Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fie sta

czy sa tu 50 cio latkowie i plus chetni do dyskusji

Polecane posty

Gość gość
"kto wie, czy nie szybciej ode mnie zalozysz kapcie na stopy i będziesz się cieszyl, ze jest ktoś , kto poda Ci herbate- a jak będzie miał dla Ciebie szacunek, będzie to Twój jedyny zyciowy sukces." Znow przyklad przyslowiowej szklanki wg Balboa- jak sobie nie zasluzysz w zyciu, to zostaniesz sam i nikt ci jej nie poda. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Balboa
[zgłoś do usunięcia] gość Balboa, Ty wcale nie jesteś tutaj żadnym stróżem, tylko zwykłym zgorzkniałym, złośliwym babolem no proszzzz...coz za błyskotliwe podsumowanie:-D dziecino- ani nie stróżem ani zgorzkniałym babolem- bawie się jak norka czytając takie wypociny internetowych gluptasow. :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest takie powiedzenie, " każdy dostaje to na co sobie zasłużył" i ja się z tym zgadzam. Tak to jest w życiu, że dostajemy tyle i to co wkładamy. Zwyczajny ciąg przyczynowo-skutkowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Balboa
No i koncze te mizerna polemikę, bo ani nie ma o czym, ani nie ma z kim- GOSCIU... reszte normalnych pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tym,ktorzy maja ochote poswiecic czas na bardzo interesujacy film dotyczacy wspolczesnego swiata, polecam kilka czesci Zeitgeist- dostepny na YT. Ani Balboa ani Malpy do tego nie naklaniam, moglyby miec problem ze zrozumieniem. Pozdrawiam osoby, ktore pragna siie wszechstronnie rozwijac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli mnie miałeś na myśli to zauważ, że mój nick zaiera w sobie słowo maupa a nie małpa, a to robi pewną różnicę. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę niesamowitego rozwoje samoświadomości. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam szanowna MaUpe;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie gniewam się, przeprosiny przyjęte. Nawiasem mówiąc obejrzałam do którejś tam minuty ten filmik, ale ten wykład nie zachęcił mnie do oglądnięcia go w całości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A to jakiś inny, trwa ponad 2 godz. teraz nie mam na niego czasu ale zapiszę sobie w ulubionych i obejrzę gdy będę mieć trochę więcej czasu. Zapowiada się całkiem ciekawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Arecki p*********ł głupot i s********ł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sylwester tej wiosny był piękny :) Zchodziłam się po górkach jak to nieboskie stworzenie.Trafiłam nawet do piekła.Historia z kategorii"Baba z piekła rodem".Tam dopiero znalazłam śnieg.Udało mi się też przejechać kolejką do Kudowy.Jechałam przez baaaardzo długi tunel.To to samo miejsce gdzie była kręcona scena ze Znachora.Polecam bo wycieczka krótka ale ciekawa,piękna trasa i piękne widoki.Nowy rok przywitaliśmy na półce skalnej mając przed sobą całe miasto.Czułam się jakbym siedziała na dachu.O północy obłędnie mieszały się światła fajerwerków z światełkami domów.Wyglądało to jak czarna tkanina posypana brokatem i diamentami.W tej scenerii my i nasza bliskość,szampan oraz tradycyjne zimne ognie i parę bumb (jak to mówi mój wnusio)...no i lulu.Dzień przed wyjazdem zaliczyliśmy Błędne Skały...obłędne miasto z błędnym rycerzem...tak nazwałam tą wyprawę.Nigdy tam nie byłam więc wszystko łykałam z obłędem w oczach :) Zrobiłam jakieś 500 zdjęć.Nie ważne czy tej zimy spadnie śnieg czy nie ale zatrzymałam w nich pewne miłe wspomnienia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Margosiek, ale mieliście fajne przeżycie! Byłam w Kudowie wiele razy, wiosną, latem, jesienią, zimą... i wydawało mi się, że znam te tereny dobrze, a tu okazuje się, że wcale nie! Nigdy w tym tunelu nie byłam. Może z tej przyczyny, że zawsze autkiem lub autobusem jechałam, kolejką nie miałam okazji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maju :) My należymy do gatunku ...piechurzy zapaleńcy,czasem jest to na granicy absurdu. Wszędzie prawie docieramy pieszo . Z chwilą kiedy przyjeżdżamy na miejsce