Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wolajacyopomoc

Jak się przełamać? Jak znaleźć w sobie motywacje

Polecane posty

Gość wolajacyopomoc

Przeczytaj całość za nim osądzisz, nie oceniaj książki po okładce... Witam, mam 23 lata, od prawie 3 lat siedzę na bezrobociu (tak! na garnuszku u rodziców). Edukacje zakończyłem na szkole średniej, zdałem bardzo dobrze maturę. Nie jestem głupi, średnia w szkole zawsze powyżej 4.0 i to wcale nie kujon. Po prostu łatwo przyswajam wiedzę, kojarzę fakty itp. jestem dość inteligentną osobą. Można powiedzieć że w teorii wiem bardzo dużo, wiem jak żyć, jak postępować. Jednak nie potrafię przełożyć teorii na praktykę czyli realne życie. Nie ukrywam że jestem trochę nieśmiały. Miałem jednak zawsze ambicje, chciałem iść do mundórówki (policja, wojsko, straz więzienna, coś z tych rzeczy). Składałem papiery do tych wyżej wymienionych formacji, niestety nie udało mi się, czekałem rok (bo taki jest wymóg gdy się nie dostanie, można startowac po raz kolejny za 12mcy) i znów sie niestety nie dostałem, nawet wiem czemu (znów wiem to tylko teoretycznie) a mianowicie dlatego ze jak psycholog rekrutujący do takowych służb usłyszał ze ja powiedzmy rok czy dwa lata po szkole siedzę w domu na bezrobociu, to już od razu miał o mnie opinie (widziałem to zdziwienie)... Wiem że gdybym podjął prace, to kolejna rozmowa z psychologiem przy rekrutacji do wyżej wymienionych formacji wyglądałaby całkiem pozytywniej, byłbym człowiekiem który coś robi, jest użyteczny, a nie dupą wołową siedzącą w domu (znów tylko teoria, w praktyce nie mam sił by coś zmienić). Przez te kilka lat na bezrobociu, można powiedzieć że moje zycie to wegetacja. nie spotykam sie ze znajomymi, bo głupio mi ze jestem taką niezdarą. telefon? moze kilka smsów na miesiąc... Gdy już Spotkam sie (od wielkiego dzwonu) to wszyscy sie chwalą, że ten pracuje tu, ja tam, zarabiam tyle i tyle, kupiłem nowy samochód itp. A ja? czym mam się chwalić? dlatego wole sie nie spotykać, wole sie nie wychylać i unikać ludzi. I to się pogłębia, bo czym dłużej trwa ten stan, tym jest gorzej, tym bardziej sie zamykam. Nie potrafie znaleźć w sobie siły, motywacji, która popchnęłaby mnie do tego by się gdzieś ruszyć, wyrwać z tej rutyny. Zacząc normalnie życ, zarabiać, realizować jakieś pasje cele życiowe, otworzyć się dzięki temu na ludzi, znaleźć dziewczyne (każdy jej szuka, nawet taka dupa jak ja). Tak jak mówiłem, w teori wiem jak to powinno być, jak to powinno wyglądać, ale ja po prostu nie potrafie, nie potrafie się przełamać. Nie czuje też sensu dla kogo to wszystko robić, dla kogo charować (za 800-1150zł, ale o tym chwile później). bo gdybym miał dziewczyne myśle że byłoby inaczej, myśle ze byłoby mi wstyd przed nią ze nie pracuje, chciałbym jej zaimponowac, gdzies zabrac (kino, pizza, wypad do znajomych piwko itp.) po prostu czułbym sens dla kogo to robie, że robie to dla nas, dla naszej przyszłość i zarazem teraźniejszości, bo wiem że: jak ja moge mieć teraz dziewczyne? w chwili obecnej? jeśli ja nie mam nawet za co jej gdzieś zaprosić, już nie mówiąc o tym by się ładniej dla niej ubrać, kupić kwiaty itp. Wiem, ze nadal są takie dziewczyny, które nie patrzą tylko na zasobność portfela, ale jednak jakąś kase trzeba mieć, własnie po to by chociażby ją gdzies zabrać... Dodam tylko tyle ze sam w teori (już zanudzam z tą teorią co? wiem ;D ale tak po prostu jest...) wiem ze taki stan rzeczy bierze się z: rodzina, otoczenie: mój tata pracuje w budowlance, mama na emeryturze, mozna powiedziec ze nic mi nie brakuje, może nie mam luksusów, ale ja nawet tego od nich nie wymagam. ważne ze mam co zjeśc i gdzie spać, od czasu do czasu