Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 26 latka :-)

Wychowywanie nie swojego dziecka.

Polecane posty

Gość gość
dlaczego desperat? Skoros a razem, a ojciec dziecka płaci kasę , to dlaczego nie miałby sie przychylić do wychawania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wychowywanie nie swojego dziecka to porazka , osobiscie czuł bym sie gorszy bo zapewne lepszy facet zrobił dziecko a ja by był tym gorszym , a nikt nie chce byc frajerem więc lepiej zyc samemu niz z panną z dzieckiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkhbdv
prawdziwy facet nie patrzy czy kobieta ma dziecko czy nie jesli kocha swoja wybranke pokocha rowniez jej dziecko bo jest czescia jej,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomm5
Wychowywanie "nie swojego" dziecka. Z pewnością jest to przełamanie pewnych uwarunkowań jakie narzuciła natura na mężczyznę. Jego podstawową rolą jaką wyznaczyła mu natura, a która tkwi głęboko w podświadomości jest spłodzenie i dbanie o swoje potomstwo jako swojego własnego zapisu genetycznego. Dbanie o "zapis genetyczny" innego samca jest sprzeczne z tą naturą ponieważ jest ono konkurentem dla jego własnego "zapisu". Problemy wychowania "nie swojego" dziecka należy rozważyć w kilku punktach: 1. Czy ojciec biologiczny interesuje się swoim dzieckiem czy też nie. Jeśli się interesuje i jest częstym gościem to choć jego dziecko z pewnością na tym korzysta (również emocjonalnie) to jednak nie spaja to nowej rodziny jaką zakłada matka tego dziecka z jego ojczymem. Dlaczego? Otóż: - oczami dziecka: ma ono już ojca i ten drugi człowiek nie bardzo jest mu potrzebny "do szczęścia". Owszem, może go zaakceptować jako nowego partnera mamy, ale nigdy nie będzie między nimi takich samych relacji jak pomiędzy ojcem biologicznym a dzieckiem. - oczami ojczyma: skoro dziecko ma ojca z którym utrzymuje kontakty i jest do niego przywiązane to ojczym podświadomie "wypycha" to dziecko poza nawias nowego związku (rodziny) jaką tworzy z matką dziecka. Oczywiście każdy jest wstanie przełamać swoje naturalne odruchy i kierując się uczuciem do matki dziecka, wychowaniem i kulturą (odpowiedzialnością) stłumić je. Jednak stłumić nie znaczy wyeliminować. Jeśli ojciec biologiczny się nie interesuje to choć dla dziecka emocjonalnie może być to gorsza sytuacja (któż z nas chciałby być "niechciany") to jednak paradoksalnie lepiej to wpływa na scalenie nowego związku matki, ojczyma i dziecka. Wówczas dziecko podporządkowuje się ojczymowi przelewając na niego swoje uczucie i potrzebę posiadania ojca. Również i ze strony ojczyma jest to pozytywniejszy układ, gdyż nikt trzeci nie miesza mu się w budowanie rodziny i scalanie jej w jedną całość. Kto z Was (jeśli macie już dzieci) zniósłby mieszanie się do swojej rodziny, do sposobu wychowania dziecka jakiegoś człowieka dla was obcego? Mało tego - z którym to wasze dziecko byłoby bardziej związane niż z wami? 2. Czy dziecko jest już starsze czy też małe. Jeśli jest małe to szybciej was zaakceptuje ponieważ z natury rzeczy łatwiej podda się autorytetowi osoby dorosłej. Poza tym jest jeszcze "niezapisaną księgą" i łatwiej jest go wychować lub przekonać do takich a nie innych zachowań. Przy dziecku większym (nastolatku) w zasadzie pozostaniecie już osobą obcą i próby narzucanie autorytetu rodzicielskiego skazane są na niepowodzenie. Zadać jeszcze należy fundamentalne pytanie w ogóle czy warto wchodzić w taki układ. Wszystko zależy oczywiście od ludzi taki układ tworzący. Jednak generalnie nigdy nie będzie on tym samym co związek dwojga ludzi bez "obciążeń z przeszłości", gdyż poza układem "on+ona" wchodzi jeszcze "ono", były partner który włazi z butami mniej lub bardziej w wasz związek i niestety najważniejsza kwestia - dla tej kobiety drugi partner ZAWSZE będzie mniej ważny od jej dziecka (co da się szczególnie odczuć w sytuacjach konfliktowych - a takie się zdarzają w każdej rodzinie). O ile również i w tradycyjnym układzie dziecko jest bardziej ważne dla matki niż ojciec tego dziecka to jednak jest to dla mężczyzny łatwiejsze do przełknięcia, gdyż ma on świadomość, że najważniejsze jest tu dobro jego "zapisu genetycznego". Kiedy jednak "zapis genetyczny" innego mężczyzny stawiany jest ponad nim wtedy jest to znacznie trudniejsze i powodować może narastanie konfliktu, który prędzej czy później skończy się rozpadem takiego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna bez dziecka
prawdziwy facet robi dziecko, oferma płaci na nie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lelolelo
Z moich obserwacji wynika, że kobiety samotnie wychowujące dzieci znajdują nowych partnerów. Mitem jest, że samotna matka nie znajdzie partnera. Pewnie część mężczyzn nie zwiążę się nigdy z kobietą mającą dziecko z innym, ale jest też spora część takich, którzy się zwiążą. Nie ma co uogólniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomm5
lelolelo - oczywiście, że nie ma co uogólniać. Jednak należy dostrzegać plusy i minusy takiego układu. Chętnie dowiedziałbym się czy przeprowadzono takie badania i jak one wyglądają - czy częściej rozpada się związek gdzie jest "on+ona+ ich dziecko" czy też "on+ona+jej dziecko". Inna jeszcze z pewnością będzie też sytuacja "on+ona+jej dziecko+ich dziecko". Wtedy ma to większe szanse powodzenia gdyż mężczyzna wraca do swojej naturalnej roli wychowywania i dbania o swój "zapis genetyczny".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się myśli d**ą a nie głową to się zostaje panną z dzieckiem. Facet tak c**a jak porzuca kobietę ale kobieta to gorsza kretynka, że takiego sobie faceta wybrała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobiety by chciały by facet wychowywał jej dziecko, utrzymywał ją i robił wszystko inne a one w tym czasie jak to zwykle bywa zabawiają się z byłym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgielka..
a dlaczego ukochany /ukochana nie może być tak samo wazny jak jego dziecko /jej dziecko?jesli ktoś tak ma tzn ze ukochany jest byle zapchać dziure jak nie ten/ta to inny i ja w tym milosci prawdziwej związkowej nie widze,zawsze musicie wprowadzc to stopniowanie ,jak się kocha bardziej jedno dziecko niż drugie to jakie sa tego skutki?tak samo będzie z partnerem bo na pewno to poczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomm5
mgiełka - jak będziesz miała dziecko to zrozumiesz dlaczego jest ono dla ciebie najważniejsze. Ważniejsze od męża czy partnera. Tak już jest. Tak stworzyła nas natura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Głupoty gadacie, faceci normalnie wychowują nie swoje dzieci, znam wiele takich przypadków. Jedna kobieta 30 lat, 2 dzieci-każde z innym, teraz jest z kolejnym facetem, ona siedzi na d***e, a on kasę daje dla niej i dla jej dzieciaków, a ona jeszcze swojemu byłemu do kryminału paczki robiła... Nie jest specjalnie ładna, z nadwagą, super inteligentna też nie. Jej facet normalny, nie jakiś bardzo przystojny, ale też nie pasztet, spokojnie mógłby mieć jakąś wolną laskę bez dzieci, a jest z tamtą. Inna para-facet przystojny, kobitka ładna, wychowują dwójkę dzieci, w tym jedno jest jej z pierwszego związku, ona też nie pracuje, on dba o finanse. Jeszcze kilka takich par znam i widzę, że są faceci, którzy mogą dbać o cudze dzieci, są i tacy, co nie dbają nawet o własne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgielka..
tomm5 a czy w zwykłym malzenstwie maz nie jest jednoscia z zona,z która bedze zawsze tak jak dzieci będą jednym ze swoja miloscia gdy już je wychowa i opuszcza gniazdko?nie powinno kochac się tak samo wielka miloscia meza jak dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgielka..
