Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy u Was ciąża też wiązała się z tyloma rozterkami

Polecane posty

Gość gość

Mam 30 lat, nie jestem już więc nastolatką, pracuję od 6 lat w jednej firmie, jakąś tam pozycję sobie wyrobiłam. Postanowiliśmy więc mieć dziecko, jakoś tak naturalnie, nie była to więc wpadka. Jakieś tam pieniążki zarabiamy oboje, nie jest więc życiowo ciężko. A jednak nie potrafię cieszyć się ciążą. Z każdym tygodniem mam coraz gorszy nastrój: - nie mogę na siebie patrzeć - z powodu ciągłego/chorobliwego ssania w żołądku przytyłam 3 kg w te 3 miesiące, z 66 do 69 kg przy 170 cm i strasznie mi z tym źle; od zawsze dbałam aby nie tyć, więc to dla mnie koszmar i kompleksy, obawa o to jak będę wyglądać - ciągle mam złe samopoczucie, okropne ssanie w żołądku, ciągłą potrzebę jedzenia, aż się płakać chce, - obecnie jestem 2 tyg. na L4, bo miałam krwawienie, no i jeszcze doszły obawy o pracę: czuję się jakaś gorsza, wycofana, boję się o swoje stanowisko, bo przecież kogoś wezmą do moich obowiązków.. stracę to, na co tyle pracowałam, wypadnę z obiegu.. Wiem, że dla kogoś to się może wydać mało ważne, ale ja nie mogę patrzeć na swoje ciało i od tego wszystkie moje złe myśli biorą początek. Tyję, puchnę, a to dopiero 3 miesiąc. Nie cwiczę, bo wiecznie mi źle: jak nie mdłości, to głód, to zgaga. Puchnę, jestem nieatrakcyjna i duża, a później to już się spirala nakręca, bo nie mam w co się ubrać, słabo się czuję, nie jestem w pracy, na pewno mnie kimś zastąpią, będę siedziała w domu gruba i zaniedbana, a jak jeszcze nie poczuję "magii" bycia mamą, to pewnie skończy się to depresją. Wiem, jak to brzmi, ale nic nie mogę na to poradzić, nic mnie nie cieszy, nie czekam na nic, bo do tej pory motywowały mnie podróże. Teraz? Czekam na okropny poród w bólach i niewiadome po nim. Chyba zwariuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bzykam glupie dupy
pod rurze czy na rurze, co to za rurznica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tyle lat co Ty, i przez długi czas w ogóle nie chciałam zostać mamą. Miałam bardzo podobne rozterki (że przytyję, że rozstępy, że stracę swoją niezależność, a co z pracą bo przecież jestem "niezastąpiona" i kto mnie zastąpi etc). Tyle, że u mnie z biegiem czasu te argumenty zaczęły tracić na ważności a teraz kiedy już jestem w ciąży to nawet mnie bawią ;-) Nie to, że zrobiła mi się kaszka zamiast mózgu i wszystko jest och i ach. Dalej mam różne lęki i niepokoje ale po prostu inne niż kilka lat temu. Jak czytam Twój post to trochę się boję, że nie dałaś sobie czasu żeby sama siebie przekonać że naprawdę CHCESZ mieć dziecko. U mnie to był proces i to dosyć długi. Obecnie mam z tej ciąży sporo radości i odczuwam taki wewnętrzny spokój. Jak było u Ciebie z podjęciem decyzji? Przymusiłaś się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hipa
Nie martw sie. Ja mam 26 lat wiec obawy byly jeszcze wieksze bo wydawalo mi sie ze jestem za mloda, za krotko pracuje, za malo zarabiam. Przytylam 17 kg i cala ciaze rozpaczalam ze juz nie ubiore moich sukienek i olowkowych spodnic. Pracowalam do 30 tc bo chcialam pokazac ze mi zalezy na pracy a i tak uslyszalam ze krotko pracowalam... Ale pracodawca zapewnia ze mam gdzie wracac - tylko nie wiem czy ja chce akurat tam wracac. Balam sie tez utraty wolnosci, wyjsc do kina, imprez, bliskosci z mezem. A teraz mam 3 miesiecznego synka i nie zal mi zadnych wyjsc i wszystkie watpliwosi minely. Z mezem sie jeszcze zblizylismy i okazalo sie ze stanal na wysokosci zadania i jest wspanialym mezem i ojcem. Acha i kp wiec 3 miesiace po porodzie waze juz tyle ile przed wiec uszy do gory. :-) Moja rada zanagazuj meza w opieke nad dzieckiem najbardziej jak tylko sie da. Wyjdzie to na korzysc dla Was wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na pewno mnie kimś zastąpią, będę siedziała w domu gruba i zaniedbana, a jak jeszcze nie poczuję "magii" bycia mamą, to pewnie skończy się to