nowy ciuch. Nie wyciągam od nich kasy na jakies tam swoje rzeczy, więc im to nie przeszkadza ze nie pracuje, nawet sami mówią że nie po to sie uczyłem by isc do łopaty, mówią ze jeszcze mam czas, ale ja sam juz mam dosc bycia zależnym od nich, chciałbym sam stanowić o sobie, dysponować kasą i przede wszystkim swoim zyciem... gorzej byłoby gdybym jeszcze miał wymagania: czyli nie pracuje a jeszcze ciągnie od rodziców dobre kilkaset złotych/mc dla siebie i laba totalna w domu, imprezki itp. A ja od nich nie wymagam kasy, a w domu pomagam, jak to w domu, nawet obiad ugotuje, naczynia pozmywam, odkurze itp. Więc całkowitym darmozjadem nie jestem. czekają razem ze mną aż moze dostane się do w/w formacji. Lecz ja sam już dziś wiem ze i tak się nie dostane (pisałem o tym wyżej, jak reagują na to ze siedzę na bezrobociu). I to jest takie zamknięte koło troche, bo z jednej strony niby na cos czekam, ze moze się uda dostać, a z drugiej wiem ze się nie uda, z powodu siedzenia w domu... Drugim takim powodem dlaczego tak jest to to ze mam troche lęk przed pójściem do jakiejs pracy za 800zł (bo najpierw trzeba odbyc staż, dopiero potem ewentualna praca za 1150zł). wydaje mi sie ze zajadą mnie, że zacharuje sie, ze nie wytrzymam tego, również psychicznie. Całkiem inne mam podejscie do pracy w mundurówce, dla mnie to naprawde interesujące, ciekawe zajęcie, nie ukrywam ze również lepiej płatne niż 1150/mc. Po prostu czuje ze w tym bym się spełnił, że to jest to co na mnie czeka (nawet chciałbym potem podjąć studia w tym zakresie i dokształcac sie zaocznie, już pracując), ze to jest moim przeznaczeniem, jakos nie mam lęku do takiej pracy, wręcz przeciwnie, chciałbym tam pracowac, próbowałem juz kilka razy, nie poddaje sie, wciąż składam papiery, ale tak jak mówiłem, wiem już na starcie ze mnie nie przyjmą, bo jak to wygląda ze ktos się "pcha" do takiej pracy, a wygląda na dupe wołową bo prawie 3 lata na bezrobociu w domciu siedział. I choćbym testy fizyczne czy na wiedze zdawał nie wiadomo jak superowo, to i tak największe wrażenie (w zasadzie rozczarowanie) zrobi ten stracony bezrobotnie czas... Inną tez rzeczą jest to że zawiodłem sie kiedys na jednej dziewczynie, może własnie od tego momentu straciłem całkowity sens. myślałem ze bedziemy razem, latałem jak skowronek ;) wtedy czułem sens i smak zycia, dla niej mógłbym wiele zrobic i to z wielką ochotą i przyjemnoscią a nie z przymusu. Jednak rzeczywistosc okazała się brutalna, nie wyszło nam, długo była w mojej pamięci, ale ja tym bardziej traciłem sens. Wiem ze ona to juz historia, zajęta i wogóle, zresztą czym ja miałbym jej teraz zaimponować. Są jednak inne dziewczyny, wiem to jednak znowu tylko w teorii. A w praktyce? sami wiecie... Powiecie że się użalam, to wasza opinia, choć jej nie neguje. Ja Chce tylko odrobiny zrozumienia, może na kierunkowania, pomocnej rady... Ja czuje ze wszystko przede mną, że moge jeszcze coś osiągnąć, że moge normalnie życ. Chyba mam prawo do szczęścia? nie raz mi się wydaje (mówie w alegorycznej przenośni) że gdy stanę przy ścianie to wiem że za nią jest praca, jest kochająca dziewczyna, jest całe ciekawe, szczesliwe życie. Problemem jest to jak przebić ten "mur" i znaleźć się po drugiej stronie. Problemem jest to jak się przełamać, skąd wziąć siły i motywacje... Pozdrawiam, Marcin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wolajacyopomoc
"wegetujesz" bo możesz? również cie nikt nie goni do pracy? może powiedz coś więcej, skąd u ciebie taki stan. Mi chociaż troche ulżyło że to z siebie wyrzuciłem... Myślałaś nad tym (chociaż w teorii ;) jak zmienić swoją sytuacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nierobotna.....
