Pary, które się rozstały, a potem zeszły.

Czy są tu takie osoby? Może opowiecie swoją historię. Jak do tego doszło. Czy nie żałujecie i czy się Wam udało? Niestety ja jestem teraz w takiej sytuacji.

Też jestem ciekawa, bo sama stoję przed takim wyborem

nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Rozstanie to nie zabawa, a odgrzewany smakuje tylko bigos. Zapomnijcie i tyle, da się. Skoro raz się rozeszliście to rozejdziecie się po raz kolejny. Jak już się Wam nie układa to układać nie będzie. Rozejść się, zapomnieć i zacząć patrzeć w przyszłość, nie ma co rozmyślać. Nie warto się schodzić ponownie.

ja weszlam do tej samej rzeki majac juz 1,5 rocznego syna. Teraz mam dwoje dzieci, syn do "ojczyma" mowi tatusiu. Biologicznego znac nie chce, bo w wieku 4,5 roku sam stwierdzil ze Marka on nie obchodzi. Ja dziecku nigdy nie zabronie kontaktu z ojcem, ale skoro zadna ze stron nie chce to mi na reke. A obecny "tatus" jest super dla malego od ponad 3 lat. Widocznie moja rzeka zbyt wielu "wirow i pradow" nie miala...

chodzi o to, że nie można wracać do byłych, tyle, że ludzie się zmieniają.

A skoro sie rozeszlismy to owszem byly powody, dlatego przy drugim podejsciu zmienilo sie nasze zachowanie...

A jak to sie stało, ze sie zeszliscie? po jakim czasie? i kto to zainicjował?