Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pół_romantyk

Rozstanie z dnia na dzień

Polecane posty

Gość pół_romantyk

Witam forumowiczów, Nie wiem czy to jest odpowiednie miejsce ale tak mi się w życiu poukładało, że chyba nigdzie indziej nie powymieniam poglądów na moją sytuację niż tu,na forum dla kobiet. Poza tym chyba potrzebuję spojrzeć na tą sytuację oczami kobiety. Moja historia jest następująca: Pochodzę ze średniego miasta, w liceum zakochała się we mnie dziewczyna, z wzajemnością. Miesiące leciały, zebraliśmy opinie pary idealnej : młodzi, ambitni, wartościowi etc. Później studia, zaplanowane wspólnie - zbyt mocno się kochaliśmy, żeby coś takiego mogło nas rozłączyć. Oboje pracowaliśmy, wybraliśmy raczej trudne kierunki, żeby mieć perspektywy, w końcu wyjechaliśmy do jednego miasta. Pod skórą czuliśmy, że tak trzeba- na młodzieńczym zauroczeniu, bez planowania czegokolwiek może nie wypalić. Udało nam się wszystko pogodzić, od drugiego roku wynajęliśmy własną kawalerkę, wszystko sklejało się w całość, najpiękniejszy czas w życiu. Rysa pojawiła się w te wakacje- ja mam pracę tu gdzie studiuję, ona nie znalazła stażu więc zdecydowała się na dobrze płatną dorywczą pracę w rodzinnym mieście. Po pewnym czasie i kilku mniejszych problemach ( zalał nas sąsiad, problemy z ubezpieczeniem, dopinanie remontu) usłyszałem przez telefon, że już mnie nie kocha, że się wypaliło, że przestaje akceptować moje wady etc. Świat mi się zawalił, po 5 wspólnych latach i wielu próbach i wątpliwościach doszedłem do momentu w którym wiedziałem że mogę z nią spędzić resztę życia. Mija tydzień, rozmowy nic dały, ciągle słyszę to samo. Za kilka dni mogę do niej pojechać...nigdy niczego się tak nie obawiałem jak tej rozmowy. Pierwsze kilka dni od rozstania to zupełna histeria po mojej stronie, teraz zbierają się we mnie inne uczucia- złość ( także na samego siebie), frustracja, żal, że do rozmów o rozstaniu wykorzystała skype'a i telefon. Chciałbym wiedzieć co może pchnąć kobietę do takiego kroku, nie mogę zrozumieć jak to możliwe że w ciągu kilku dni przestaje kochać kogoś, z kim była szczęśliwa- usłyszałem od niej, że gdybym jej się oswiadczył przed tą cholerną rozłąką to przyjęłaby moje oświadczyny. Mam żal do siebie, że w ciągu ostatnich tygodni rozmawialiśmy głównie o obowiązkach i problemach, że mogło zabraknąć uczucia- nie mogę sobie tego podarować, że straciłem to z pola widzenia. Mam wrażenie, że gdy upewniłem się o tym, że mogę być z nią już zawsze uśpiłem w sobie czujność i ambicję. Dodam że nie byłem nigdy chorobliwie zazdrosny, nie ograniczałem jej- chyba wręcz przeciwnie namawiałem ją do wyjścia do ludzi, sam nie wyciąłem nigdy poważnego numeru. Wydawało mi się, że mamy przestrzeń dla siebie, jednocześnie możemy na sobie polegać. Łączyło nas wiele - podróże, filmy, książki, usposobienie, podejście do życia, sposoby na czas wolny. Dziękuje z góry wszystkim, którzy nawiążą ze mną kontakt na tym forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, myślę, ze z jej strony to nie było z dnia na dzien, musiało się w niej zbierac od jakiegoś czasu i w końcu nie wytrzymała i ci powiedziała, że to koniec. zawsze strona która odchodzi ma wiecej czasu na przygotowanie sie do rozstania niz ta, która jest o tym informowana. Zbierz siły na rozmowę z nia, jeśli jest przekonana że to koniec, że nic się nie da zrobić, to musisz odpuścić, przykro mi. Nic nie poradzisz, jesli ona już nie chce byc z toba, ale warto porozmawiać bo może to tylko kryzys, moze wystarczy bardziej sie starac. ale nie chce ci dawac fałszywej nadziei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pół_romantyk
sama mi powiedziała, że decyzję podjęła w ciągu kilku dni- wtedy gdy poświęcałem jej za mało uwagi przez ten "sajgon". Dla mnie to jest z dnia na dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może decyzje podjęła w emocjach, może jest jeszcze szansa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hallucinations
Sądzę, że po tym jak wszystko robiliscie razem (wspolne liceum, wspolne studia, wspolne meiszkanie) ona wyjechala i spodobalo jej sie bycie wolną. Tak to jest jak sie ludzie wiaza w tak mlodym wieku niestety, nie znaja alternatywy. Mysla, ze tak byc powinno, bo tak bylo zawsze. Pewnie jakby znalazla prace tam gdzie Ty, to by do tego nie doszlo. Ale po latach malzenstwa moglaby zrozumiec, ze cos stracila-mlodziencza wolnosc.A wtedy byloby gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po drodze rozstawaliśmy się, w sensie rozłąki "fizycznej, na podobny czas także każde z nas miało okazję się przekonać jak to jest pożyć samemu- ja wtedy np. spotykałem się z kolegami. Bardziej chodzi o to, żeby sprawdzić czy każde z nas potrafi żyć osobno, spojrzeć na siebie z dystansem, podejmować się zobowiązań osobno a nie razem. Ufam, że za jakiś czas ona zrozumie i poczuje do mnie taką chemię jaką ja do niej czuje teraz albo chociaż ja nabiorę dystansu i pogodzę się z losem,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pół_romantyk
a co do młodzieńczej wolności- mi jest trochę łatwiej, mocno poszalałem zanim byliśmy ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×