Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wierzyć w zmianę chłopaka

Polecane posty

Gość gość

niedawno się pokłóciliśmy (przeżywamy kryzys). chłopak powiedział, ze do siebie nie pasujemy, że tak wiele nas dzieli a mało łączy. było mi strasznie przykro, płakałam i prosiłam o szansę (on ma dość naszych kłótni). w końcu daliśmy ją sobie. wprowadziliśmy w życie nowe zmiany i naprawde obyło sie bez kłótni przez jakiś czas. zmieniliśmy się (szczególnie ja). kochamy się, taka prawda, jednak oboje jesteśmy uparte osły. najczęściej to ja pierwsza wyciągam rękę na zgodę. parę dni temu znowu się pokłócilismy o pewną osobe, ktora mi przeszkadza. on sobie wkręcił, że chce go zamknąc w klatc,żeby nie miał znajomych i spędzał czas tylko ze mną. a to nie jest prawda. poprosiłam go tylko o urwanie kontaktu z dziewczyną, która nie wiem czy nie leci na mojego chłopaka. powiedział od razu, że nie ma problemu z tym, ale i tak uroił sobie własnie wyżej wymienioną złota klatkę... no masakra jakaś :/ przez 2 dni były kiepskie kontakty między nami. przedwczoraj się spotkaliśmy, aby pogadać. był strasznie niemiły (jest typem człowieka, który gdy ktoś go wkurzy, potrafi przez dłuższy czas być wredny dla tej osoby). powiedział mi wiele raniących słów. między innymi, że do siebie nie pasujemy, że powinniśmy znaleźć kogoś innego dla siebie, że szukamy innych osób. że widzi malutkie szanse dla nas. nie ma jednak 'psychy' zerwać ze mną, bo JESZCZE mnie kocha. prosiłam go (nie błagałam, chociaż to i tak było żenujące... ale jak to ja jestem mocna tylko w gębie) o szansę dla nas, ze mogę się zmienić ale do tanga potrzeba dwojga i dla lepszego związku on też powinien się postarać i pójść na kompromis. powiedział z łaską, że może na to przystać ale i tak widzi małe szanse dla naszego związku- taaa, ale zerwać nie ma 'psychy'. jednak, że on potrzebuje dzieewczyny, która nie będzie go ograniczała jeśli chodzi o picie i palenie zielsa. ja mu tego nie zabraniam tylko umówiliśmy się że będzie palił to świństwo raz na miesiąc i żeby nie pil dużo, gdy jesteśmy razem na imprezie, bo wtedy go nie lubię. jest dziwny. były to dla mnie bardzo bolące słowa. gdy wysiadałam zasmucona z auta wysiadł za mną i w klatce staliśmy ok 40 min, gdzie mnie przytulał (ale nie przeprosił) i jakoś polepszył mi się humor. nie wiedziałam jednak nadal co o tym sądzić. znaczy mimo wszystko mielismy i tak 'ratować' związek na nowo. później na dobranoc pisał mi miłe smsy. no i wczoraj poszliśmy wspólnie na imprezę. byłam dalej mimo wszystko smutna. on był dla mnie zaskakująco milutki. w klubie po pijaku wyznał mi, ze to co mówił poprzedniego dnia nie było prawdą. że on nie chce olewać mnie, nie chce pić i palić ile chce, że rozumie że martwię się o niego, ze mnie bardzo mocno kocha. chce naprawić ten związek i rzeczy, które mówił były pod wpływem emocji, chciał mi dopiec. że wiem przecież jaki jest wredny. prawda jest taka, że uwierzyłam w to, co złego mi mówił pod domem. i wtedy w klubie po tym co usłyszałam miałam mętlik w głowie. i mam go do teraz... myślicie, ze on faktycznie mnie tak MOCNO kocha? dodam, ze kupił mi kwiaty przed tą imprezą, słodycze, przeprosił gorąco. i jeszcze dziś był totalnie inny- słodziak. ale nabrałam do niego dystansu... bo jednak mnie strasznie zranił tymi słowami. nei wiem co myślec. on chce na serio zmiany? na imprezie nie potrafiłam mu patrzec w oczy, śmiać się, bo w głowie ciągle miałam mętlik. co jest prawdą a co nie. PS- dziś to samo na trzeźwo powtórzył ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pomocy, plis :( to jest dla mnie ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monik2555
Ja jestem w identycznej sytuacji... ponad 3 lata w związku.mój też tak mówił ze się zmieni ale wcale tak nie jest. On tylko mówi że się zmienił, zamydlał mi oczy ze już nie pali zielska ale wiem od jego kumpli że pali. może i kochaja ale nie szanuja nas. ani on mnie ani Twój facet Ciebie. to okropne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monik2555
