Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość DRAŻYNNA

Co zrobić żeby On Cię NIE kochał...

Polecane posty

Gość DRAŻYNNA

Załóż sobie, że istnieje na świecie facet, który nie widzi świata poza Twoją osobą. Na urodziny przysyła Ci kurierem perfumy, na Dzień Kobiet kosze kwiatów z pięknymi liścikami. Jest na każde skinienie, jest Twoim taksówkarzem, tragarzem, bankomatem. Zakochał się w Tobie kiedy jeszcze byłaś nastolatką. Wtedy Ci to odpowiadało - miałaś wszystko czego Twoje koleżanki zazdrościły. On lubił nazywać siebie swoim chłopakiem, chociaż Ty co najwyżej kilka razy po pijaku dałaś mu całusa. Zawoził Cię rano do liceum, kupował Ci drugie śniadanie, odbierał po szkole, organizował imprezy dla Twoich przyjaciółek u siebie w domu, woził Was do klubów. Nie musiałaś być mu wierna, chociaż wiele razy błagał żebyś przestała szaleć. Wystarczyło zagrozić rozstaniem, a wracał potulny jak baranek. Nie kocha Cię dlatego, że jesteś piękna. Nie jesteś. Nie masz za sobą tabunów adoratorów. Nie kocha Cię dlatego, że jesteś bystra, zabawna, dobra dla Niego, dobra w łóżku. Nic z tych rzeczy. Kocha Cię bo sobie to wmówił, bo nigdy nie potrafił spróbować kochać kogoś innego. Bo ma w głowie obraz Ciebie, któremu nawet nie jesteś bliska. Jego kumple Cię nienawidzą. Chcą żebyś spłonęła na stosie. Jego matka by Cię zasztyletowała gdyby mogła. Nie może patrzeć na Twoje zdjęcia w jego mieszkaniu, w jego portfelu. Ale to jego siostra jest najgorsza, ona widzi, że go nie kochasz. Że nim gardzisz. Próbowałaś przestać. Zakochiwałaś się w innych mężczyznach, ale tamten zawsze był przecinkiem w Twoim życiu. W końcu wracałaś do niego z podkulonym ogonem błagając o chwilę jego uwielbienia, musiałaś sobie podnieść poczucie wartości po kolejnym nieudanym związku. Miałaś chwile odwyku. Czasem to był rok, czasem pół, ale zawsze kończyło się tak samo. On Cię reanimował swoimi komplementami, prezentami. Zmienił się dla Ciebie. Chciałaś żeby skończył studia więc zaczął studiować zaocznie. Chciałaś żeby wyprowadził się od matki - wyprowadził się. Kupił sobie taki samochód jak Ty chciałaś. Zaczął ubierać się w lepszych sieciówkach i chociaż często coś zepsuje to zawsze czuć od Niego drogie perfumy - Twoje ulubione. Pamięta Twój kolor oczu, pamięta to co powiedziałaś 10 lat temu gdy jadłaś pizzę. Ulubionego drinka. Zresztą tyle razy zbierał Twoje zwłoki, gdy z nieszczęścia upiłaś się do nieprzytomności. Teraz nie widzieliście się już prawie rok. Nie chciał Ci przeszkadzać, kiedy trąbiłaś naokoło jak jesteś szczęśliwie zakochana. On nie miał w tym czasie nikogo. Ale znów jesteś sama, znów jesteś słaba, brzydka, coraz starsza. Nikt Cię nie chce. Tylko on. On chce Cię zawsze. Błaga o spotkanie, ma dla Ciebie coś co Ci się spodoba. Ale Ty już nie możesz dłużej. Może wszystkie Twoje rozstania to wina tej pieprzonej karmy? Może powinnaś wreszcie postawić sprawę jasno - nie kochasz go, nigdy go nie pokochasz. Nie możesz znieść Jego spokojnej twarzy, jego pustych komplementów, jego bezgranicznego głupiego, psychopatycznego uczucia. On Cię nawet nie zna, nie wie jak bardzo nim gardzisz. Ma nadzieje, że gdzieś w Tobie jest jego przyszła żona, dobra, poukładana. Jak mu to powiesz? Jak mu powiesz, że ma spieprzać raz na zawsze tak żeby to zrozumiał? Ale tak naprawdę, żeby następnym razem, gdy przybiegniesz zraniona zatrzasnął Ci drzwi przed nosem. Bo nie możesz dłużej mieć tej cholernej furtki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wygląda na to , że raczej to Ty masz problemy , że sobą. Marnujesz facetowi kawał życia , żeby wykorzystać jego dobroć. Jakbyś miała za grosz rozumu , to dawno byś skończyła z tym. Ale tak Ci wygonie. To materiał na telenowele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DRAŻYNNA
