Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sysunia 999

Rok po poronieniu serce nie boli ani trochę mniej

Polecane posty

Gość sysunia 999

Rok temu byłam w szpitalu. Rok temu utraciłam moje dziecko. Czas nie leczy ran. Jest coraz gorzej. Smutno mi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo pielęgnujesz w sobie ten ból

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
być może masz rację. Nie ma dnia, żebym o tym nie myślała. Nie mam innego dziecka, abym mogła skupić swój czas i emocje na nim. Wracam do pustego domu. Mąż wraca wieczorami, rano wyjezdza znów do pracy. Łapię coraz mocniejszego doła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
który to był tydzień? Poczytaj sobie jest tu na kafeterii taki wątek "36 tc poród martwego dziecka" i miej w sobie trochę pokory, bo jeżeli poronienie uznajesz za tragedię, to chyba nie znasz definicji tragedii. Trochę pokory powtarzam, czasem lepiej kiedy natura wybiera który zarodek ma się rozwijać a który nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale sie popisujesz,poroniłas tylko płod a nie dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jest to gołosłowne z mojej strony, też przeszłam poronienie. Przeżyłam to ale szybko otrząsnęłam się. Ja niedługo potem zaszłam w ciążę i mam zdrową córeczkę, ale nie robiłam z tego traumy życia bo to niestety zdarza się często i los pod tym względem nie wybiera lepszych i gorszych. Trzeba iść dalej bo uważam że rozpaczając po takim wydarzeniu można ściągnąć na siebie lub bliskich coś naprawdę gorszego. A i o dziecku można mówić kiedy jest już chociaż ten 24 tydzień, czyli mógłby teoretycznie przeżyć poza macicą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vdfvdv
Przechodzicie po prostu w fantazjowanie na temat co by było gdyby i użalanie się nad sobą (tak, nad SOBĄ). Może kobiety o osobowościach infantylnych łatwiej ronią ciąże bo urodzenie i odchowanie dziecka, gdy pojawiają się prawdziwe, życiowe problemy, to za duży ciężar?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciąża trwa 9 miesięcy człowiek istnieje od samego poczęcia aż do śmierci pomyślałeś sobie byłem kiedyś tylko płodem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vdfvdv
Wyraziłam się nieprecyzyjnie, tymczasem swoją uwagę kierowałam wyłącznie do sysuni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vdfvdv
Gościu z 19:27, mniej religii, więcej biologii, choćby na poziomie szkoły podstawowej, i może zaczniesz wypowiadać się do rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też tak łatwo wydawałam osądy zanim to mnie spotkała taka sytuacja. Jeśli pragniesz dziecka, to kochasz je od chwili, kiedy dowiadujesz się, że jesteś w ciąży... Nie sądzę, że to infantylność. Po prostu instynkt macierzyński, który w pewnym wieku staje się bardzo silny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vdfvdv
Swoje dziecko urodziłam mając 33 lata. Obecnie mam pod 40, więc i z niejedną śmiercią się zmierzyłam. Nie pisz mi więc o instynktach czy reakcji na prawdziwe problemy. Raczej weź sobie uwagi do serca bo jak na razie pisząc że "jest coraz gorzej", robisz z siebie po prostu wariatkę. A zawsze budzi niepokój gdy taka osoba chce mieć dziecko. Wracasz do pustego domu i pogrążasz w dziwnych myślach? Może się po prostu nudzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×