Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

macocha....czy partnerka taty?....

Polecane posty

Gość gość

temat stary jak swiat... choc zdaje sie ze mniej klopotliwy byl kiedys.... na ile moze sobie "pozwolic" macocha w relacjach z pasierbiatkami a na ile partnerka taty? czytam i czytam ... co zwiazek to inne rozwiazanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmm
rozumiem ze macocha = żona taty ? partnerka = konkubina taty ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
takie rozgraniczenie...ale tez slyszalam ze macocha gdy dzieci mieszkaja z nia i ojcem a partnerka ojca( nawte gdy maja slub) ale dziecko mieszka z mama a u taty jest np co 2 tyg...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
macocha – członek przybranej rodziny, nazwa relacji rodzinnej. Przybrana matka; kobieta która wychowuje nieswoje dzieci jakby były jej własnymi. to z Wikipedii czyli jak masz matkę i to ona Cię wychowuje - nie masz macochy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak zwał tak zwał:) a chodzi mi o decyzyjność tejże osoby odnośnie dziecka:) szczerze mam z tym problem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat stary ale trafiłam na niego i tak się zastanawiam. Zostało napisane że malucha to żona taty oraz "Macocha – członek przybranej rodziny, nazwa relacji rodzinnej. Przybrana matka; kobieta która wychowuje nieswoje dzieci jakby były jej własnymi.to z Wikipedii" Ja nie jestem żoną ale dzieci są pół na pół, a nawet u nas więcej, więc wychowuję je w podobnym wymiarze jak matka. Ale kiedy przychodzi do sytuacji powiedzmy oficjalnych to nagle jestem nikim. Dzieci na początku chciały żebym uczestniczyła we wszystkim jako "druga mama" ale ich matka za każdym razem dostawała szału, robiła awantury ojcu dzieci, dzieciom i mnie więc odpuściłam. Ale jednak jest mi przykro :( Zastanawiam się czy słusznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tasmanska
Jestem macochą, dziecko nie ma kontaktu z matką JAko macocha w stosunku do dziecka pozwalam sobie na wszystko w sprawach wychowawczych jest uznam cos za słuszne. Jak trzeba to dam kare i karce ,jak trzeba to pochwale i nagrodzę Miedzy mną z a mezem sa w pewnych sprawach wychowawczych rozbieznosci ( np. klapsy) mąż na kary cielesne nie wyraza zgody i ja się pod jego decyzje i sprzeciw musze dostosować bądź co nie bądź ,bo to on na pierwszym miejscu ma wszelkie prawa i władze do dziecka. Ale w każdym razie ja również przywązuje uwagę do poprawnego wychowania i zachowania się dziecka jeśli jest pod moją opieką, czy przy mnie . Jestem sprawiedliwa Za zle zachowanie jest nagana i straty lecą za dobre przywileje dostarczane z mojej strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po pierwsze, jak już chcesz używać nazw typu 'macocha' to nie pisz nagle 'pasierbiątka' bo od tego się większości normalnych osób przewracają wnętrzności pasierby, dzieci partnera, dzieci męża, poprostu po drugie - w czym konkretnie masz problem? wszystko zależy od sytuacji i od indywidualnej umowy między ojcem dzieci a jego żoną bądź partnerką, nie wyczytasz w internecie raczej jakichś ogólnych zasad bo każdy jest inny i każdy sobei na coś innego pozwala jedne kobiety lubią być zaangażowane, inn wychodzą z domu jak dzieci przyjeżdżają na wizyty, jedne chcą się czuć matkami, inne koleżankami, jedne sobie pozwalają wejść na głowę inne mają surowe zasady, wszystko zależy od tego jakie układy panują w waszym domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×