Ja nie przeczę, ale pierwszym krokiem do uleczenia jest to, że się przed sobą przyznałam, że to okropnie chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro dobrze wiesz , że nie pokochasz tego faceta , to dlaczego , z jakiej przyczyny to ciągniesz? Azyl sobie znalazłaś? Lecznice po kolejnych związkach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DRAŻYNNA
No tak to wyglądało zawsze - jak się nie udało to do Niego. On zawsze z otwartymi ramionami. Kilka razy prosił żebym przestała, ale wolał mnie mieć taką niż wcale. Teraz już nie chcę. Widzimy się jutro i próbuje w głowie ułożyć coś co przemówi mu do rozsądku. "Nie kocham Cię" nie działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest z jego strony chora miłość. Nie wiem co on w głowie ma skoro toleruje Twoje wybryki tyle czasu. Po prostu powiedz , że to chory układ , który Ci nie pasuje i że nie chcesz więcej marnować jego czasu , bo nigdy między wami nie bedzie poważnego związku. Koło ratunkowe musi się skończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DRAŻYNNA
lubię Twoją teorię. Ja tak naprawdę czuję, że to nie moja wina. Normalny człowiek/facet by się zorientował po miesiącu takiej znajomości, że to nie ma perspektyw. Woził mnie na imprezy i nie pozwalałam mu na Nich zostawać - potem mnie z nich odbierał. Z wesela jego siostry wyszłam o 21, bo byłam umówiona z kolegą. Kiedyś nakrył mnie jak całowałam się w jego samochodzie z jego kolegą. Byłam gówniarą, ale widać było już wtedy jak szanuję samą siebie i jego. Powinien był mnie wyzwać i zostawić już wiele lat temu. A tak zmarnował sobie dekadę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DRAŻYNNA
I myślisz, że po takich słowach on mnie zostawi? Zacytuje milion innych, które dawały mu nadzieję. Bo on wierzy w to, że ja po prostu jestem zagubiona, ale jestem mu przeznaczona. Żebyś widziała jego manię jak mówi o tym, że wszystkie elementy układanki do siebie pasują... To chore, być może to nawet normalna choroba. Ale wiązało się dla mnie przez wiele lat z benefitami... Miewałam wyrzuty sumienia, ale gasiłam je takimi sucharami jak "jest dorosły, wie co robi", "przecież go nie okłamuję, wie przecież że go nie kocham".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężko postawić się w Twojej sytuacji. W większej części to jego wina. To on "nauczył" Cię tego , że zawsze jest "ostatnią deską ratunku" , z drugiej strony pozwalasz by to trwało , więc wina trochę leży i po Twojej stronie. Ciężko powiedzieć , ale nie chciałabym tak żyć. Tak sądzę "patrząc" z boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DRAŻYNNA
To nie jest niewygodne... Zastanów się - masz osobę, która kocha Cię jak matka - bezwarunkowo. Czego byś nie zrobiła to zawsze możesz liczyć na wsparcie. Czy to finansowe, czy jakąkolwiek inną pomoc. Nie kupiłaś biletu na pociąg i okazało się, że wszystkie miejsca na trasie Gdańsk - Kraków są zarezerwowane? Kolejny pociąg jest za 10 godzin, ale to nic. Jemu to zajmie mniej czasu. Jest zły, że nie poprosiłaś go wręcz o to wcześniej. I tak w każdej dziedzinie życia. Zawsze pod ręką, zawsze ma pieniądze żeby Ci pożyczyć, nigdy nie chce zwrotu. Aprobuje każdą Twoją decyzje. Zawsze jest po Twojej