kluczyki od auta odwieszamy . Ma to swoje plusy i minusy.Plus to swoboda która pozwala przy jakimś tam wysiłku na dotarcie w miejsca gdzie się nie dojedzie.Można korzystać także z dopingu który zawsze nosimy w piersióweczce a który zimą jest niezbędny do podtrzymania kondycji hi . Minus jest taki że kurna wszędzie jest taaaaaak daleko :) Jak zchodzimy ze szlaku to czasem jestem już tak zmęczona że przychodzą mi myśli o tym absurdzie....bo przecież mamy samochód.Ale te chwile zwątpienia to tylko małe moje słabostki bo jak już dotrę na miejsce to doceniam te piękne chwile które za sobą zostawiłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Margośku, u nas to jest tak, że piechurem ja jestem, a mąż ani nyny... :P Bo on za gruby, za stary i takie tam... Pan Majewski jeśli już to kolarzówką pomyka, a to ja znowu nie lubię/nie mogę. I tak nam się zamiłowania turystyczne rozłażą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No rozumiem Twoje rozterki Maju.......bo wiem jak to jest z tymi mężami.Ja ze swoim od pewnego czasu mijałam się zupełnie bo on wolał każdy wolny czas przepić a mnie się chciało żyć inaczej.Dlatego postanowiłam podjąć szybką ewakuację.Od trzech lat jestem panią własnego życia.Do tego spotkałam człowieka z którym dzielę wspólnie zainteresowania.Po prostu nam się chce i to chyba cała tajemnica.Myślę że gdyby mój poprzedni związek był oparty na tych samych zasadach(a tak czasem bywało) przetrwał by wichurę,daliśmy radę przez 32 lata i mogło to przetrwać.Nie żałuję jednak decyzji bo nie przypuszczałam że moje samodzielne życie(którego się bardzo bałam) może być tak spokojne,wartościowe i jeszcze chwilami piękne.Piszę to bo teraz już jestem pewna że nie ma bariery wiekowej która ogranicza zmiany.Może tylko ciało odmówić mi posłuszeństwa i przystopować mnie w realizacji moich pomysłów,planów,marzeń.Takie mam na pewno i oby starczyło czasu żeby przeżyć ich najwięcej.Mam wielki apetyt na życie :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Margośku, szczerze Cię podziwiam! Naprawdę!! Były takie momenty, że i ja miałam dość, jednak nigdy nie zdobyłam się na krok ostateczny. Strach dominował... strach, że sobie nie poradzę. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19.49. Myślę że to nie pan panie Latowski. Ale odezwij się na mój temau,a sprawdzę. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie bałam się że sobie nie poradzę bo samodzielna zawodowo byłam od dawna,bardziej się bałam podjęcia decyzji o odejściu. Poznałam też inny strach który mi w niej pomógł......to strach o własne życie,które chciałam ocalić a nie stracić.Stanowczo to co moje jest mi bardziej bliskie :):) Tkwienie w toksycznym związku niszczy,zabiera wolność,zdrowie i radość życia.Zresztą jak to powinno wyglądać żeby związek był oparty na mocnych fundamentach podejrzewam że każdy z nas wie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 51
witam wszystkich, widzę tu parę mądrych wypowiedzi i dlatego postanowiłam prosić o radę. Niestety banał - okazało się ,że mąż w czasie służbowych wyjazdów znalazł jakąś mężatkę, młodszą o prawie 20 lat w celu wiadomym. W domu przykładny mąż i ojciec, dbający o dobrobyt i wygodę życia dla całej rodziny. Wygląda na to, że uznał ,że skoro zabezpiecza rodzinę i w domu jest ok , wszyscy są zadowoleni to on może "zadysponować swoim czasem" poza domem . Teraz ja to już o nim wiem i nie mam pojęcia jak zachować się aby byłą po prostu mądrze. Mogę się rozwieźć, mogę wyprowadzić go do innego pokoju lub nawet do innego mieszkania, mogę ogłosić to wszystkim, mogę zachować w tajemnicy, mogę spróbować zacząć życie bez niego i bez rozwodu lub bez niego z rozwodem. Dzieci na studiach żyją swoimi sprawami, nie jestem zależna od niego bo mam jakies-tam zabezpieczenie finansowe. Było nam dobrze ( chyba) spędzaliśmy razem czas, wydawało się że teraz już tylko z górki. On prosi aby się zastanowiła nie podejmowała pochopnych decyzji. Nie wiem co z tym faktem zrobić. Stereotyp wiem, porozmawiajcie ze mną , dajcie radę bo nie potrafię racjonalnie myśleć. Dwie przyjaciółki twierdzą, że powinnam zostać z nim. Ale one patrzą przez pryzmat tego co mamy, jaki jest dla mnie kiedy się wszyscy spotykamy. Facet ma jedną wadę , jak się okazało jest d****arzem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no witam. Widzę że coś cienko przędzie ten temat. Witam gościa51. Szukasz porady? Tu rad może być wiele.ale decyzję musisz podjąć sama. Ja mogę przedstawić swoje spojrzenie,to co ja bym zrobił na Twoim miejscu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sooowa