Nie chcę za dużo pisać o sobie, żeby mnie ktoś nie rozpoznał przypadkiem ;) Nikt mnie nie goni do pracy, z początku może i gonili ale z czasem już coraz mniej. Mam fobię społeczną, jestem b. nieśmiała, niekomunikatywna i nawet nie wiem gdzie bym miała iść do pracy, bo chyba do żadnej się po prostu nie nadaję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wolajacyopomoc
Nierobotna a jak wyobrażasz sobie dalsze życie? Z tego co mówisz, wnioskuje że jesteś również na utrzymaniu rodziców, a zastanawiałaś sie nad tym co będzie jak ich zabraknie? Za co wtedy będziesz żyć? (No chyba że masz ustawione życie, odziedziczysz w spadku parę mieszkań i będziesz żyła z wynajmu - ale chyba tak nie jest co?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nierobotna.....
Az tak dobrze to nie mam niestety. Nie wiem co zrobię, wolę o tym nie myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wolajacyopomoc
dobrze wiedzieć że nie jestem jedyny taki "dziwoląg" ja nawet myślałem żeby do więzienia iść, nabroić byle co, byle iść do paki, nie mieć problemów, jedzonko na czas, ciepło, suchutko, załatwiłbym sobie jednoosobową(żeby czasem z jakimś mordercą czy pedofilem nie siedzieć) cele z telewizorkiem i radiem. W zasadzie wegetowałbym dalej, może tylko z mniejszym dyskomfortem psychicznym Wiem, pomysł kompletnie głupkowaty ;) takie życie w ogóle nie ma sensu, brędzej bym tam zwariował niż na bezrobociu ;) Jak to mówił Pietrek z "Rancza": Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia" Zgadzam sie z tym, ale jednak brak tej siły, motywacji by się gdzieś ruszyć. Ale zobacze, może jednak rusze moje cztery litery i pójde gdzieś, chociaż za te 800zł, od czegoś trzeba zacząć jak to mówią, może kiedyś będzie lepiej. Tobie też życzę powodzenia nierobotna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfghh
ja pracowalam za 500 zl/mc (umowa zlecenia) i bylam mega happy, nie dosc,ze zaczelam wychodzic do ludzi, to jeszcze byly to moje pierwsze pieniadze, wlasne zarobione. Satysfakcja byla ogromna. Czulam wtedy pelna motywacje do dalszego dzialania. Zmienilo to tez moj charakter, nabralam pewnosci siebie. Czego zycze Wam tego samego. Grunt to UWIERZYC W SIEBIE,POKOCHAC SIEBIE- bo tak naprawde zyjemy dla siebie (wiem ze to brzmi troche egoistycznie ale tak jest poniekad)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nierobotna.....