stronie. Nigdy nie jesteś sama, nawet gdy masz najgorszy dzień i masz ochotę strzelić sobie w łeb on powie Ci, że jesteś najlepsza. Najpiękniejsza. Nie chce widzieć Twoich wad. To jest cholernie wygodne. Ciężko pozwolić takiej osobie odejść. Ale to niehumanitarne. I częściowo męczące, bo po tylu latach nie drażni Cię już to że chce Cię pocałować, przytulić. On nie próbuje, bo wie, że Cię to rozzłości. Denerwuje Cię sam jego wyraz twarzy, masz ochotę go uderzyć za to, że kichnął albo w radio leci nieodpowiednia muzyka. Krzyczysz na Niego, bo nie skręcił w odpowiednią uliczkę autem, a on się uśmiecha. Masz ochotę wbić mu coś w żebra żeby tylko przestał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martynika123987
A ja myślę, że Ty go kochasz, ale rozstaniecie się i wtedy będziesz rozpaczać, że już nie masz do kogo wrócić po kolejnym nieudanym związku.....To chora miłość tak z jego, jak i z Twojej strony....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze? To zalatuje to problemami z osobowością. Ciekawa jestem , czy jakbyś zdecydowała się(hipotetycznie) na kolejny etap w waszej znajomości , np. zamieszkanie razem czy coś poważniejszego , czy nadal był by taki do rany przyłóż. Te uczucia , te gesty , te zachowania są jak dla mnie trochę nie zdrowe. Gdzie on kłębi te emocje? A jak w końcu nastąpi wybuch? Co wtedy przyjdzie mu do głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DRAŻYNNA
Nie, ja bym chciała Go kochać. Miałam nawet taką chwilę, gdy skończyłam studia, że postanowiłam dać nam szansę. Polecieliśmy razem z moimi przyjaciółmi do Grecji jako oficjalna para. Już na lotnisku byłam wściekła, że zachowuje się jak wieśniak. Ale pierwszą awanturę zrobiłam gdy udaliśmy się na miasto pierwszej nocy. On strasznie kaleczył angielski, zamówił mi nie takiego drinka jak chciałam więc obrażona poszłam się bawić z innymi ludźmi. Gdy poprosił mnie żebym przestała (on nigdy na mnie nie krzyczy) rozbiłam szklankę na jego twarzy. Nie wiem jak to się stało, rozwalił cały łuk brwiowy. Byłam tak wściekła, że to się stało, że wydarałam się na Niego jeszcze bardziej. Spał cały pobyt na podłodze w łazience i wychodził zanim się obudziłam żebym nie musiała na Niego patrzeć. Nie kocham Go, ja go nienawidzę za to, że nie mogę się go pozbyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DRAŻYNNA
Też nie wiem co on robi z emocjami... Kilka razy stracił równowagę przy mnie, ale to wiązało się raczej z błaganiem i płaczem niż krzykiem czy agresją. I to mnie też strasznie denerwuje. Bo chciałabym żeby czasem mnie ogarnął, jest facetem do cholery, chyba może sobie poradzić z 55kilogramową panienką, gdy ta leci do niego z łapskami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiedenka
No nie wierzę, kolejna, która wolałaby dostawac po ryju na dzien dobry a potem zapierdalac reszte dnia na jakiego s macho nygusa. Taka wspaniala okazja by byc bezgranicznie kochaną i ty ja marnujesz.. jszcze ci zycie da po dupie panno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafkfasfadaf
tez mialam takiego, dopiero po 9 latach przestal za mna biegac. daj mu spokoj, nie ieodzywaj sie, w koncu on sobie ulozy zycie bez ciebie, nie spotykaj sie z nim, ja przestalam, nie odbieraj, mnie moj ostatnio poinformowal, ze jest w zwiazku, tak jakby mnie to obchodzilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaa aa
Ludzie czasem potrzebują kogoś kochać, nawet jeśli ich samych nikt nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×