Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy Wasi rodzice przeżyli śmierć dziecka?

Polecane posty

Gość gość

Jak sobie teraz z tym radzą?? Ja mam problem z moją mamą... Otóż końcem 2009 roku zmarła moja młodsza siostra, była na drugim roku studiów, wyjechała do dużego miasta i miała tam tragiczny wypadek. Od tej chwili zmieniło się wszystko- moja mama wpadła w straszną depresję, całymi dniami spała bo twierdziła , że przychodzi do niej we śnie a ona chce z nią rozmawiać. Tato poradził sobie z tym, starał się wspierać mamę ale ona żyje tylko swoim życiem, śpi w jej pokoju, układa, przegląda rzeczy, chodzi na cmentarz, minęły prawie 4 lata, ja po 3 latach od śmierci siostry wyszłam za mąż, zabolało mnie gdy mama nie bawiła się ze mną na uroczystości weselnej, po ślubie w kościele wróciła do domu. Mam żal do mamy, ma jeszcze trójkę dzieci, kiedyś była nadopiekuńcza a teraz jest całkowicie inna. Była u psychologa który nam powiedział abyśmy nie walczyli o to by ona się z tym pogodzi bo ona tego nigdy nie zrobi, ona musi umieć żyć z tym bólem. Ciekawi mnie jak u Was to wyglądało? jak wy staraliście się pomóc bo ja mam swoją rodzinę, mieszkam 100km od domu ale kocham moich rodziców i zależy mi na nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za trudny temat na kafe,, za pozna pora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, ale mamy kolezanka tez stracila corke w wieku 18 lat..... teraz leci 3 rok a ona chyba powoli sie z tym oswaja, robi wszystko we wlasnym tempie, zaczyna gadac z ludzmi i nie zamyka sie w sobie skutek byl odwrotny gdy kazdy kolo niej skakal i na sile chcial by sie podniosla tragedie przezywa sie w milczeniu i samodzielnie musicie dostosowac sie do psychologa i jego rad bo to prawda w innym wypadku zaszkodzicie jej i sobie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie skaczę koło niej, pozwalam jej aby to przeżyła, tato również, rodzeństwo ( 10letni brat i 16letnia siostra)... mama siedzi w jej pokoju albo chodzi na cmentarz, moja mama jest bardzo wykształconą kobietą, dawniej bardzo liczyła się dla niej praca, teraz pracuje ale nie zależy jej już tak. Gdy przyjadę do domu a ona jest na cmentarzu to idę do niej, siedzę z nią, płaczę z nią ale ja nie umiem żyć całe życie tą tragedią. wiem ze nic już nie będzie takie same ale ja chce żyć, chce aby moja rodzina też w miarę funkcjonowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć, bardzo Wam współczuję, strata siostry, córki jest jedną z najgorszych. Jeśli jestes w stanie, daj rodzicom, zwłaszcza mamie, 100% wsparcia, może gdy nie poczuje się z tym sama wróci do sił. Myślę że płacz tylko rozdrapuje rany... A może pomyślcie o terapii ? Czytam bloga, który pisze mama sp Sandry Korbiel, może niech Twoja mama się z nią skontaktuje, tam jest duże grono mam po smierci dziecka. Jedno jest pewne trzeba sie z tym jak najpredzej uporać bo z czasem Twoja mama zacznie winić wszystkich, stanie się zgorzkniała dla otoczenia a tragedie bedzie ciagnac latami. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
samej jest mi cholernie ciężko, ale czas robi swoję, było między nami zaledwie rok różnicy, wszystko razem robiłyśmy, młodsze rodzeństwo było razem a my dwie miałyśmy swoje sprawy, ona szalona, śliczna przebojowa, ja bardziej cicha i spokojna, tęsknie, bardzo tęsknie, to nie jest tak że mama tylko cierpi ale ja mam swoją rodzinę, rocznego synka ale są momenty że nie daje rady i się rozklejam. Myśle o Tamarze, oglądam zdjęcia i płaczę , że ona nie założy niegdy rodziny, nie skończyła studiów, nigdy nawet się nie zakochała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zadra w sercu będzie już zawsze, ale z czasem nauczycie się z tym żyć. Jest mi bardzo przykro czytając Twoje wpisy, łzy ciekną po policzkach :( Nie wyobrazam sobie stracic kogos tak bliskiego :( Od razu przypomina