Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jakie zasady obowiązują w waszych domach

Polecane posty

Gość gość

Jak w temacie. Jakie zasady obowiązują w waszych domach/związkach? Jakie powinny? Ustaliliście to razem czy każdy podał swojei tyle? Czy partner/partnerka trzyma sie tych zasad czy łamie je czasem lub często?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubie luksus
u nas nie ma zadnych i tam nam jest dobrze :) mam meza i 2 malych dzieci hejaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas nikt nic nie ustalał :) przed ślubem też mieszkaliśmy razem i jakoś tak samo wszystko się ułożyło, że każdy coś tam zrobi tzn nie ma żadnego podzialu obowiązków, ale jest oczywiste, że jak sie zepsuje kran to naprawia go mój mąż, a jak do drzwi dzwonią świadkowie to odprawiam ich ja ;) co do reszty to oboje dbamy o porządek, o to żeby wszystko bylo zrobione itd Obiady przeważnie ja gotuję bo wcześniej wracam, dzieckiem też więcej ja sie zajmuję bo więcej jestem w domu...Za to kompletnie nie ma u nas jakiegoś głupiego pilnowania że np ja zmywałam to mąż musi w tym czasie odkurzać, albo inne takie głupie podziały...po prostu u nas wszystko samo dobrze działa bez żadnego umawiania bo nikt sie nie obija i każdy dba o porządek, dziecko też :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma żadnych zasad czyli każdy robi co chce? Tak mam to rozumieć? Nie trzymacie sie żadnych reguł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kinga u nas też to ja odprawiam świadkowi:D Ja to sie śmieje że mąż w tej kwestii to taka mameja. Jest taki że nie potrafi odnowić i jak ktoś do niego przyjdzie i coś chce to odrazu mówi idź pytaj żony.:D Już sie nauczyłam że jak ktoś do mnie przyjdzie i pyta np czy mąż może gdzieś tam jechać to mówię że nie. :D Jakoś nie mogę go nauczyć odmawiac. To że odsyła do mnie to jedyne co udało mi sie osiągnąć ale dobre i to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie :D mój stoi zawsze jak to cielę i słucha co mówią, czeka aż przestaną żeby podziękować :p a ja od razu mówię że nie jestem zainteresowana i zamykam drzwi :p taka chamka ze mnie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też tak robię. Chamka to mało powiedziane. Chodzi mi o reguły np co do wyjść. Chcesz to wychodzisz a mąż zostaje i odwrotnie? Że robicie razem a nie wszystko spada na jednego, nie ma sytuacji że jedna osoba robi coś co drugiej nie odpowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o wychodzenie to wychodzimy przeważnie razem, ale jesli wypadnie jakiś tam wieczór panieński/kawalerski albo chcę iść z koleżankami na piwo, albo mąż z kumplami to idziemy osobno i nie mamy do siebie pretensji :) ale takie wyjścia nie zdarzają się często i zawsze sobie mówimy dokąd idziemy i z kim :) poza tym jeśli już jest dziecko wyjścia w ogóle są trochę utrudnione i zawsze trzeba ze sobą ustalać...itd więc spontaniczne wypady raczej tylko z dzieckiem bo wiadomo że trudno znaleźć nagle o 22 nianię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moonlightowa
U nas z grubsza to wygląda tak,że nie ustalaliśmy tych zasad-po prostu samo wyszło. 1. w domu się nie pali,więc jak przychodzą palący goście to są proszeni aby wyszli do ogrodu. 2. w domu nie gra się w piłkę, tenisa, nie biega się-wszystkie te zabawy w ogrodzie 3. u nas w domu są miejsca gdzie dzieciom (zarówno naszemu dziecku,jak dzieciom gości) nie wolno wchodzić-jest to gabinet, siłownia i kotłownia. I to chyba wszystko. Oczywiście są też zasady,które dotyczą typowo dziecka jak to, że nie można malować po ścianach, nie mówimy z pełną buzią, nie biegamy z piciem, nie używamy brzydkich słów itp itd. Ale takich drobnych zasad zakazujących pewnych postępowań jest dość dużo i chyba w każdym domu krystalizują się w miarę rozwoju sytuacji-czyli nie mówię dziecku nie mów dopa póki ono nie użyje tego słowa, nie mówię nie kop kota, chyba że dojdzie do takiej sytuacji to tłumaczę,że tak nie wolno,więc tych zasad z góry się nie omawia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moonlightowa
A i jeszcze jedno u nas w domu nie chodzi się w butach-albo kapcie albo skarpetki,bo mam znajomą która wszędzie pakuje się w szpilkach :( Co do wyjsc to w razie potrzeby. A jeśli idzie o podział obowiązków to robimy wszystko wspólnie,jedynie jeżeli chodzi o gotowanie to spada na mnie,bo mąż może zrobić kanapki z dżemem na śniadanie lub kawę,ale obiadu nie umie. Za to on robi pranie, rozwiesza, zdejmuje i składa lub prasuje bo ja tego nie znoszę. A reszta wspólnie w miarę potrzeb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie drobne zasady dotyczące zabaw dziecka itp u nas tez obowiązują np że sie nie jeździ autkami po meblach, bawi sie zabawkami zgodnie z przeznaczeniem, maluje farbkami na podkładce...i pełno innych podobnych :) bez takich zasad mielibyśmy trzy razy tyle obowiązków do podziału :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lady selina______
u nas: 1.nie chodzi sie w butach(siostra meza ma taki zwyczaj i tak samo swoje dzieci uczy.i jescze sie obraza jak jej uwage zwroce zeby zdjela buty swoje i dzieci.) 2.nie ma jedzenia w pokoju ani obiadu ani kanapek,to samo z piciem ja sama kawe pije na balkonie 3.nie ma palenia w domu(po pierwsze smierdzi zolkna firanki i tapety oraz mam male dziecko(sama na balkonie pale i maz takze 4.dzieci nie dotykaja takich sprzetow jak pralka czajnik i mikrofalowka 5.nie kladziemy stop na lozko, 6.kazdy odnosi talerze po jedzeniu do zlewu 7.jest tego wiecej ale nie chce mi sie pisac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my uzupełniamy się nawzajem bez jakiś ustalonych zasad i jest ok,kwestia charakterów a nie zasad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
koszmarny zwyczaj z tym zdejmowaniem butów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas też nie ma wchodzenia do domu w butach. Jak ktoś mieszka w klitce w wieżowcu na 10 pietrze i ma 30mkw to może i mu nie przeszkadza jak ktoś wchodzi w butach,bo zmycie podłogi to 5minut. A ja mam dom 350mkw i gdyby mi każdy z ogrodu wpadał w ubłoconych butach,to bym nic innego nie robiła tylko sprzątała :O Poza tym nie pali się w domu. Dzieci nie bawią się jedzeniem, je się w jadalni, kuchni lub na tarasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×