Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Serafinowicz

Jestem księdzem, homoseksualistą i nieszczęśliwym człowiekiem. Chcę się wygadać.

Polecane posty

Mam 29 lat, jestem wikariuszem w pewnej parafii na granicy Podlasia i Mazowsza. Nigdy nie pociągały mnie kobiety, myślałem, że to po prostu powołanie, że muszę służyć Bogu, dlatego kobiety mnie nie interesują. Miewałem natomiast od zawsze fantazje z mężczyznami. Nachodziły mnie same, wstydziłem się tego, uważałem za złe, ale to było bardzo niszczące. Zabijałem swoje "ja", przez co całe życie miałem depresję i byłem sfrustrowany. Od dziecka wychowywany byłem w duchu katolickim, to była dla mnie normalność. Jednak gdy dziś przypomnę sobie co wmawiano mi na religii w szkole podstawowej i w liceum, a potem w seminarium, to wiem, że to było zwykłe tresowanie i podporządkowywanie. Na dodatek w seminarium uczono mnie jak ja mam maniupulować ludźmi i ich sobie podporządkowywać, straszyć piekłem itp. Przez lata służby poznałem wielu księży. Liczne były przypadki gdy ksiądz miał na boku dziecko, uprawiał hazard i grzeszył w inny sposób. Zdarzyło mi się zaproponowanie stosunku seksualnego przez innego księdza, a także w kurii był przypadek księdza pedofila. Oczywiście tę sprawę kuria starała się zatuszować. Otworzyły mi się oczy. Kościół Katolicki to nic innego niż wielka pralnia mózgów. Nie zrzuciłem sutanny tylko dlatego, że moja "praca" pozwala mi na dostatnie życie. Jeżdżę dobrym samochodem, podróżuję po świecie w ramach różnych delegacji. Jestem jednak nieszczęśliwy, ponieważ w głowie ciągle mam siebie u boku innego mężczyzny. Miałem nawet taki sen, że byłem z jednym mężczyzną, mieliśmy swój własny dom i żyliśmy w szczęściu. Zastanawiam się nad zrzuceniem sutanny, ale z drugiej strony Polska jest bardzo nietolerancyjnym krajem, nie wiem, czy byłbym tutaj szczęśliwy z innym mężczyzną, chyba musielibyśmy wyjechać. Poza tym nie wiem, czy znalazłbym odpowiedniego mężczyznę i jak bym to zrobił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alamapalikota
Wojciech Jaruzelski Wystąpienie na moskiewskim spotkaniu przedstawicieli partii i ruchów uczestniczących w obchodach siedemdziesiątej rocznicy Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej Wygłoszone 4 listopada 1987 r. Z wielkim zadowoleniem uczestniczymy w tym bezprecedensowym spotkaniu. Dziękujemy towarzyszom radzieckim za tę inicjatywę, za gościnność, za stworzenie warunków do szczerej wymiany poglądów. Każdy z nas ma pewną sumę doświadczeń. Ma jakieś własne przemyślenia, którymi chciałby podzielić się z innymi. Nie ma wroga na lewicy. Partie komunistyczne i robotnicze, socjalistyczne i socjaldemokratyczne, ruchy demokratyczne i narodowowyzwoleńcze wnoszą swój oryginalny wkład do skarbnicy postępowej myśli politycznej XX wieku. Wkroczyliśmy w nową fazę konstruktywnego dialogu. W wielu istotnych kwestiach jesteśmy zgodni lub też nasze poglądy znacznie się zbliżyły. Zachowując swą klasową, marksistowsko-leninowską tożsamość, a jednocześnie respektując konkretne, historycznie ukształtowane warunki danego kraju, partie komunistyczne są dziś szeroko otwarte na wymianę doświadczeń, na współpracę i sojusze ze wszystkimi autentycznymi przedstawicielami szeroko rozumianej lewicy i sił postępu. Losy pokoju i postępu zależą dziś, bardziej niż kiedykolwiek, od ekonomicznego i społeczno-politycznego rozwoju państw socjalistycznych, od rezultatów ich pokojowej ofensywy na forum międzynarodowym. Dlatego też przemiany dokonujące się obecnie