mi się śmierć mojej dobrej koleżanki. Tez byla bliska, ale nie tak jak siostra, nie spedzilysmy całego zycia razem a cierpiałam po jej śmierci kilka lat. Nie mam pojęcia jak Ci pomóc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej nic nie mozecie zrobic...ona sama musi chciec zaczac znowu zyc.Rozumiem ze tez tesknisz za siostra ale to jest nic w porownaniu do tesknoty twojej mamy. Nie ma na swiecie wiekszej wiezi niz wiez matki z dzieckiem i nie ma dla matki wiekszego bolu niz smierc dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja siostra zmarla 13 godz po porodzie a moja mama ma jeszcze 6 dzieci w tym 2 starsze corki a do dzis jest dwa razy w tyg na cmentarzu a w jej urodziny robi przyjecie urodzinowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najbardziej żal Twojego rodzenstwa, które potrzebuje uwagi mamy, jej troski. Jak ona się do nich odnosi? Po latach oni mogą mieć do niej wielki żal. Bo mimo wszystko ona ma jeszcze troje zdrowych, zyjacych dzieci i to nimi powinna się zajmowac, chodzi mi o Twoje młodsze rodzenstwo. Przeciez to jeszcze dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KAFE X
moja siostra zmarła mając 2 latka ale to było ponad 20 lat temu, jednakże ja wtedy miałam lat 5, i pamiętam tamten czas mama napewno miała depresję, długie miesiące płaczu, łez. ale z biegiem czasu chyba po ok dwóch latach minęło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KAFE X
moja siostra zmarła mając 2 latka ale to było ponad 20 lat temu, jednakże ja wtedy miałam lat 5, i pamiętam tamten czas mama napewno miała depresję, długie miesiące płaczu, łez. ale z biegiem czasu chyba po ok dwóch latach minęło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polonia o k j b
Przezyliscie straszna tragedie. Sama mam dziecko, i chybabym wolała pochować rodziców niż dziecko. Nawet nie wyobrażam sobie tego. Umarlabym z dzieckiem. A mama moze faktycznie niech sie skontaktuje z osobami które przeszły to co ona. Trzymajcie sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KAFE X
ja do dziś chodzę na maleńki grobek mojej siostrzycżki która zmarła prawie 25 lat temu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak, moja mama przeżyła
bardzo niedobrą śmierc mojego młodszego brata (21 lat). Leci szósty rok, nigdy nie doszła do siebie. Straciła po prostu sens, radość życia. Nie umiem jej pomóc. Problem pogłębia fakt, że mieszkamy daleko od siebie. Ja nie mam dzieci. Ogólnie jest marazm. Moze gdyby miała wnuki, kochającego faceta (jest sama), to jakoś dałaby radę lepiej. Myślę, ze ona już nigdy nie wróci do dawnej siebie, bo nie może. Problemem też są okoliczności tej śmierci. Nie da się tego przeżyć do końca. Ja też się zmieniłam. Mam ogromne poczucie samotności człowieka w tym świecie i braku sensu. Wiem, że bóg nie istnieje lub jest zły. Także nie pomogę Ci niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak, moja mama przeżyła
Aha, dodam jeszcze, że moja mama formalnie żyje normalnie, jest różnica niż u Ciebie. Rok po zorganizowała mi wesele na przykład (to był błąd uważam, widziałam jej ból i nieobecność, to znaczy potem sobie przypomniałam i uświadomiłam, że taka była na tym weselu). Mama jest bardzo aktywna - działka, uniwersytet trzeciego wieku, joga, basen itp. Ale to jest w dużej mierze skorupa tylko, pozory. Ja to czuje, nawet nie umiem z nią rozmawiać za bardzo, nie lubię za bardzo dzwonić, to mnie wręcz stresuje (zawsze mój brat stoi za plecami naszymi). Mama też jeździ na cmentarz jak w zegarku co parę dni, tyle ile palą się wkłady do świec olejowych, zawsze jak w zegarku musi się świecić światło na grobie. Chciałabym, zeby kiedyś nie pojechała, zapomniała, to by chyba znaczyło, że może zdrowieje, że inne rzeczy stały się ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Gośka z wielkim sercem
