Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ocencieproszefragment

ocencie fragment mojej ksiazki

Polecane posty

Gość ocencieproszefragment

Jestem w trakcie pisania ksiazki, chcialabym zebyscie szczerze sie wypowiedzieli na jej temat, wklejam wiec fragment otwierajacy. prosze nie zwracac uwagi na bledy interpunkcyjne i ortograficzne jezeli sie trafia. x Letnie poranki miały w sobie cos niecodziennego, gdy słońce powoli wyłania się zza horyzontu, a Trodaer jeszcze śpi. Lisa Ahlberg od wczesnych godzin delektowała się widokiem jutrzenki i szklanka whiskey po upojnej nocy. Dawno już przeżywała takich chwil. Ostatnio 4 lata temu z ówczesnym mężem. -Piekny poranek – ciszę przerwał Albert -To prawda -Na Saint Barthelemy są jeszcze piękniejsze -Nie wiem, nigdy tam nie byłam Albert popił whiskey z jej szklanki -Pojedziemy tam kiedyś. -I zostaniemy – dodała Lisa -Bardzo chetnie... Ale potrzebujemy przynajmniej 21 tysięcy dolarów na początek. -Sporo... Niedługo je zdobędziemy – odrzekła z uśmiechem Lisa Po południu Lisa umalowała się starannie, choć był to rzadki widok, założyła najlepszą sukienkę jaką posiadała i wysokie szpilki choć to również nie był częsty widok, od kiedy rozstała się z mężem porzuciła makijaż i buty na obcasie. Koleżanki powtarzały jej że ślub w wieku 26 lat to głupota, niestety starszy facet, z wielkego miasta, ze Sztokholmu zawrócił jej w głowie, a małżeństwo rozpadło się po trzech latach. -Gdzie się wybierasz? - dopytywał Albert -Do kościoła – odrzekła szukając torebki -Z takim dekoltem? -A dlaczego nie? Taką mnie Bóg stworzył więc dlaczego mam ukrywać? - odrzekła ironicznie -Pozatym, widać że dawno nie byłeś na nabożestwie. Mamy kobietę za proboszcza więc to nie problem, nie będę jej rozpraszała gdy będzie stać na ambonie. Gdy w końcu znalazla torebkę bez słowa wyszła z mieszkania. Lisa po kilku minutach jazdy zatrzymała się na parkingu przy banku w którym pracowała. Choć była niedziela to w gabinecie na piętrze paliło się światło. kobieta weszła do placówki bocznymi drzwiami które ktos zostawił otwarte. Mimo niebotycznych szpilek lekko wbiegła po schodac na piętro, weszła do gabinetu w którym było włączone światło -O! już jesteś – ucieszył się męzczyzna. To był Olaf Petersson, kierownik oddziału banku. -Oczywiście, dotrzymuje obietnic -To gdzie idziemy? -A czy musimy gdzieś iść? Lubie biurka Dłużej nie czekając Lisa znalazła się na biurku, zrzuciła lampe i zbliżyła się z Olafem. Stali się jednością. -Oh... - jęczała przerzucając ruchem głowy swe rude włosy, oplotła nogami jego nogi. Niespodzewanie rozbrzmial dzwonek jej telefonu, Olaf chwile się zawachał ale zrzuciła telefon na podłogę. -Olaf... jesteś niesamowity – powtarzała -Albert!! - wykrzyczała w pewnym momencie. Niedługo później było po wszystkim. Lisa zeszła z biurka i podeszła do lustra by poprawić fryzurę -Kto to Albert? - zapytał ździwiony Olaf -Albert? -Tak, nazwałaś mnie Albertem -Ah! Albert... To mój były mąz. Wybacz mi że tak cię nazwałam... - skłamała -No nie szkodzi, chociaż było to nieco niezręczne -Wiem... Ale nie zrobiłam tego celowo, wiesz ze mialam meza Gdy pani Ahlberg poprawiła fryzurę i makijaż a Olaf skompletował garderobe zeszli na parter. -Pozdrow malzonke -Nie omieszkam Po wszystkim Lisa