Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Julia_575

Nienawidzę mojego życia

Polecane posty

Gość Julia_575

Jestem jedną wielką pomyłką, mam wrażenie, że cały świat mnie nienawidzi, rodzina obwinia mnie o wszystkie niepowodzenia, od dzieciństwa nikt mnie nigdy w domu nie słuchał, zawsze byłam olewana, nic nie zrobiłam nigdy wystarczająco dobrze,a moi rodzice wymagają ode mnie naprawdę wysokich wyników w nauce, mimo, że w moim wieku nie uczyli się tak dobrze jak ja, nawet moje rodzeństwo nie miało tak dobrych ocen, nie zachowywało się tak przyzwoicie i grzecznie, zarówno na lekcjach jak i w domu jak ja. Ale to ja jestem kozłem ofiarnym w rodzinie, ode mnie wymaga się najwięcej, mam mieć oceny prymusa, na mnie zwala się winę za cały bałagan w domu. sprzątam, robię zakupy, kupując najważniejsze produkty, bo nikomu nie chce się ruszyć zada, wynoszę śmieci, ale i tak mi mówią, że nie ma ze mnie żadnego pożytku. Słyszę, że moim jedynym obowiązkiem jest uczyć się, i nie muszę sprzątać, ale jak tego nie zrobię to i tak jest mega awantura z powodu takich głupot jakieś zostawione naczynie, po zjedzeniu posiłku, czy nieodkurzony dywan. Wytykają mi, że mam burdel w pokoju, a sami są bałaganiarzami. Cała rodzina mnie poucza, wytyka mi swoje własne błędy, wtrącają się we wszystkie moje sprawy, które ich nie dotyczą, kontrolują mnie, co robię. Gdybym nie miała hasła na gg, ani kodu PIN na telefonie, to by wszystkie moje prywatne wiadomości czytali. Cokolwiek bym nie zrobiła, to zawsze za mało, za słabo , nie tak, niedobrze. Jeśli w gimnazjum dostałam piątkę, to mieli rodzice pretensje,czemu nie szóstkę, teraz jestem w szkole średniej i nie idzie mi już z nauką tak dobrze, bo jest ogrom materiału do omówienia, ale nikt tego nie bierze pod uwagę! Nadal mam mieć wysokie oceny jak w poprzedniej szkole, nieważne, że ilość materiału do oówienia jest nieporównywalna! Jako dziecko byłam bita w twarz za niezjedzenie obiadu, czy zbyt późne chodzenie spać. Jak matkę ktoś wkurzył w pracy, to na mnie wyładowywała złość. Jeżeli nie bicie, to grożenie pobiciem albo wrzaski, aż mi wstyd przed sąsiadami za moją rodzinę; za kłótnię z siostrą, której nie chciałam przeprosić (nie wiem za co - to ona zrobiła awanturę o głupstwo) ojciec powiedział, że nie chce mnie znać. Tyle razy się mnie wyrzekał, po każdej większej awanturze. Tyle razy byłam wyzywana od głupich krów, bezmózgów, idiotek, piz.d, ku.rew, że nie jestem w stanie tego zliczyć. Jeszcze mam się cieszyć życiem, i słuchać ich narzekań z uśmiechem, bo nie podoba im się mój wyraz twarzy. Jak to, my tacy wspaniali rodzice, a ty kręcisz nosem? Powinnam się cieszyć, bo niektórzy klepią biedę, a dzieciaki dla swoich rodziców-alkoholików muszą żebrać na wódkę. Jeszcze mam być im wdzięczna za to, że nie są pijakami! Co z tego jak tu zawsze była patologia - wszyscy się tłukli czymkolwiek, co w ręce wpadło, kiedyś awantury w naszym domu było słychać na całej ulicy, a może i na większym obszarze, teraz się już uspokoiło, bo rodzeństwo już się wyprowadziło z mieszkania. O innych rzeczach nie wspomnę, bo mi wstyd. Ojciec obwinia mnie nawet za rzeczy, które sam zrobił! Czegoś nie dopilnował albo o czymś zapomniał - to także moja wina. Dlatego że jestem taka grzeczna i potulna, to wszyscy się wyżywają na mnie, a ja nie potrafię się bronić podczas kłótni, tylko płaczę w swoim pokoju. Oczywiście, gdy emocje opadną, kiedy już wszyscy się wyżyli to wszystko wraca do normy, jakby nic się nie stało. Znowu się wszyscy kochamy i jesteśmy razem, wtedy wszystko to we mnie narasta. Oni się wyładowali, a ja nie mogę złego słowa na nich powiedzieć, bo zostaje to podniesione do rangi zbrodni. Dlaczego nie mam normalnej rodziny? Matka z ojcem są zawiedzeni, że nie jestem ich cudowną córeczką, taką jaką sobie wymarzyli. Oboje są pracoholikami