depresją. * (To ja pisałam poprzedniego posta). Jeszcze a propos Twojego nastawienia. Jest okropne ;-) Jest mnóstwo sposobów, żeby sobie wypracować pozytywne myślenie. Tylko nie wiem, czy Ty chcesz zmienić swój nastrój. Czy może Ci się to użalanie podoba i lubisz się tak pławić w użalaniu ;-) Co do porodu to już też na bank wiesz, że będzie okropny. No błagam. Są książki, płyty przygotowujące do dobrego porodu. A jak już tak bardzo się boisz SN to sobie wykup cesarkę. Jak się ma pierwsze dziecko w wieku 30 lat to spokojnie te 3 tys można odłożyć do porodu. Nie jesteś już siksą. Podejmij decyzje które C***oprawią humor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobrze ale z jakichś powodów sie zdecydowałaś na to dziecko, a teraz nagle boisz sie ze nie poczujesz tej magii po jego urodzeniu. Brak logiki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sie sracie z ta pracą ... Robota najważniejsza jakieś nienormalne jestescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sie sracie z ta pracą ... Robota najważniejsza jakieś nienormalne jestescie # Może nie najważniejsza ale ważna. I trzeba dbać o pracę. No chyba, że komuś niewiele do szczęścia potrzeba i pożyczy od rodziców albo jedzie na zasiłkach :P Ja tam lubię być niezależna i teraz przynajmniej mnie stać na różne rzeczy. Nie mam rozterek jak co niektóre tutaj czy robić badania prenatalne bo one kosztują "aż" 250 zł :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja fizycznie sie czułam fatalnie w ciazy, zła byłam z powodu rozstępów i zniszczonego brzucha ale te aspekty nie przeważały nad moją radością z rozwijającego się w brzuchu dziecka, Jeśli tobie przyćmiewają to ja nie chce myslec co bedzie po urodzeniu. Opieka nad dzieckiem jest ciężka pracą od której nie ma weekendów ani urlopu, ani nawet czasu dla siebie po godz 15-stej. Bedziesz miec czas dla siebie tylko w czasie snu dziecka ale wtedy bedziesz go musiała przeznaczac na elementarne czynnosci życiowe. No ale ja osobiscie wole tą ciężką prace niż ciążowe mdłosci które mnie przykuwały do łóżka. Jest ciężko ale nie żałuję. Kocham synka bardzo. Najbardziej na swiecie i tego ci życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, kompletny. Ja bardzo długo nie czułam się gotowa na zostanie rodzicem i obawiam się, ze może wcale do końca teraz nie jestem gotowa. Wciąż. Mój mąż za to bardzo, chociaż też ma jakieś obawy, ale podchodzi do nich na luzie. Nie oszukujmy się, dla faceta nie jest to aż taka rewolucja. Pozostaje sobą, uzupełnia go to jedynie. Nie traci kontaktu z zawodem, z ludźmi, pracą, sobą, swoim ciałem. Moje nastawienie to pewnie częściowo wynik mojego "typu" kobiety: potrzebującej być niezależną, realizującą się zawodowo, podróżującą. Nie chciałabym jednak, abyśmy do końca życia byli tylko we dwoje, nie chcę częścią siebie, aby mnie to ominęło, bo wierzę, że to piękna część życia. Taki misz-masz.. To czego się boję to siebie jako osoby ze znaczną nadwagą (już taką byłam), chowającą się od ludzi, odizolowaną, z niepewną sytuacją w pracy, zrezygnowaną mamą w dresach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga autorko, ja jestem od Ciebie sporo młodsza, bo mam 21 lat i jestem obecnie w 6 mies ciąży i z własnego i innych doświadczenia mogę powiedzieć, że 3 pierwsze miesiące są najgorsze, te mdłości, sennośc itp..ja co prawda przez pierwsze 3 miesiące nie przytyłam w ogóle, od 4 miesiąca zaczęłam i teraz mam 4 kg na plusie, też mi to chodzi po głowie i boje się, bo zawsze byłam szczupła..boje się, że dużo przytyje, ale z drugiej strony jakby na to nie popatrzeć skoro chce się być matką to trzeba się wiązać z takim czymś :) ja sobie mówię, że przecież nasze maleństwo we mnie rośnie i to mi zawsze rozwiewa wszelkie wątpliwości :) jak przytyje, to wezmę się potem za siebie i schudnę :) poza tym tak czy inaczej karmiąc piersią schudniesz, bo musisz się zdrowo odżywiać itp. :) dasz radę ! :) oby dzidziuś był zdrowy i nie było większych