w Związku Radzieckim, w wielu krajach naszej wspólnoty mają i mieć będą coraz większy wpływ na oblicze współczesnego świata. Na dwa aspekty tych przemian pragnę zwrócić szczególną uwagę. Po pierwsze sprzyjają one umocnieniu sił pokoju, odprężenia, dialogu i współpracy, ograniczając tym samym swobodę manewru zwolennikom konfrontacji, siłom militaryzmu. Po drugie umożliwiają budowę szerszego niż dotąd porozumienia oraz współdziałania sił postępu i lewicy społecznej, przy pełnym poszanowaniu odrębności i samodzielności poszczególnych partii, ruchów i organizacji. Szeroko rozbudowana jest dziś „infrastruktura wojny". Jej demontaż napotyka opór ze strony monopoli i kompleksów militarno-przemysłowych, będzie więc procesem trudnym i złożonym. Konieczne jest więc cierpliwe, a przede wszystkim konsekwentne budowanie jak najszerszej „infrastruktury pokoju", czyli klimatu współpracy i współodpowiedzialności. Wynika to z narastającej współzależności krajów i narodów w globalnej skali nie tylko w sensie bezpieczeństwa międzynarodowego, ale również w takich dziedzinach, jak podział pracy, ochrona zdrowia i środowiska, zadłużenie, racjonalna gospodarka surowcami. Pokój to przecież nie tylko „świat bez wojny". To także stwarzanie ludziom i narodom bardziej sprzyjających warunków rozwoju, szerokie korzystanie z osiągnięć rewolucji naukowo-technicznej, skierowanie zaoszczędzonych na zbrojeniach środków na potrzeby krajów słabiej rozwiniętych, likwidowanie obszarów głodu, zacofania i ubóstwa. Mimo iż główne sprzeczności klasowe współczesnego świata mają charakter obiektywny, nie muszą one prowadzić do konfrontacji, do nuklearnej katastrofy. „Nowe myślenie" - w tym gotowość do kompromisu zawiera w sobie szczególny rodzaj ofensywności. Należy ją oceniać w szerokich kategoriach historycznych. Wysuwając bowiem śmiało pokojowe inicjatywy, demaskując rzeczników konfrontacji, obnażając prawdziwą istotę militaryzmu, pozyskuje się tym samym opinię społeczną dla postępowych idei, ogranicza wpływy kół imperialistycznych, krępuje ich ekspansywność. Stanowi to zarazem realne wsparcie dla wszystkich bojowników o postęp i demokrację, dla reprezentowanych tutaj tak licznie partii, sił i ruchów społecznych, dla krajów bezpośrednio zagrożonych przez imperialistyczną agresję, przez neokolonializm i rasizm. W tym właśnie kierunku wiedzie niezmiennie pokojowa, pryncypialna i jednocześnie realistyczna, konstruktywna polityka ZSRR. Ma ona pełne i aktywne poparcie naszej partii i państwa. W tym rozumieniu nasze myśli i życzenia będą z wami, Michaile Siergiejewiczu, w czasie zbliżającego się spotkania przywódców ZSRR i USA, którego zapowiedź przyjęliśmy z satysfakcją i nadzieją. Nasze stanowisko w tej sprawie zgodne jest z wieloletnią tradycją polityki zagranicznej PRL, czemu daliśmy niedawno ponownie wyraz, zgłaszając kompleksowy plan zmniejszenia zbrojeń oraz zwiększenia zaufania w rejonie Europy Środkowej. Historia ostatnich dziesięcioleci wskazuje, że wszystkie i pozytywne, i negatywne zjawiska występujące w rozwoju krajów socjalistycznych odbijały się mocnym echem w ocenach i działalności sił postępowych świata. Burżuazja z całą bezwzględnością wykorzystywała nasze błędy i niedostatki do zwalczania w swych krajach działalności ruchów robotniczych, szeroko rozumianej lewicy. My, polscy komuniści, świadomi jesteśmy wagi tego problemu i ciążącej na nas internacjonalistycznej powinności. Pod tym względem zachodzące obecnie w Związku Radzieckim, w innych krajach socjalistycznych