przypomniała sobie ze dzwonil telefon, to był Albert, oddzwoniła więc do niego -Coś ty robiła tak długo? -No jak to co? Przeciez mowilam ci ze ide do kosciola, nie moglam odebrac w trakcie kazania -Myslalem ze zartujesz... To już niewazne, już sobie poradziłem -Swietnie, to ja wracam teraz prosto do siebie, przyjade do ciebie jutro -Dobrze, będę czekac niecierpliwie Prosto z banku Lisa pojechała do swego domu. Po rozwodzie z mężem otrzymała w rozdziale majątku spory dom pod Trodaer. Był duzy, nowoczesny i gustownie urzadzony, ale Lisa rzadko w nim bywała, wielki metraz i minimalistyczny styl przytłaczał ją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PraweaTywea
d**y mi nie urwalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
okropnie meczace dialogi, bez opisow pomiedzy, bez wyrazonych emocji, nie dajace czytelnikowi mozliwosci do wyobrazenia sobie tej sytuacji twoimi oczami. poza tym akcja zbyt wartka, jakbym przeskakiwala do kolejnej sytuacji bez wydechu, innymi slowy. za malo opisow, za malo wyrazanaych emocji i za duzo dialogow werset po wersecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ocencieproszefragment
Gosciowi numer 1 dziekuj***ardzo za opinie, kazda jest dla mnie wazna bo moge zobaczyc co wg. was jest zle. x A co do Goscia numer 2 - Zebym skonczyla gimnazjum To niestety gimnazjum i liceum mam juz za soba :) Ale pozatym nei wiem jaki to ma zwiazek z pisaniem. Niektorzy pisarze wydali pierwsze ksiazki majac mniej niz 20 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nannette
Zgadzam sie ze dialogi meczace. nie pisz tak dlugich dialogow w jednym ciagu. Ogolnie dialogow pisz jak najmniej, taka zasada jest w literaturze ze dialogi powinny byc tylko wtedy gdy sa niezbedne bo kazde zdanie powinno cos wnosic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skończyłaś gimnazjum? Nie wierzę. To jest poziom szkoły podstawowej. Słabej w dodatku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ocencieproszefragment
Trudno, nie jestem Bogiem zebys mi wierzył :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ocencieproszefragment
Albo inny fragment "To mówic szybkim ruchem zadarła Widłgowa kiecki, zrecznie zrzuciła majtki, niewiele o nie dbajc. Z bzami ssiadował młody klon, jego to pnia chwyciła si Widłgowa obydwoma rkami, grzbiet i głow ku ziemi pochyliła i na Porwasza swój goły zad wypiła. Mimo gstej ciemnoci zajasniał on Porwaszowi jak okargły ksiezyc. Patrzac na ow wypukł i rozległ przestrzen golizny przypomniał sobie Porwasz nauki doktora, e u niewiasty im mniejsza jest rónica midzy wymiarem dwuramiennym a dwukrtarzowym, tym ma ona bardziej kobiec budow. Widział malarz, e wymiar dwukrtarzowy zdawał siby u Widłgowej taki sam, a nawet jakby nieco wiekszy ni wymiar dwuramienny, co było dowodem, e jest ona kobiet, a nie jakim złudnym miraem. Z przyjemnoci pogłaskał napit na zadzie gładka skóre, a e członek jumiał uprzednio z rozporka wyjety, tedy namacawszy dłoni jej wilgotny srom zadał mocny cios od tyłu, a westchnła z wielkiego zadowolenia. Potem,trzymajc Widłgow za tłusty kibic, wchodził w nia i z niej wychodził, a wreszcie jeknał wpuszczajc w jej ciepłe wntrze swoje mskie nasienie. Raz,drugi, a nawet trzeci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×