hm...., mm dwoje dzieci i kiedyś ( po jakimś programie w tv )tak się właśnie zastanawiałam jakbym przeżyła śmierć jednego z nich:(. Na początku w ogóle nie wyobrażałam sobie jak mogłabym przeżyć taką stratę:( i nie zwariować. Chyba zamknęłabym się w jakiejś ciemnej dziurze , rozpaczała i już nigdy z niej nie wyszła . Tylko ,że zaraz na myśl przyszło mi drugie dziecko i wtedy .... moje zęby same się zacisnęły , twarz stwardniała niczym kamień i cały rozdzierający ból po stracie zamknęłam głęboko w sercu i zajęłabym się drugim dzieckiem . Moje dziecko-to co odeszło byłoby ze mną zawsze, nigdy bym o nim nie zapomniała, każdy dotyk, jego śmiech byłby ze mną zawsze , ale tak w środku , po cichutku , tak by nikt nie widział. Na zewnątrz byłby inny świat - ten dla żywych. Twoja mama sobie jeszcze nie poradziła:( i sama nie poradzi ), przydałaby się rozmowa z kimś kto przeżył to samo i uświadomił jej , że nie jest sama w tym bólu i , że zachowując się w ten sposób naraziła swoją rodzinę na stratę nie tylko dziecka , ale i jej samej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sucharkowa25
moja mama straciła dziecko przez mojego ojca, popchnął ją na szafę i poroniła. Do dziś ona nie chce o tym rozmawiać a ja dowiedziałam się przypadkiem od babci. Zapytałam o to mamę a ona mi powiedziała, że do dziś zastanawia się kim byłoby to dziecko, ale miesiąc później zaszła ze mną w ciążę mimo, że lekarz zabraniał (oczywiście to też sprawka mojego ojca...). Powiedziała, że zawsze w myślach nazywa mnie swoim cudem bo urodziłam się zdrowa i bez żadnych komplikacji a różnie mogło się to skończyć i nikt jej tak w życiu nie pomógł jak ja, nawet mój brat. Rozpłakałam się wtedy bo to najpiękniejsze wyznanie miłości jakie mogłam usłyszeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sucharkowa bardzo wzruszająca historia... to jednak prawda, że w życiu wszystko co najlepsze dostajemy w ludziach. Zazdroszczę Twojej mamie takiej córki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sucharkowa ojca masz s*******a. ale gdyby nie on.... nie wiadomo czy tamto dziecko dałoby twojej mamie tyle co ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sucharkowa25
moja ciotka (dziś już starsza kobieta) lata temu przeżyła śmierć swojego syna, który zginął w wypadku. Powiedziała, że to największa kara jaką mogła dostać być na pogrzebie własnego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sutorka tego tematu
dziękuję za wszystkie komentarze. Obok mnie mam małego synka, którego kocham najbardziej na świecie, pomyślałam , że nie przeżyłabym jego śmierci , a mam żal do mamy, że nadal cierpi i tęskni za Tamarą. Przypomniał mi się tydzień, kiedy mój tato pojechał z rodzeństwem na Słowację, a moja mama stwierdziła, że musi pilnować domu. Wiem, że nie chciała wtedy z nimi jechać, ona ma lekki żal, że my normalnie funkcjonujemy, a ona chce ciągle o niej rozmawiać. Przyjechałam wtedy do niej, oglądałyśmy zdjęcia- moja siostra na wszystkich wychodziła jak taki mały łobuz, gdyby mi kiedyś powiedział ktoś, że jej nie będzie to bym go wyśmiała- a teraz... chciałabym się z nią pożegnać, przez ostatnie leta jej życia między nami były liczne konflikty, bardzo się różniliśmy... ona przebojowa a ja spokojna... Wtedy jak byłam z mamą powiedziała mi , że Bóg już dla niej nie istnieje- zdziwiłam się, była bardzo wierząca... Mama na grobie jest w każdy dzień, nie ma dnia by nie świeciła się świeczka... grób jest śliczny, są misie, jej zdjęcia, śliczny anioł z marmuru i na marmurze cytat :"gdyby miłośc mogła uzdrowić, a łzy wskrzeszać żyłabyś córeczko wśród nas" Nie powinnam mieć żal do mojej mamy... wiem, że chciałabym żyć normalnie ale ból ją przytłacza, jeżeli chodzi o psychologa to chodzi do pewnej pani psycholog, rozmawia z nią, już ponad 2 lata , nie wiem czy to coś jej pomaga ale przynajmniej może się jej wyżalić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basialakssssss