nie jest łatwo doradzić, jak przedmówca powiedział. Ja tylko mogę powiedzieć co ja bym zrobiła. Przede wszystkim już bym go nie tknęła. A dalej to jak uważasz. Jedna jeszcze sprawa. Możesz postarać się, żeby on poczuł jak to jest. Oczywiście nie na siłe teraz szukać odwetu w postaci dobiegacza. nie, nic na siłę. Ale możesz sobie poszukać jakichś kółek zainteresowań (oprócz kółka różańcowego) gdzie działają mężczyźni. Czasem z którym wyjść do cukierni. Ale trzeba się uodpornić na to co ludzie powiedzą. No bo facet w średnim wieku, często z kasą, bzykający połowę młodszą kobietę to jest jak najbardziej OK. Jest na to społeczne przyzwolenie. Jednak kobieta i to mężatka mająca inne męskie kontakty to już nie bardzo, nawet jak te kontakty są tylko kawiarniane. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 51
dziękuję że odpowiadacie na mój post, mam nadzieję, że wypowie się więcej osób bo ważne jest dla mnie Wasze doświadczenie życiowe. Wysłałam zapytanie do adwokata jak wygląda rozwód z orzekaniem winy ..tak abym wiedziała że jest jeszcze jakas inna forma czy tez opcja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wypowiem sie kontrowersynie. Uwazam ze jesli do tej pory bylo miedzy wami fajnie, przyjazniliscie sie, kochasz nadal swojego meza i nie chcesz w zyciu niczego zmieniac a zdrade potrafisz wybaczyc i nigdy do sprawy nie wracac- zostan, naprawiajcie zwiazek. Jednorazowa zdrada, szczegolnie bez wiekszego zaangazowania emocjonalnego nie jest koncem swata- jesli ludzie NAPRAWDE chca nadal ze soba byc to beda mimo takiego upiornego incydentu. W koncu prawdziwa milosc, jak wielu z Was twierdzi, nie opiera sie na samym seksie, prawda?;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość51
problem polega na tym, że nie wydaje mi się abym potrafiła przejść do porządku dziennego nad faktem, że mąż jest kimś innym niż myślą o nim wszyscy i ja do tej pory. Nie dam rady nic naprawić bo z pewnością poczucie upokorzenia będzie silniejsze. Młodsza o tyle lat , czyjaś żona pewnie bliżej jej wiekowo do naszego syna. Odstręcza mnie to od niego, w naszą intymność wkroczyła jakaś inna kobieta. Poza irracjonalnym poczuciem wstydu jest mi po prostu ciężko. Dlatego tutaj piszę aby decyzję jaką podejmę oceniły osoby myślące racjonalnie, jak pisałam wcześniej chcę postąpić mądrze na dzisiaj i na nasze tzw. jutro. Chętnie przeczytam jakie zdanie na ten temat mają inne osoby będące w mojej +- grupie wiekowej . Nie wiem czy to był epizod czy coś częstszego z tą lub inną , wiem że to jest fakt i że coś skończyło się między nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc noc
Witam... Zdrady sie nigdy nie zapomina,obojetnie co bedziesz sobie wmawiac...ten lek ...strach pozostanie na zawsze. Zaufania nie ma ,zostala przekroczona pewna granica,i ta osoba ,ktora ja przekroczyla nie wyobraza sobie ,jak zdruzgotala te druga....milosc ,to zaufanie.Zdrada ....to...Koniec.NIC juz nie bedzie tak jak wczesniej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja uważam, że zdrada jest zbrodnią popełnioną na związku. Zbrodniarz powinien ponieść karę. Rozwalił to co budowaliście przez tyle lat. Ucierpi na tym cała rodzina, bo bez znaczenia jest to, że dzieci już na studiach i nie mieszkają z Wami. Twój szanowny małżonek zabił swoim postępowaniem wiarę w miłość, wierność, odpowiedzialność. Zniszczył wartości, na których opiera się rodzina. Nie jest wart tego abyś cierpiała z jego powodu. Zbierz dowody i wystąp o rozwód z orzeczeniem o winie. Ja tak bym zrobiła. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×