Sąsiad niszczy mi trawę bluszczem - co robić?

Staraliśmy sobie z mężem zapewnić intymność i postawiliśmy przy płocie parkany, dodatkowo posadziliśmy świerki, które przycinamy, wiec nijak nie przeszkadzaja sąsiadom, sąsiadowi jednak było tego mało, bo postanowili sobie z żoną posadzic bluszcz pnący, rośnie jak cholera, szybko i żeruje na wszystkim co napotka na drodze, trawy nie mam na dwa metry od płotu i nie jestem w stanie nadążyć za tym bluszczem, poza tym włazi na choinki i wiśnię, która rośnie dalej, drzewo przestalo owocować, podcinamy ten bluszcz, ale mam wrażenie, ze bierze się znikąd. w końcu mąż powiedział sąsiadowi, ze wszystko u nas ginie, ale on na to nic. mąż chce spryskać to gówno randapem, ale jakoś to nie w moim stylu? szukam być może poparcia dla pomysłu męża, bo na razie moje sumienie jest rozdarte. Najgorsze, ze ten bluszcz to jakiś chwast, a nic ładnego, mam wrażenie, ze jest tylko po to bo rośnie szybko i jest zielony. Wypaczył parkany, które postawiliśmy z męzem, bo przechodzi między deskami i je wygina. roboty przy usuwaniu tego jest po prostu nie do opisania.

W pełni popieram Twojego męża.Skoro do ludzi nie dociera to trzeba nauczyć takich rozumu.Spryskajcie cały bluszcz i wszystko uschnie.:D

to rzeczywiście lipa :/ jak to czyms spryskacie, to was sasiad moze posadzic o niszczenie jego mienia. z drugiej strony jak zostawic sprawe tak jak jest to sasiad wam zacznie wlazic na glowe. wezcie pogadajcie z nim jeszcze raz, sporobujcie wyjasnic ze tak byc nie moze. moze mu sie rozjasni na umysle. a jak wam sie zyje z tym sasiadem? jest w porzadku czy raczej znikomy kontakt z nim macie? wczoraj czytalam ciekawy artykul o kontaktach sąsiedzkich http://tnij.org/uujf , ze tez nie wszyscy potrafia w dobrej przyjaznej komitywie funkcjonowac...