spowodowaliście kiedyś prawie wypadek? ja dziś prawie.. :(

prowadzilam auto chłopaka, śmialiśmy się. jechalismy droga w lokalnej wsi. zza krętu wyjechało auto a po drugiej stronie szła rodzinka. gdyby nie krzyknął i nie zrobił nic kierownicą to nie wiem. nie jechałam szybko, ale jakby byłam w srodku. więc po albo bym wjechała w auto albo w stronę rodziny :/ dlatego nie można faktycznie ani gadać najlepiej w czasie jazdy ani nic.. nawet jeśli się szybko nie jedzie to zawsze jakaś niebezpieczna sytuacja moze wyniknąć. a z wami coś bylo podobnego?

tak to jest jak sie prawko robi doopa a nie glowa

doopą to ty robiłeś. chwila nieuwagi + niebezpieczna sytucja, w której sie znalazłam i każdy mógł byc w mojej sytuacji w tzw potrzasku.

znajomy duch ,opowiadałam mu pewna historyjkę w pewnym momencie skończył sie pas, a tuz obok pedził tir i by nas zmiażdzył :( byłyby 2 pogrzeby do dzisiaj to wspominamy

no widzisz?;( nie można gadać wgl... ech

ja tez kiedys spowodowalam(prawie) raz jechałam rowerem z górki i przejechałam na pasach, doslownie 5cm od auta,ktore zaczelo rozpaczliwie hamowac... na szczescie nic sie nie stalo ale przed oczami mialam wypadek. innym razem mialam 16 lat i wzielam auto taty , jechalam z kolega, gadalismy i na ulicy prawie uderzylam w staruszke :( od tamtej pory uwazam jak moge

p*****lnieta gościówo22