Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wszystko mnie przerasta

dzisiaj kończę swój związek i boję się że mi odwagi zabraknie

Polecane posty

Gość wszystko mnie przerasta

on się niczego nie spodziewa, bo niby jest wszystko dobrze, ja przy nim udaję jak to mam w zwyczaju ostatnio, zachowuję się jakby była we mnie wielka miłość mimo że już jej we mnie nie ma od dobrych 5 miesięcy. tyle się zbierałam do tego, tak bardzo nienawidziłam siebie przez ten czas, tak bardzo nienawidziłam jego a i tak nie potrafię tego skończyć bo nie chcę go ranić. ciągle mnie atakują obrazy jak bardzo się z tym zmaga, jak ciężko to przeżyje bo kocha mnie nad życie i ja niby też kochałam ale coś się wypaliło i nie mogę tego naprawić bo mam w sobie jedynie pustkę wypełnianą raz na jakiś czas wściekłością kiedy mnie dotyka, kiedy do mnie mówi, kiedy w ogóle jest. niczego tak się nie boję jak tego że dzisiaj albo tego nie zakończę, albo zakończę i zobaczę najsmutniejszy obraz w moim życiu więc ulegnę pod jego naporem i spróbuję naprawiać po raz kolejny, pomimo tego, że już nie ma czego. czy ktoś był w takiej sytuacji i jednak sobie poradził? mówię o osobach nad wyraz empatycznych, takich które zniosą wszystko, żeby tylko nie widzieć cierpienia drugiej osoby, a jednak potrafiły to przezwyciężyć i odejść? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko mnie przerasta
ehhh widzę że tylko ja jestem taka popierdolona. no nic, obym dała radę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko mnie przerasta
no zawsze jakaś alternatywa :D chociaż on mnie kurna tak kocha że chyba wszystko by mi wybaczył i wszystko zaakceptował, poza zdradami i innymi patologiami ale tego nie mogłabym mu zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co mi tam!
ja byłam w takiej sytuacji, ale wiedziałam ze muszę to skończyć, bo już poprostu nie byłam szczęśliwa, nie chcialam sie z nim spotykać, nie potrzebowałam go widziec, nie tęskniłam, nie mogło mi przejść przez gardło, że go kocham, nie mogłam znieść tego dotyku, prawie rok zbierałam się do tego, było ciężko, płakał bardzo, nie chciał mnie wypuścić z mieszkania, potem jeszcze przez pół roku nie dawał mi spokoju, dzwonil, pisał, przychodził do mojego domu, nawet pisał do znajomych. NIgdy nie żałowałam tej decyzji, odżyłam kiedy w końcu dał mi spokój. Była to moja pierwsza miłość, poprostu po 3 latach coś się wypaliło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko mnie przerasta
dziękuję za odpowiedź, bo to niezła mobilizacja do działania :) ja wcześniej byłam w bardzo krótkim związku z człowiekiem, za którego dałabym się zabić, pomimo tego że szybko się rozstaliśmy z pewnych względów to wspominam to jako najpiękniejszy czas mojego życia i chyba nikogo już nie pokocham tak jak jego... myślałam że z obecnym to też miłość, ale chyba nie, zaczęłam się wypalać po 8 miesiącach, a cały związek wspominam raczej jako fajną znajomość koleżeńską, a nie człowieka, którego darzyłabym silniejszym uczuciem. nie wiem, jakaś jebnięta jestem. dlatego muszę to skończyć, bo im dłużej, tym on będzie bardziej cierpiał. a do wieczora kiedy mu to zakomunikuję jeszcze długa droga, chyba sobie kielicha walnę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalale
krótko zwięzle i na temat ! mowisz że ........po tych słowach dziekujesz za związeki bl bl blee i wychodzisz nie pozwól mu dojsc do słowa wyjdz !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam tak samo,nic do niego nie czułam przez parę mies.po prostu był tak dziecinny i nie wychowany,że to szok i mnie normalnie irytowal:/ jak już nic nie czułam do niego to go przy jakichkolwiek czułościach to go "odpychalam" i było głowa mnie boli i cała masa wymówek... dla mnie zadna okazja nie była dobra aby się rozstać:/ Aż się przyczyniła do tego jego mamusia:)kiedy mi wypomniała,że jestem pasożytem,bo nie mialam kasy na wyjazd na wakacje:]A zaznaczam,że powiedziałam,że skoro nie mogę na nie zarobić to nie jadę.ale mój ówczesny facet się uparł,zebym jechała.kaskę dostałam od rodziców,ale ten pajac kasy nie chciał ode mnie brać...i cała afera...złość na mnie,że jak pary pieniędzy nie mają na wyjazd to biorą kredyt itd. przeczekałam do końca września,moi rodzice postanowili,że w ramach rekompensaty zabiorą go w góry na pare dni...z zaznaczeniem,żeby się nie martwił o sprawy finansowe.To słuchajcie jaki buc z niego...bo nawet mnie na spacer nie wziął ani na lody nie zaprosił,wolał oglądać z moim młodszym bratem bajki czy durne filmiki,a róznica między nim a moim bratem 10lat:]hahahaha.a podobno taki zakochany we mnie:)Zerwałam z nim w listopadzie z dnia na dzień:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co mi tam!
na pewno łatwo nie będzie, ale powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×