i tylko w tym są dobrzy, bo na rodziców się nie nadają. W wieku 13 lat pierwszy raz przemknęło mi przez myśl, żeby się zabić, ale nigdy nie próbowałam tego zrobić, bo jestem zbyt tchórzliwa, cały czas mam doła przez nich, dawniej niemal codziennie płakałam w nocy w poduszkę z bezradności. Chciałabym się jak najszybciej wyprowadzić, ale nie mam dokąd, chodzę do liceum i nie miałam nigdy pracy, nie utrzymałabym się mieszkając sama. Proszę o jakąś radę jak się usamodzielnić i nie być od nich zależną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Julia🌻 z uwagą przeczytałam cały Twój tekst.Faktycznie masz trudne życie, jednak nie możesz myśleć że cały świat Cię nienawidzi.W Twojej sytuacji radzę pójść do psychologa szkolnego i opowiedz całą historię.Nie może być takiej sytuacji żebyś była terroryzowana przez swoich rodziców.Szkoła ma taktykę i zapewniam CIebie że uzyskasz pomoc,tego szczerze Ci życzę. Dobrej nocy pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Julio. Jest takie smutne powiedzenie "Rodziców się nie wybiera". Pytasz "czemu nie mam normalnych rodziców". Nie wiem. Możesz to nazwać losem, Karmą, Opatrznością ale tak już jest. Piszesz jak się usamodzielnić. Masz widzę już plan. To świetnie, ja też się zgadzam, że im szybciej się wyprowadzić tym lepiej. Aby się wyprowadzić, trzeba mieć jakąś pracę. Kiedy skończysz 18 lat możesz już całkowicie samodzielnie podejmować decyzje. Możesz się wyprowadzić. Pamiętaj o tym, że jeśli będziesz studiować rodzice muszą Cię utrzymywać. Pytanie czy jednak chcesz być zależna od nich. Możesz udać się do urzędu pracy i popytać się w jakich zawodach jest praca, w jakich nie ma. Może popytać też w jakim kierunku będzie praca czego szuka się na rynku. Jeśli jesteś bardzo zdeterminowana, możesz poszukać dowolnej pracy (sklep, market) i wynająć pokój (z koleżanką?). Popieram Twój plan i szukanie pracy jest słuszne. Z tego co piszesz, widzę że jesteś rozsądna, masz plan i chcesz go zrealizować. Trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piano jj;lj;lkj;lkj;
j.t.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to możliwe jfajf;al
JacekJ Jesteś taki poprawny.zawsze ideał.zawsze na wszystko masz odpowiedz.Towje życie musi być perfekcyjne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten temat nie jest o moim życiu. Ale jak już pytasz - nie jest perfekcyjne, tylko w dużym stopniu spełnione. Jednak nie na 100%, tylko na jakieś 70-80% :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sznurek zielony
ciekawe co się mieści w tych 20-30%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia_575
Bardzo Wam dziękuję za odpowiedź, nie sądziłam, że ktoś się tym zainteresuje. Chciałabym się usamodzielnić jednak marzą mi się studia, żeby pogłębiać zainteresowania, poza tym u mnie w domu często były problemy z pieniędzmi i nie chcę się martwić o każdy wydatek jak moi rodzice kiedyś przez słabo płatną pracę, i myślę, że studia ułatwiłyby mi lepszy start na rynku pracy. Czy to jednak zły pomysł? Moim zdaniem psycholog szkolny nie mógłby mi pomóc, jest trochę niepoważny, i trudno byłoby mi o całej sprawie rozmawiać z obcą osobą, która nie wzbudza mojego zaufania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Możesz pracować i studiować zaocznie. Tak jak pisałem, masz dobry plan i usamodzielnienie się jest dobre dla Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julia_575
No cóż, dziękuję za radę. Czas pokaże jak to wszystko się potoczy, czy dam w ogóle radę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyjedz zagranice i zacznij zycie na nowo,sama. jesli sie zawezmiesz,bedziesz pracowita,zajdziesz o wiele dalej niz w Polsce,gdzie bez pomocy rodzicow nie masz szans. warunek to oczywiscie jezyk,ucz sie go po godzinach stania na zmywaku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×