przeobrażenia stanowią dla sił postępu niezwykle cenne wsparcie. Odbierają bowiem antykomunizmowi i reakcji jeden z głównych argumentów propagandowych. Skłaniają zarazem do nowych przemyśleń również te grupy społeczne w różnych krajach, które dotychczas odnosiły się nieufnie do lewicowych programów i haseł. Możliwe, że niektóre z naszych rozwiązań wydają się innym partiom i ruchom niedostateczne lub na odwrót zbyt daleko idące. I my, z dzisiejszej perspektywy, spoglądamy inaczej na niektóre procesy i zjawiska zachodzące wśród sił światowej lewicy. Dziś już wiemy, że na współczesny nurt postępu trzeba patrzeć jak na rozległą rzekę o licznych dopływach. Wielka jest bowiem różnorodność sił postępowych, rewolucyjnych i wyzwoleńczych we współczesnym świecie. Dlatego też jak sądzę nasze internacjonalistyczne spotkanie można uznać za przykład „jedności w różnorodności". Każda partia ma swój życiorys. W nim sukcesy i porażki, zwycięstwa i pomyłki. Własnego życiorysu człowiek sam przed sobą ukryć nie może. Prawda historyczna to dla komunistów podstawowy czynnik, budujący szacunek i zaufanie. Z całą pewnością łączy nas, wszystkich tu obecnych, poczucie konieczności walki o ocalenie pokoju, o rozbrojenie. Są i inne problemy, co do których nasze stanowiska są bliskie. W pewnym uproszczeniu: każdy jest sojusznikiem każdego, jeśli kierunek działań w skali historycznej jest zbieżny. Nie to, co różni, powinno dziś skupiać naszą uwagę, lecz to, co naprawdę zbliża i łączy. W okresie walki z imperialistyczną interwencją miliony robotników w wielu krajach mobilizowało pamiętne hasło: „Ręce precz od Kraju Rad". Czasy się zmieniły. Dziś Kraj Rad potrafi sam skutecznie się obronić, a także osłania i wspiera zdobycze rewolucji w innych państwach. Nie znaczy to jednak, iż nie potrzebuje zrozumienia i poparcia. Obecne radzieckie przeobrażenia to nowa faza rewolucji. Odsłania ona światu ogromne perspektywy. Dlatego też poparcie dla „pierestrojki" to współcześnie nowe kryterium polityczno-moralne. Pozwala ono odróżnić autentycznych rzeczników pokoju i postępu społecznego od mniej lub bardziej jawnych stronników reakcji i konfrontacji. Krótko na temat tego, co można nazwać polskim doświadczeniem socjalistycznego budownictwa. Kilkakrotnie podejmowaliśmy, podobnie jak i niektóre inne kraje socjalistyczne, próby reform. Dotychczas jednak, z różnych przyczyn, cofaliśmy się lub zatrzymywaliśmy w pół drogi. Zabrakło konsekwencji, determinacji. Wyciągnęliśmy z tego wnioski. Jak towarzyszom wiadomo, surowo i pryncypialnie oceniliśmy popełnione w przeszłości błędy, które doprowadziły do głębokiego załamania. Podniosły głowę siły wewnętrznej anarchii i reakcji. Polska stała się obiektem szczególnie ostrych napaści ze strony imperializmu. Wszystko to przyniosło ciężkie szkody. Nadal jest nam trudno. Ale idziemy do przodu. Zainicjowany przez IX Nadzwyczajny Zjazd, a potwierdzony i rozwinięty na X Zjeździe PZPR program wszechstronnej odnowy nabiera obecnie nowej dynamiki. Urzeczywistnianie głębokich przemian to proces długi, pełen zagrożeń i przeszkód. Nie słowa, lecz fakty rozstrzygają o ludzkich przekonaniach. Łatwo jest mówić o nowym. Trudniej po nowemu działać. Ale najtrudniej podejmować niepopularne decyzje, burzyć wieloletnie przyzwyczajenia. Jesteśmy dopiero u początku drogi. Proces socjalistycznej demokracji wzbogacamy realną treścią. Dążymy do utrwalania w każdym obywatelu poczucia gospodarskiej odpowiedzialności, przede wszystkim poprzez zapewnienie mu faktycznego wpływu na