problemów z ciążą, tego Ci życzę, a resztą jakoś się sama pokłada :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam, że pracuję w bardzo męskiej branży i całe te lata starałam się udowodnić, że nie jestem gorsza jako pracownik, że należy mi się konkretne wynagrodzenie, wcale nie niższe niż facetom. Teraz czuję, jakby patrzyli na mnie w stylu "No tak.., a jednak..", niby nikt nic przykrego nie powiedział, ale nie oszukujmy się, dla nich to problem. Czuję, że całe moje starania spełzły na niczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ! Nie możesz tak myśleć, masz 30lat to najwyższy czas na dziecko, jak nie teraz to kiedy ? Takie rozterki zawsze są z początku, ja też miałam :) ale teraz jestem szczęśliwa, z resztą mąż też dzięki ciąży nasze relacje są jeszcze lepsze niż do tej pory :) może oni tak patrzą z zazdrości ? Każda kobieta chce być matką, pomyśl o tych, które się latami starają i nic a Tobie się udało, pomyśl jakie to wspaniałe :) zobaczysz, że gdy tylko poczujesz pierwsze ruchy maleństwa zginą wszelkie wątpliwości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie cz*****azy, jak male trzewba miec ciuchy zeby po utyciu 3kg sie nie zmiescic. 3kg to sie waga zmienia w czasie cyklu miesiaczkowego przeciez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nie przytyjesz więcej niż 10w całej ciąży to spoko stracisz szybko. Tylko nie jedz węglowodanów i słodyczy gdy jesteś głodna. Pilnuj się bardzo bo łatwo przytyc 30w ciąży. Ja jestem w 9 mc ważę 60. Miałam obrady głodu i gdybym za nimi poszła to masakra. Przed ciąża ważyłam 48 jestem drobna. Mam 35lat to moje pierwsze dziecko. Spaceruj dużo pływaj nie zryj. Sam fakt że nie zamienisz się w słonia poprawi Ci humor ale bądź bezwzględna uważaj na zachcianki. Jedź owoce i głównie warzywa dużo pomidorów. Chleb ciemny. Ja przez pierwsze 3 mc schudłam nic mi nie smakowało potem w dwa tyg 4 kg i powiedziałam dość. Gdybym się nie zatrzymała pewno miałabym jeszcze 10więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jedzeniem to trudna sprawa, bo jak nie jeść węglowodanów, gdy owoce i warzywa surowe wzmagają kwasy żołądkowe, któe po nich tylko jeszcze bardziej szaleją, potęgując ssanie i zgagę, gotowanie w żołądku. To samo mam po mlecznych produktach. Staram się mocno ograniczać słodycze, nie jem fast foodów, ale przyznam, że głównie zaspokaja mnie chleb :| makaron, itp Konkrety po prostu, próbowałam się oszukac jabłkiem i marchwią,a le tylko na 10 min pomogło. Co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziś mój wielki apetyt sprawił, że zjadłam już: - 1,5 kanapki z dużego chleba graham - marchewkę - jabłko - 2 kanapki jak wyżej - leczo warzywne - talerz - zupę pieczarkową Do wieczora pewnie zjem jeszcze: - powtórka zupy - marchew+jabłko - kanapkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce cię pouczać i dołować...tylko piszę szczerze co uważam...uważam że jeszcze nie dojrzałaś do etapu prawdziwego że tak powiem chcenia dziecka, no albo hormony ciążowe, oby..skoro martwisz się swoją wagą tak bardzo. Odniosę się tylko do wagi, wiesz prawda jest taka, że nawet jak przytyjesz 30 kg (co jest mało prawdopodobne), to jak się mocno zaprzesz to to zrzucisz, ba to często nawet nie jest jakieś trudne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tycie wynika pewnie też z tego, że ogólnie jadałam bardzo zdrowo, bo byłam na diecie, a teraz znacznie zwiększyłam spożycie kcal, dzisiejszy dzień to jakiś fenomen, bo nie zjadłam słodyczy, krakersów na nudności itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli nie jest to aż takie trudne, to skąd tyle młodych kobiet z nadwagą, otyłością? Pewnie większość z nich karmiła piersią i mimo to tak wyglądają. Moja samoakceptacja zawsze była mocno uzależniona od wagi, mam duże kompleksy i tendencję do wycofywania się społecznego z ich powodu. Nie chodzi absolutnie o chęć ważenia 50 kg i silikonowy biust, ale wagę, która sprawia, że mam odwagę wychodzić do ludzi, ubrać się normalnie w sklepie z normalnymi rozmiarami i żyć. Nie chcę się znowu chować, unikać spotkań i zaszywać przed tv.