przykład nadmiernej milosci do syna zamiast do meza: :-) tesciowa nie pozwalajaca stworzyć synkowi jedności z zona i macącą w ich malzenstwie oczywiście z milosci:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mgielka wyobraź sobie teraz taką sytuację: mąż i dziecko idą ulicą, na nich pędzi auto, masz możliwość uratowania JEDNEGO z nich, kogo ratujesz? Proszę nie pisać "obu" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgielka..
a Ty uratujesz mame czy tate?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogolnie faceci w PL aja problem zeby zajmowac sie wychowywac lasne dziecko-bo sa mega egoistyczni a co dopiero robic na nie swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat ja mamę, bo ojca nienawidzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mając do wyboru ratować męża czy dziecko z pewnością instynktownie ratowałabym dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość Ogolnie faceci w PL aja problem zeby zajmowac sie wychowywac lasne dziecko-bo sa mega egoistyczni a co dopiero robic na nie swoje. gg Jak wybierasz d*pka bez odrobiny odpowiedzialności to Twój problem nie każdy facet jest taki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgielka..
z tych klimatow: kogo ratuja gdy kobieta rodzi i jej zycie zagrozone,i trzeba wybierac ona albo dziecko ,jaka bylaby decyzja meza lekarzy i wasza jako rodzącej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomm5
mgiełka naczytałaś się za dużo romansideł a ja mówię o kwestiach życiowych. Jak ktoś napisał, matka będzie ratowała dziecko nie męża jak będzie miała taki wybór. Podałem tyle argumentów, że tylko młoda osoba nie mająca doświadczenia życiowego nie potrafi ich zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mgielka- o to samo chcialam ja zapytac;-) pzdr Takie pytania sa okrutne i niczego nie dowodza. Dwa zupelnie inne rodzaje milosci i relacji. Nawet obce dzieci sie ratuje, bo dzieci to dziecii juz. A tworzenie chorej hierarchii w rodzinie nigdy nie jest dobre. We wslasnym domu czlowiek powinien czuc komfort. Dziecko ma sie na wychowanie, a meza docelowo na zycie. Inne sytuacja- wrozka daje ci oopcje- bbedziesz zyc cale zycie tylko w cudownym zwiazku, ale bbezdzietnym lub z cudownym dzieckie, ale nigdy niikogo nie poznasz. I kogo wybierasz na zycie? Zadalam tu kiedys takie pytanie. Ono dobrze ilustruje, ze szczescie osobiste to nade wszystko zwiazek. A dziecko to sens, misja i momenty radosci. Przekazanie zyciia. Ratujesz moze i dziecko, ale samotna nie jeste glownie dzieki mezowi. Taka jest roznica tych uczuc, gamoniu od porownywania!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgielka..
tak bo to wielki wyczyn kochac tak samo wielka miloscia meza jak dzieci taką malą pojemność ma człowiek niestety tego narzadu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja kocham mojego meza nad zycie i wybralabym jego a nie dziecko... wiem ze to okrutne ale to prawda... dzieci moglabym miec jeszcze kilkoro z tym samym mezem, a takiego drugiego wspanialego czlowieka raczej bym nie znalazla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
25.07.13 [zgłoś do usunięcia] mgielka.. z tych klimatow: kogo ratuja gdy kobieta rodzi i jej zycie zagrozone,i trzeba wybierac ona albo dziecko ,jaka bylaby decyzja meza lekarzy i wasza jako rodzącej? Jako lekarz pewnie ratowałabym tą osobę, która miałaby większe szanse na przeżycie, jako rodząca- hmmm ... mam dziecko, znam uczucie miłości matki do dziecka, więc pewnie krzyczałabym ratujcie dziecko, a mąż nie wiem, musialabym go zapytać, niestety psychika facetów dalej jest dla mnie w pewnych momentach zagadką, chociaż żyję już prawie 30 lat na tym świecie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zreszta on tez powiedzial ze gdyby musial wybierac np jak ktos napisal wyzej kogo ratowac podczas porodu to wybralby mnie bo moglibysmy przeciez miec kolejne dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
25.07.13 [zgłoś do usunięcia] gość ja kocham mojego meza nad zycie i wybralabym jego a nie dziecko... wiem ze to okrutne ale to prawda... dzieci moglabym miec jeszcze kilkoro z tym samym mezem, a takiego drugiego wspanialego czlowieka raczej bym nie znalazla... a masz dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×