Jest wiele takich tragedii osobiście znam co najmniej 10 z bliskiego otoczenia Wiem że tym osobom jest bardzo źle a pocieszenia szukają w kościele,religii i to im pomaga.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Gdyby miłość mogła czynić cuda, a łzy wzbudzać umarłych ze snu nie leżałbyś Synku tu" - to z kolei napis na marmurowym sercu, na nagrobku mojego brata ciotecznego... Siostra mojej mamy straciła syna 7 lat temu. Zginął w wypadku samochodowym mając 20 lat. Ponieważ wszyscy mieszkamy na jednym podwórku bardzo przeżywaliśmy tę tragedię, a S. był dla mnie jak prawdziwy brat (resztą z moim bratem byli z jednego roku). Nawet nie chcę wracać wspomnieniami do dni po wypadku (była to dodatkowo Wielkanoc). Po latach nauczyliśmy się normalnie funkcjonować. Wszyscy...poza mamą S. I ona codziennie jest na cmentarzu, stara się, żeby zawsze paliły się znicze, żeby były tam najpiękniejsze kwiaty. W jego pokoju wszystko jest dokładnie tak, jak było przed laty. Ubrania nieruszone w szafach, plakaty na ścianach, zdjęcia na biurku, płyty, komputer... Cioci nigdy nie pomagały rozmowy z ludźmi, którzy przeżyli to, co ona. Dla niej nie ma to najmniejszego znaczenia, bo to i tak nie wróci jej syna. Psycholog również jej nie pomógł. Jeszcze do niedawna była wciąż na lekach uspokajających. Niestety, pojawiły się u niej olbrzymie problemy zdrowotne (czeka na przeszczep), u jej męża zresztą podobnie. Objawy chorób, na które zapadli jeszcze przed śmiercią S. nasiliły się wielokrotnie. I dla niej z kolei jedyną ucieczką jest wiara. Zawsze była dosyć religijna, ale teraz to aż do przesady. Ciągle zamawia msze za duszę syna itd. No ale skoro jej to pomaga w jakiś sposób... Na co dzień funkcjonuje w miarę normalnie, ma jeszcze jedną córkę, dla której stara się być możliwie jak najlepszą mamą. Aż się obawiałam, jak to się skończy, bo ciocia jakby chciała całą miłość przerzucić na młodszą córkę, robiła i robi dla niej dosłownie wszystko. Ale na szczęście kuzynka jest rozsądną osobą i nigdy tego nie wykorzystywała. Ale ciocia nigdy się nie pogodziła i nie pogodzi ze stratą syna. To był jej ukochany, pierworodny syneczek, miał po niej charakter, podczas gdy kuzynka jest bardzo podobna do taty (pyskata :p) i nie miała takiej więzi z mamą jak jej brat. Ciocia nosi ciągle na szyi złoty medalik z maleńkim zdjęciem syna. Generalnie życie całej rodziny się zmieniło - dawniej wszyscy byli radośni, ciocia byłą duszą towarzystwa i non stop były jakieś rodzinne imprezy, zabawa, tańce, śpiew i dużo śmiechu. Teraz żyjemy spokojniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Omega24
Smutne. Może poproście o pomoc specjalistę? 3mam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smutne. Może trzeba poprosić o pomoc specjalistę? Trzymam kciuki, by się poukładało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem jak to jest w ogóle czuć coś takiego, ale jeżeli którejś z was jest ciezko, to jest wiele pomocy, np w domach pogrzebowych są specjalni psycholodzy, którzy wiele pomagają. spotkałam się z takimi specjalistami u Koperskiego (www.koperski.com.pl)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co za cwele yebane nawet w takim bolesnym temacie z reklamami wyjezdzaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WIEM CO MÓWIE WIEC ZAUFAJ
Zmarła osoba najprawdopodobniej trafiła do czyśca (najczęstszy przypadek) i wymaga pomocy gdyż może tam być męczona i torturowana, to że ktoś jest niewierzący nie chroni go absolutnie, ja też mogę nie wierzyć że jak zjem 50 pączków to przytyję a to się i tak stanie, powtarzam NIEWIARA NIE CHRONI NIKOGO PRZED TAMTĄ RZECZYWISTOŚCIĄ wygoogluj i sprawdź na youtube info dotyczące duszcz czyścowych, przykładowy link poniżej: https://www.youtube.com/watch?v=ZCxpENyXAFs

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×