Spanie w osobnych łóżkach a sex małżeński

Mój mąż zaczął chrapać.. okropnie... piłuje tak że nawet filmu nie jestem w stanie przed snem oglądac a co dopiero zasnąć. Pare nocy temu go szturchalam co 10 minut zeby sie przymknął az w końcu sam zdecydował spac w innym pokoju. I w sumie spoko - spimy w osobnych pokojach juz 4 noce, oboje jestesmy wypoczeci. Zastanawiam sie jak to wpłynie na nasz sex. Ogólnie ja wole kochac sie w ciągu dnia niz wieczorem i zazwyczaj tak sie własnie dzieje. Ale on dosc czesto wieczorem wychodził z inicjatywą :) I teraz nie wiem czy warto testowac rózne leki na chrapanie zeby tylko wrócił do mojego łózka.. czy odpuscic sobie, spac osobno bez stresu a w dzień umawiac sie na "randki" lub po wieczornym seksie odsyłac męża do jego sypialni? Ma ktoś z was taką sytuacje ze spicie w osobnych sypialniach a mimo to sex kwitnie? Moja kolezanka od kilkau lat tak ma i twierdzi ze to nie szkodzi ich zwiazkowi.. ja mam mieszane uczucia.

a co to za problem podskoczyc z sypialni do sypialni? oczywiscie,ze lepiej spac bez stresu, w niczym to nie przeszkadza.

ale pozwole sobie na dygresję: niech mąż się przebada, nagminne chrapanie może być oznaką poważnych schorzeń (serce, bezdech senny). to tak na marginesie.

my własciwie wiemy skad sie to chrapanie mogło wziąc - mąż ma poczatki astmy.. akurat przygotowuje sie do powaznej operacji wiec ma sporo badań robionych i ta astma wyszła... jest tez ostatnio przemęczony to napewno nie poprawia sytuacji... Niby żaden problem przejsc do sypialni... miałam jednak nadzieje ze wypowie sie ktos kto ma taką sytuacje w praktyce.

Ja spie z zona w jednym luzku I jest zero sexu, szczerze wolalbym osobne sypialnie.

takie spanie osobno to mógłby być niezły dodatkowy dreszczyk