Facet musi sam chcieć. ale tak naprawdę.Ja mam to samo.to ja chce zeby on się zmienił ale on niestety nie. dlatego kłamie mi prosto w oczy mimo że wiem ze oszukuje mnie. i chyba go zostawię mimo że kocham....jak żyć z człowiekiem który ciagle coś ukrywa, kłamie, mota. nie mam do niego zaufania....a to najgorsze. sam je zburzył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wierzyc? w sensie wierzyc na slowo -nie ty masz byc pewna tej zmiany, musisz ja widziec! musisz ta zmiane dostrzegac w sposobie jego zaczowania czyny a nie slowa twoja wiara w jego zmiane moze byc tylko twoja wiara i niczym wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i to niby Ci wolni są felerni :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie się tak łatwo nie zmieniaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek1230
dziewczyny to co opisujecie,ja mam taka sama a sytuacje z moim narzeczonym,a jesteśmy ze sobą 6lat....na początku super,fajnie itd...potem kłótnie,rozstania,powroty,i może zdrady...nie wiem tego ostatniego co napisałam do końca,ale wydaje mi się,ze tak.i siedzę z nim,bo szczerze go kocham,pewny jest moich uczuć i robi sobie co chce...nie mam już siły do tego,ale nie będąc z nim bardzo cierpię,nie umiem normalnie funkcjonować...mam zal do siebie,ze tak sobie pozwoliłam na to,a naprawdę mam spore powodzenie u mężczyzn,a siedzę z takim d...kiem....jak wypije i zapali również kłótnie i czepianie się mnie,a na drugi dzień mówi,ze nie pamięta,zresztą już nie zważam na jego słowa.olewam i idę spać....Zrobiłby dla mnie wszystko,dałby mi wszystko...ale czuje,ze kłamie,ze i może zdradza...powinnam dawno odejść,może łudzę się tym,ze jak założymy rodzinę będzie inaczej,ogarnie się,a z drugiej strony boje się,ze zniszczę sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monik2555
No sytuacja jak u mnie...chociaż raczej mnie nie zdradza. ja chyba odejdę bo nie mam już siły na kłótnie prośby, groźby i krzyki. mój też jest pewny tego że ma mnie na zawsze. co by nie zrobił- ja nie odejdę. do tej pory tak było ale może czas pokazać że się myli...aniołek 1230- ja uważam ze po ślubie byłoby gorzej. i szczerze to w takich sytuacjach dziekuję Bogu że nie jesteśmy małżeństwem i nie mamy dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś wyżej bardzo trafnie Wam odpisał- czyny, nie słowa. Mam wrażenie, ze jesteście jeszcze bardzo młodziutkie, wszystko przed Wami. Wiem, ze łatwo się pisze i może wydać się to Wam niewyobrażalne, ale kiedyś spojrzycie na to z dystansem i spotykając kogoś naprawdę wartościowego pomyślicie, ze to była strata czasu. Ze mną było podobnie :) A mówić i obiecywać można wiele- kwiatki, ciepłe sms-y - i co z tego skoro na przestrzeni kilku dni znów przez niego płaczesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monik2555
dokładnie...chociaż ja mam prawie 25lat więc aż taka znowu małolata nie jestem ;-)ehh...smutne i pogmatwane to wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek1230
ciężko tak po prostu odejść,nie wiem czy tak do końca zdradza,ale coś mnie tak kieruje,ze źle się dzieje coś,bynajmniej mam takie wrażenie....jestem za dobra dla niego,każdy to mówi,ze nie zasługuje na taka dziewczynę jak ja...a ja mając 16lat zakochałam się i zaślepiona wybaczałam mu wszystko,a teraz nie wiem jak dalej będzie,ale mam dosyć,chociaż ,ze kocham strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorry- ale to jest trochę "zagłaskiwanie" - im bardziej się starasz, tym bardziej odnosi to odwrotny efekt. Nie da się ciągle wyciągać ręki na zgodę, sama tego związku nie pociągniesz. Jedynie przy łaskawej aprobacie partnera. Problemy pt. palenie trawy, oglądanie się za innymi, imprezy z kumplami są powszechne dla związków raczej w okolicach 18, w dorosłym życiu powinnaś móc liczyć na faceta, a nie za przeproszeniem zajmować się głupotami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×