dzisiaj ostatni raz zacpam i zaczynam wszystko od nowa

bede sie zmuszac do tego,zeby zyc, bo depresja kiedys sie skonczy,a na pewno warto. poza tym mam zbyt duzo zalet, zeby sie marnowac w ten sposob (umysl scisly, do tego jestem bardzo chuda, co prawda to zasluga anoreksji, ale to tez sie pouklada i bardzo ladna) psycholog kazal mi powtarzac to sobie co chwile. narazie poki mam przed soba wizje przyjemnego wieczoru w lozku ,jest to proste. gorzej bedzie jutro :D w koncu jednak musze sie wziac w garsc

a, jeszcze się puszczam

a ćpam co jest, czasem sie sztachne butapremem, a jak nie ma to draską na gaciach mojego starego

zaczynalam od marihuany (standardowo :D) ale nigdy sie nie uzaleznilam od niej, bardziej oduczylam sie zyc w normalnym stanie. amfetamine lubie bardzo, ale jest dosc meczaca. groszki imprezowe dopki jakies rozne bardzo chetnie klonya tak na wieczor to preferuje morfine (doustnie!)

no tez sie staralam ale w pewnym momencie zapomnialam sie starac i teraz bez chemii jest wielki dol z ktorego nie widze wyjscia. i z chemia tez, bo czuje sie winna, ze znowu ale jednak jakis moment jest przyjemny

Ja głownie koks. Kloniaki i morfina tez spoko, krak zajebisty, ale strasznie meczaca impreza.

w zasadzie tonawet nigdy nie mialam okazji sprobowac koksu (obracam sie wsrod biedoty ^^) moze po liceum... jak skoncze studia, ludzie sukcesu tak robia : D