Dziewczyny czy mozecie mi wytłumaczyć pewien fenomen

Otóż kiedy jade do Grecji np w okresie wakacyjnym za każdym razem pogoda w Polsce jest do chrzanu pamiętam w tamtym roku w sierpniu w Krakowie kiedy wyjeżdżałem było raptem 19 stopni i padało,właściwie to lało na granicy w Chyżnem 17 Przekraczając granice Węgiersko-słowacką było już 30 stopni a w Szeged (aha co ciekawe będąc w mieście dosłownie na każdym budynku nawet najbardziej zapyziałym są klimatyzatory)czyli z Serbią (godz 16)i teraz najlepsze termometr w samochodzie wskazywał dokładnie 39,6 stopnia Celsjusza. Kiedy postanowiłem wyjść z auta (tuż za granicą żeby odpocząć)to tak jakby fala ognia we mnie uderzyła (ale co ciekawe tam powietrze jest jakieś inne nie takie jak u nas w Polsce ciężko to wyjaśnić i trzeba tam się udać żeby poczuć,ale jest jakby to powiedzieć sucho i słońce zaczyna inaczej swiecić tzn jest bardzo mocne i właściwie po 15 minutach spędzonym na słońcu już musiałem chować się w cień Co chce powiedzieć z Krakowa do Budapesztu jest ok 490 kilometrów do granicy z Serbią jest niecałe 740 kilosów a taka różnica w pogodzie.Dziewczyny czy ktoś mógłby to wytłumaczyć??Rozmawiając z polakami którzy z kolei wrócili z Bułgarii bardzo opaleni no naprawdę czekolada oni mówili,że na 16 dni jakie byli w BG tylko 2 godziny padało a tak to upał. I wiecie co teraz trochę odejdę od tematu tak sobie myślę,że chyba czas podziękować za urlop nad polskim morzem z bólem to mówię,ale to naprawdę się nie opłaca Tez tak mówiłem,że może nad Bałtykiem nie jest różowo, jednak co nasz to nasze,ale naprawdę w tym roku tez wybieram południe Europy bo tam naprawdę co by nie mówić pogoda od czerwca do końca września jest zawsze aha i jeszcze jedno na granicy już dalej z Bułgarią byłem ok godziny 2 w nocy temperatura 29 stopni. Dalej granica bułgarsko-grecka następnego dnia godz 13 i to był już szok 41,5 stopni nie byłem w stanie wytrzymać no po prostu piekarnik