Kolejny temat z narzekaniem w roli głównej

Nie wiem czy ktoś to przeczyta, ale muszę się anonimowo wygadać. Ogólnie to mam dość, wszystkiego. Mam dość swojej pracy, w której panuje wyścig szczurów. Mam dość siebie, tego że nie mam sił wziąć się w garść, ruszyć dupsko, zacząć ćwiczyć, dbać o siebie. Mam faceta, któremu się podobam, ale... ja nie podobam się sobie, denerwuje mnie moje ciało, a mimo to nie mam kompletnie żadnej motywacji by coś z tym zrobić. Wspomniałam o facecie. Ok, po bardzo bardzo długim czasie pojawił się ten jedyny, ale... znów mi w d***e źle. Bo? bo sama nie wiem co. Przydałby mi się porządny kop w tyłek, coś motywującego, coś co sprawi, że nie będę czuła się jak flak tylko będę pełna energii. Nie wiem, tylko ja tak mam?