swój zakład pracy, na swe miasto i wieś, na kształt własnego kraju. Każda rewolucja, każdy postępowy ruch polityczno-społeczny powinien wystrzegać się nadwerężenia więzi z masami, utraty ich zaufania; unikać w szczególności jednego z największych niebezpieczeństw, przed którym już u samego zarania państwa radzieckiego ostrzegał Lenin: biurokratycznej sklerozy, bonzowstwa. Nie ma na to lepszego lekarstwa, jak możliwie najszersze jawność, samorządność, rozwój ludowładztwa. W systemie wartości socjalizmu miejsce nadrzędne zajmuje człowiek. Zdajemy sobie jednak sprawę, że słusznie rozpatrując historię i współczesność, głównie przez pryzmat społecznej roi oraz socjalnych zdobyczy klas i wielkich grup społecznych, nie poświęcaliśmy dotychczas dość uwagi „filozofii człowieka" jako jednostki ludzkiej, jego indywidualnym materialnym i duchowym potrzebom, zakresowi jego swobód i praw. Obok kolektywizmu potrzeba nam więc dziś więcej swoistego „socjalistycznego personalizmu". W ramach tego, co nazywamy socjalistycznym pluralizmem pozostając w zgodzie z Konstytucją PRL, stworzyliśmy już niemało rozwiązań, w tym również instytucjonalnych, które uwzględniają różnorodność motywacji ludzkich postaw i poglądów Mogą się one obecnie coraz szerzej ujawniać, znajdować praktyczne, twórcze zastosowanie. Nasze doświadczenia mogą jak nam się wydaje być użyteczne zwłaszcza w sytuacjach, gdy historycznie ukształtowane bardzo specyficzne uwarunkowania trzeba adaptować do celów i potrzeb nowego ustroju. Temu między innymi służy nasza koncepcja porozumienia narodowego, w tym układanie stosunków z Kościołem, aktywny program pozyskiwania „nieprzekonanych". Wiemy, że wiele innych partii rozumuje i działa w podobny sposób. Wymiana doświadczeń między partiami krajów wspólnoty socjalistycznej przybrała ostatnio szczególnie żywe, nacechowane wzajemnym zaufaniem i poszanowaniem robocze formy. Sądzimy, że zasługuje to na uwagę wszystkich uczestników naszego dzisiejszego spotkania. Ze swej strony zapoznalibyśmy się chętnie z doświadczeniami także innych partii oraz ruchów postępowych. Pożytek takich kontaktów dzisiejsze spotkanie dobitnie potwierdza. Pozwólcie na zakończenie przekazać wszystkim wam, drodzy towarzysze i przyjaciele, w imieniu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej serdeczne pozdrowienia i najlepsze życzenia sukcesów w działalności dla dobra ludzi pracy, a także zdrowia ł osobistej pomyślności. Tekst na podstawie książki W.Jaruzelskiego, „Przemówienia 1987, Książka i Wiedza, Warszawa 1989, s. 406-409.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę, że powinieneś odejść
z tego syfu, tylko co wtedy z pracą i mieszkaniem? Na twoim miejscu bym się ani chwili nie wahała, zrozumiałeś, że Kościół jest zły i brnięcie w to nadal sprawi, że będziesz się pogrążał w tym smutku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiadomo, że powinieneś odejść,
tylko może wcześniej zadbaj o znalezienie pracy i jakiegoś lokum?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet..
Myślę, że z Kościoła powinieneś wystąpić niezależnie, bo to jedna wielka obłuda. Kościół w średniowieczu był po to, by sterować ociemniałym ludem i to po prostu niewyobrażalne, że istnieje jeszcze w XXI wieku! Czytałem o jednym księdzu, na którego przełożeni rzucili klątwę (hahaha!) za to, że głosił kazania o tym, żeby być tolerancyjnym dla homoseksualistów. To paranoja. Może sam zacznij głosić takie kazania, to Cię sami wyrzucą :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×