Napisałam donos na eksa, niech wie, że narażanie ludzi

na utratę zdrowia to coś karygodnego! Jeździ po pijaku, pobił parę razy jakiś małolatów, a na dodatek założył sobie plantację marihuany i handluje jeszcze jakimś innym syfem... Oczywiście podpisałam się... Mam dosyć takiego jego zachowania, na dodatek mnie szantażuje... Gdzie ja miałam oczy...

dobrze zrobilas

odwazna jestes

jestem tego warta!

I tak nie mam nic do stracenia. Jest to człowiek, który w przeciągu 2 lat stoczył się na samo dno, próbował mnie też na nie ściągnąć. Do dzisiaj spłacam mandaty, które on "zdobył" jadąc moim samochodem zagranicę (byłam w pracy - mam blisko), a on sobie pojechał po "zaopatrzenie"...