związek Chrystusa z Kościołem

Czy tylko mi wydaje się głupie i trochę niesmaczne? "1661 Sakrament małżeństwa jest znakiem związku Chrystusa i Kościoła. Udziela on małżonkom łaski miłowania się wzajemnie tą miłością, jaką Chrystus umiłował Kościół. Łaska sakramentu udoskonala zatem ludzką miłość małżonków, umacnia ich nierozerwalną jedność i uświęca ich na drodze do życia wiecznego." Ja nie jestem żadnym kościołem kurwa mać!

grzesznica!

tutaj kościół należy rozumieć jako ogół wiernych jeśli jesteś wierzący to należysz do kościoła czyli jesteś jedną cegiełką w tym gmachu

jak nie jesteś to po co chcesz brać ślub kościelny??????????

Tak jak jest napisane małżeństwo umożliwia małżonkom miłowanie się miłością, którą Chrystus umiłował Kościół. A Chrystus dla swojego Kościoła (czyli wszystkich wiernych) umarł na krzyżu. I chodzi o to, że w sakramencie małżeństwa obiecujecie sobie miłość, wierność i uczciwość aż do śmierci i że będziecie zawsze jedno dla drugiego. Tak samo jak Chrystus był dla Kościoła. Więc tu nie chodzi o dosłowność, ale o oddanie relacji. I radzę się nauczyć, że Kościół pisany z dużej litery to wspólnota wiernych, a kościół z małej to budynek :) Żeby na przyszłość nie było nieporozumień

To co jest Kościół a co kościół to akurat chyba kazdy wie kto skonczyl podstawówkę... Nie biorę ślubu kościelnego, ale lubię wiedziec różne rzeczy także na tematy które mnie nie dotyczą. A ten zapis wydaje mi się kompletnie wydumany, od razu nasuwa mi się skojarzenie: wierni wielbią Jezusa jako Boga, i taki sam służebno-poddańczy stosunek ma mieć żona do męża? Dzięki ale nie.

Gdyby mój mąż za mnie umarł, to owszem, tak bym go uwielbiała.

A co konkretnie by Ci to dało gdyby za Ciebie umarł? Bo mi chyba tylko wyrzuty sumienia do końca życia że to powinnam być ja.

Matko jedyna, przecież piszesz o Jezusie, więc ustosunkowuję się do analogii - co mi dało, że On umarł - no mam nadzieję, że zbawienie, o ile nie będę grzeszyć złością na forach internetowych :P

"Nie biorę ślubu kościelnego, ale lubię wiedziec różne rzeczy także na tematy które mnie nie dotyczą. A ten zapis wydaje mi się kompletnie wydumany, od razu nasuwa mi się skojarzenie: wierni wielbią Jezusa jako Boga, i taki sam służebno-poddańczy stosunek ma mieć żona do męża?" Mała rada: zamiast się zacietrzewiać na forum poczytaj o doktrynie Kościoła Katolickiego, to się dowiesz :) Bo wściekanie się po przeczytaniu jednego zdania obnaża raczej Twoją niewiedzę niż problem doktrynalny ;) pozdro

Masz tutaj bezpośredni cytat z błogosławieństwa nowożeńców (fragment o żonie), może Ci się coś naświetli: "Niechaj się cieszy zaufaniem męża, a mąż jej, uznając jej równość we wspólnym życiu i powołaniu do łaski, niech ją otacza szacunkiem i tak kocha, jak Chrystus umiłował swój Kościół." Nie znam innej religii, która w obrzędzie zaślubin tak łopatologicznie wskazywałą na równość obydwu małżonków.

Mało tego. Mąż i Żona idą razem do ołtarza jako pełnoprawni partnerzy udzielający sobie sakramentu.