czuje sie z tym zle

trudno mi o tym pisac. jak bylem maly to pewna bliska osoba dotykala mnie nie tak jak mozna, pamietam ze przez chwile nie moglem sie ruszyc i piszczalo mi w glowie, potem juz nie bawilem sie na podworku z kolegami, lubilem siedziec sam w ciemnych miejscach. kiedy bylem juz starszy zauwazylem dziwna rzecz, ze kiedy ktos jest obok to poprostu mi nie staje! tylko jak jestem sam. najgorzej bylo zakochac sie, odrazu marzylem tylko o tym zeby byla szczesliwa ale ni ze mna. a potem znalazlem przyjaciela, tzn tak mi sie wydawalo, on uzaleznil mnie od narkotykow i tak jakos wyszlo ze zaproponowal mi eksperymenty sexualne, ja poprostu tez chcialem jakos robic te rzeczy, i naprawde go kochalem bo normalnie rozmawiac nawet z ludzmi nie potrafie a on byl wyjatkiem wiec zgodzilem sie. niedlugo potem mialem duze problemy finansowe i narkotykowy nalog, doszlo do tego ze zaczal mnie szantazowac a ja staralem sie udawac ze jest ok bo mialem tylko jego, a on juz jawnie traktowal mnie jak smiecia. Dzis jest juz lepiej, ale nie moge sie od niego uwolnic bo mieszkamy na jednym osiedlu. Prosze pomodlcie sie za mnie!

A bierzesz dalej narkotyki?

juz od dwuch tygodni nie, stopnioeo jakos sobie z tym radze

nie myslales o tym by pojsc do psychoterapeuty i porozmawiac o swoich problemach ?

myslisz ze tak latwo powiedziec komus ze robilem to za dzialke warta 20zl i to duzo mlodszemu dilerowi? dlatego pisze tutaj

kochałeś go?? Bzykaliscie się?

ale jak masz zamiar sam sobie z tym poradzić? to są naprawdę trudne sprawy psycholog nie jest od tego aby Ciebie potępić tylko od tego aby Ci pomóc wyjść z tego goowna i poczuc się watrościowym człowiekiem

psycholog mi nie pomoze bo nie moge sie stad wyprowadzic, a gdybym chcial zerwac kontakt to on co prawda nie powiedzialby nikomu ze mi nie staje i jaki ze mnie impotent bo ze niby skad mialby wiedziec, ale boje sie ze ma moje zdjecia bo czasami podejrzanie bawil sie tel i mam takie wrazenie