER NIE PODEJMUJE OBRONY CIEBIE (= Ciebie leją a milicjant stoi i CIE NIE BRONI). Znam kilku ludzi z małżeństwem ok, którzy SPOSÓB: wzięli SWOICH rodziców na bok i poinformowali że nie życzą sobie atakowania partnera i WARUNEK:do ustalenia "tej" sprawy KARA: "chwilowo" zawieszają kontakty. Liczy się relacja PARTNER- JEGO RODZICE, ty po prostu nie jesteś stroną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest dokładnie tak, jak napisał ktoś powyżej. U mnie zaczęło się od... braku chęci na seks - z jego strony. Dlugo dręczyłam się tą sprawą, probując szukać rozwiązania i zawsze dochodziłam do tego samego wniosku- że problemy zaczęły się kiedy do mojego ex-partnera wprowadził się jego brat! Z kolei deską do trumny była wizyta mamusi, ktora niestety dosyć mocno się przedłużyła i po ktorej musiałam kilka razy znieśc awanturę, jaka to JA jestem okropna, bo: jestem niemiła dla matki, bo nie wspieram partnera w tych trudnych momentach (a kto mnie wspierał???) i w ogóle że mam fochy. Trudno ich nie mieć, skoro niedoszła teściowa WIECZNIE miala jakiś problem, z którym zwracała się do syna i to zawsze akurat to tego jednego. U mnie nie zanosiło się na typowego maminsynka, bo tu niby to jego matka była ta złą, ale... Symptomy sa tak na prawde zawsze te same - np. swego czasu moj niedoszły narzeczony zaczął planowac z nią... kupno mieszkania. Dodam, że ilekroć ja z nim o tym rozmawialam, to mnie zbywał, ze on i tak nie ma kasy, ze go nie stac... Oj duzo by pisać. Generalnie jeśli facet planuje przyszłośc z matka i bardziej liczy się z rodzeństwem itp, to lepiej nie liczyc na przemianę. Wiele lat poszło psu na budę, ale ciesze się, że nie starce kolejnych lat, miesięcy, dni, a nawet godzin!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odejście to dobra opcja. Teraz sobie poczytałem o osobowości narcystycznej - ZEWNĘTRZNE KSZTAŁTOWANIE OPINII - moja interpretacja: czyli partner nie jest w stanie podjąć własnej decyzji i musi ktoś podejmować decyzje za niego. Logiczne aby to była osoba sprawdzona od lat, a nie jakaś tam z urzędu stanu cywilnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@gość 2016.11.19, jest dokładnie tak jak piszesz. Mózg wybranka jest ścisle połaczony z mózgiem matki i nie jest w stanie całkowicie samodzielnie (niezależnie) funkcjonować. Żeby to zwizualizować- wyobraźcie sobie osobę, która nie ma np. 1/4 mózgu i że w tej części zastępuje go jakaś np. maszyna. Taka matka jest troche jak takie bajpasy w sercu itp. itd. Jakby istaniała tajemna nic łącząca 2 mózgi. Faktycznie taki człowiek nigdy nie osiąga pełnej samodzielności. Pytanie do Was - czy ktoś z Was wie, co sie dzieje z ta nieużywana częscią mózgu po śmierci mamusi? obumiera, czy w końcu zaczyna funkcjonowac samodzielnie? Innymi słowy jestem ciekawa, co się dzieje jak święta matka kopnie w kalendarz... Zmienia się cokolwiek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×