Masz rację, to też jakieś wyjście. Można też zrobić coś głupiego i zamkną cię w psychiatryku i też masz wikt i opierunek do końca życia, udając wariata. Z tym więzieniem też niezły pomysł, ale istnieje ryzyko, że można z jakimiś debilami/debilkami siedzieć w celi :/ No w każdym razie tacy więźniowie/chorzy psychicznie mają lepsze życie od takich jak my, bo wszystko mają zapewnione, nie muszą pracować. A nam nie ma kto pomóc... O takich jak my się nie mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wolajacyopomoc
nierobotna powiem ci tak: mimo że pomysł z więzieniem (lub twój z psychiatrykiem) wydaje się być pewnym wyjściem z tej sytuacji to jednak marzenia o normalnym życiu są silniejsze niż zdecydowanie się na tak głupi krok który doszczętnie pozbawiłby mnie (ciebie pewnie też) resztek sensu życia. Chce mieć dziewczynę, założyć rodzinę, po prostu żyć normalnie. Więzienie by to przekreśliło od razu, dlatego będę walczyć o to szczęście czego również tobie życzę. Powiem ci że takie wyrzucenie z siebie tego wszystkiego dało mi dużo do myślenia i nawet jakby motywacji do podjęcia jakiegokolwiek działania. Na pewno łatwiej by to było gdybym zdecydował się na poszukiwanie pracy zaraz po skończeniu szkoły, teraz najbardziej denerwuje mnie to, że nieodzownym będzie pytanie dlaczego tak długo pozostawałem na bezrobociu, dlaczego nie szukałem pracy itp. Ale mam nadzieje że jakoś to przeżyje. Bez podjęcia próby zmiany nic się nie zmieni, dlatego spróbuje ją podjąć. Przecież zawsze mogę wrócić na bezrobocie co nie? ;) "Lepiej zginąć w siodle goniąc marzenia, niż w ciepłym łóżku nie sięgając gwiazd." "Lepiej umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach" nie chce się narzucać ale może chciałabyś utrzymywać jakiś kontakt? choćby meilowy? nie zeby jakoś natrętnie, ale 1-2 meile na miesiąc, jak tam idzie w "sprawie". Może byśmy się razem dopingowali, a zarazem obserwowali postępy tej drugiej osoby. Jeśli nie, to ok, rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nierobotna.....
U mnie to raczej żadnych postępów nie będzie... Ale dzięki za propozycję, miło mi, że chciałbyś ze mną czasem popisać. Ale przepraszam Ciebie - ja nie czuję się na siłach, z wieloma ludźmi pisałam, po prostu znudziło mi się to. A poza tym jestem dość zamknięta w sobie, nie lubię za dużo pisać o sobie. Mam nadzieję, że zrozumiesz i nie będziesz mieć mi tego za złe. A poprawy u mnie i tak żadnej nie będzie. Ale Ty masz jeszcze szansę na normalne życie, jesteś młodszy, masz więcej optymizmu, ambicji, więc trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nierobotna.....
A jak będą się Ciebie pytać co robiłeś przez te 3 lata to powiedz, że byłeś za granicą i pracowałeś na czarno. Pozmyślaj coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dvfgfthyj
ja tez jestem taka, kiedys pracowalam, w pracy mnie gnebili, i zwatpilam w siebie bardzo. czuje sie do niczego, w dodatku niesmiala, zestresowana, nie wiem gdzie moglabym pracowac skoro nie daje rady, mam fobie, nerwice i depresje i po prostu jak rodzice odejda to ja razem z nimi albo i wczesnuej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wolajacyopomoc
No cóż, tak jak mówie nie narzucam się. A z tym pracowaniem na czarno to niezbyt dobry pomysł, zwłaszcza przy rekrutacji do mundurówki, ale również w innych miejscach pracy. Zaraz by zaczęli sprawdzać, kablować do urzędu skarbowego że na czarno robił itp. Dzięki za radę ale to chyba nie to. Pomyśle, poszukam, może znajde coś innego do ściemniania ;) Powodzenia życzę również Tobie, nie trać wiary w marzenia, zbyt wiele jest do stracenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Drodzy, jesli macie z tym problem to na pewno sa sposby żeby we własciwy sposób móc sobie pomóc https://16motywatorow.pl/ Warto jest próbowac wszystkiego co tylko pomoże nam znalezc tą własciwą drogę i odpowiednio nasz zmotywować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×