Popieram równouprawnienie. Nie przepuszczam kobiet, nie pomagam im etc

- NIGDY nie przepuszczam ich w drzwiach - Nie ustępuje cięzarnym miejsca w kolejce w kasie, w autobusie czy tramwaju. Ciąza to nie choroba - nie praktykuje żalosnego polskiego zwyczaju typu całowanie ręki. Dłonie mają miliony zarazków, wiadomo gdzie ona sobie ją wsadzała? To poniżające dla męzczyzny. W innych krajach kobiety sobie na to by nie pozwolily, w najlepszym przypadku uznają Cie za debila i wariata - jesli widze, ze zepsuło sie jej np auto to nie pomagam. Chyba, ze wyglada sympatycznie i widac po twarzy, ze nie wie co robic. W takiej sytuacji to facetowi tez mozna zatrzymac sie i pomoc jesli jest czas.

dobrze robisz

Normalka, 90% kolegów ze studiów tak się zachowywało. Typowe dla pokolenia 20latków :O

szanować to można prawdziwą kobietę a nie te dzisiejsze marne podróbki

tez tak robie

NIE JESTEŚ Z tym sam :P jak spotykam szarmanckiego faceta to jestem w takim szoku ze nie potrafię wydusić słowa DZIĘKUJE :P:D

tak jestem za równouprawnieniem, dlatego doceniam mojego faceta, w miarę moich możliwości zawsze staram się mu pomóc, mam dla niego czas i nie bawię się w jakieś fochy i gierki, ani wyssane z palca bzdury typu cosmopolitan :P jeśli chodzi o sprawy finansowe też się dokładam w miarę możliwości... a mój facet jest szarmanckim mężczyzną z dobrymi manierami i ja wobec jego manier umiem się zachować :P jeśli idzie od strony ulicy, otwiera drzwi, przysuwa krzesło czy pomaga mi założyć płaszcz, to mu dziękuję i wie, że na inne przyjemności z mojej strony może liczyć kiedy jest zmęczony, jestem w stanie mu podać coś do jedzenia, picia,zrobić masaż, gdy kark boli, cokolwiek. To się nazywa uprzejmość i troska i jak tego nie ma, to jest do kitu. W życiu nigdy nie zamieniłabym na nic naszych relacji :P bo są zaje,biste :P

jedno co z tych punktów mi się nie podoba to to nieustępowanie miejsc.