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem w jakich kręgach się obracasz, ale ja mało widzę mocno grubych kobiet po ciąży :), na prawdę, nie pocieszam cię. No oczywiście nie można się obżerać, w miarę zdrowo jeść, ale też bez przesady...Ja np. miałam taka że w niedługim czasie przed ciążą przytyłam jakieś 7 kg, miałam trudny czas...bałam się że mam rozwalony metabolizm i w ciąży przytyję 30 kg, ale w ciąży poczułam dopiero w pełni motywację, zaczęłam jeść regularnie, ale też nie zawsze zdrowo i przytyłam ledwo 10 kg, po porodzie szybko mi spadło, dziś ważę 10 kg mniej niż przed ciążą, bez żadnego katowania się, dziecko ma rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli tu nie chodzi o ciążę, ty masz problemy z samoakceptacją od dawna, problem jest głębszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hejka;) - mam tyle lat co Ty, też mam od kilku lat dobrze płatną, tą sama pracę. Tak jak Ty, tyję w tempie kg na miesiąc (kończę 5 miesiąc;) ). I powiem Ci tak - bez paniki. praca - jak jesteś pracowita, masz dobre cv, ciągle sie rozwijasz - to, moim zdaniem, jeśli po macierzyńskim będziesz musiała nawet zmienić pracę, przyjdzie Ci to z łatwością:). widzę, że źle się czujesz z bezczynnością - może więc znajdziesz sposób, żeby podczas końcówki ciąży/ macierzyńskiego wykorzystać ten czas na zdobywanie dodatkowych umiejętności? (nie wiem w jakiej branży pracujesz - ale są kursy, podyplomówki, certyfikaty - w ten sposób nie będziesz czuła że "tracisz" na wartości:); ja np tak robię i przyznaję, że daje mi to dużo satysfakcji); waga - nie martw się - po pierwszym trymestrze powinno być lepiej z tym ssaniem; ja miałam tak jak ty - wręcz, jeśli się nie opchałam, to było mi niedobrze. Od czwartego mies mam już luzik. Więc po prostu staram się nie jeść tłustego, słodkiego, nie pić gazowanych napojów. Dbam o warzywa i owoce - jest dużo lepiej;P Na pocieszenie C***owiem, że moja bratowa przytyła w ciąży ponad 30 kg i wszystko zrzuciła naturalnie, bo jest aktywna z natury, no i nie ma żadnych rozstępów;) a myślę, że kg na miesiąc to całkiem spoko tempo tycia. większość moich koleżanek po macierzyńskim nie straciło nic zawodowo - a wrecz przeciwnie - miały dodatkową motywację do działania, część przeszła na swoją działalność - i żyje im się całkiem dobrze:) myślę, że to hormony Cię atakują:) Ja też mam dni, kiedy bym cały dzień mogła spędzić na płaczu - a następnego dnia już wszystko widzę w innych barwach:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zamiast slodyczy lyka miodu kilka sliwek suszonych, rodzynki. Cleb tylko ciemny bez masla. Kwasna dieta. Ogorki kapust kiszona, ciemny makaron, ciemny ryz gryz surowa marchew. Basen jesli mozesz reguarnie, dlugie spacery. Na ssanie zoladka plasterek szynki, piers z kurczaka gotowana lub na parze z pomidorami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Wiecie, ja w zasadzie jadam tylko ciemne, razowe węglowodany (no, wyjątkiem są słodycze, ale naprawde nie jest to jakoś przesadnie, np. bułka czy ciastko raz na 2 dni), bo generalnie przed ciążą byłam na diecie (takiej od dietetyczki, redukcyjnej, zrównoważonej, jednak o obniżonej ilości kcal) i nie jem niezdrowo. Najbardziej kaloryczne rzeczy to pierogi na obiad w weekend - domowe, ciastko w weekend (nie blacha, tylko kawałek). Ciężko mi jak niektórzy mówią "nie żreć", mogę powiedzieć, że żrę i łzy mi lecą, ale to ssanie tak męczy, trudno to przyrównać do normalnego głodu, bo głód jakoś można przetrzymać, przechodzić, zasnąć, żołądek się "zasusza", a tu to nie jest właściwie głód, tylko jakieś patologiczne uczucie ciągnącego "bólu" w górze żołądka, ssące aż do nudności. Chore to. Żrę więc***płaczę, jak czytam i słyszę "Nie ma się co dziwić, że tak tyją, jak tak żrą"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×