Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie wiem jak zatytułować

Polecane posty

Gość gość

Witam wszystkich, Mam niespełna 21 lat, mam pewien problem. W pewnym stopniu zależy on ode mnie, jak i środowiska, w którym żyję. Mam na myśli moją rodzinę, a zwłaszcza atmosferę panującą w domu. Wszyscy chodzą i wyglądają jak "bez życia". Rodzina była/jest, w pewnym stopniu skłócona. Do teraz dokładnie nie wiadomo o co się sprzeczali. Pełna rutyna... i to jest pewnie najgorsze. Staram się być nowoczesny itp, mam spory potencjał, niestety przez tyle lat dałem się im ograniczyć, przez co nie potrafię wygłosić swojego zdania, ponieważ czuję się osaczony i boję się reakcji drugiej strony. Pod tym względem, że nie chcę mieć wrogów. Nie o to jednak chodzi w życiu, bowiem jeśli chce się coś osiągnąć, nie da się ich uniknąć. Za bardzo przejmuję się ich opinią. Doszło kilka kompleksów, ale z tego co widzę, są wyimaginowane. W liceum opuściłem się w nauce, zapewne miałem początki depresji, przygnębienie dalej się utrzymuje itp... Nie piszcie mi, aby udać się do psychologa, choć sam nie wiem... W gimnazjum byłem prymusem. Odwiedziłem jeden raz psychologa szkolnego ale nie wiem co tam robiłem. Nie zdawałem sobie sprawy, że potrzebuję zmian. Tak jak pisałem, mam ogromny potencjał, czasami myślę, że mogę wszystko i chcę robić różne rzeczy,poznawać świat, ale wracam do domu i buummm... marzenia ? Siedzę przeważnie w domu, mozna powiedzieć, że moje życie towarzyskie jest na dnie (przynajmniej ja tak uważam). Mam sporo znajomych, mam pewne poważanie u nich, tak przynajmniej myślę. Coś jest ze mną nie tak... Pracuję za granicą, za niedługo kolejny wyjazd... Tak, mam pieniądze, zastanawiałem się nad przeprowadzką, lecz gdzie? jak ? Nie mam z kim, siedzieć samemu, marny pomysł. Potrzebuję pewnego "kopa", "zapalnika", co ruszy moje cztery litery i nie będę siedział bezczynnie. Czuję, że się pogubiłem, nie chcę żyć jak moja rodzina. Nie po to pracowałem (i staram się to robić) nad sobą, tylko po to aby nie czerpać przyjemności z życia. Nie muszę raczej pisać o tym, że nie mam dziewczyny... Przez takie życie czuję, że staje się ignorantem, materialistą i w pewnym stopniu narcyzem. Z pewnością mam problem z uzależnieniem od komputera. Lubię uprawiać sport, wręcz kocham ale przez mój tok myslenia, nie czuję takiej satysfakcji... ale się p******* ! Trudno, najwyżej pozbędę się uczuć i będę wszystkiego nienawidził. Póki co wszystko do tego zmierza... Nie użalajcie się tutaj nade mną, wystarczy, że ja to robię... nie da to oczekiwanego rezultatu... Mam nadzieję, że nie piszę tutaj na darmo. Taki sposób pozyskiwania pomocy jest dla mnie w pewnym stopniu poniżający. Jednak coś trzeba zrobić z własnym życiem. Dopiero teraz zauważyłem, że forum przeznaczone jest dla kobiet... no cóż, skoro się już spisałem, niech zostanie, a może ubiczowany nie zostanę ;) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozumiem to doskonale, też odczuwam od dłuższego czasu jakąś beznadzieję, niemoc twórczą, chociaż też mam w sobie potencjał i nieraz to już od innych słyszałam. WIem, że mogłabym coś naprawdę osiągnąć, ale czego się nie tykam, szybko tracę zapał, wydaje mi się, że to jest za słabe, nie mam motywacji, poczucia sensu. Nie wiem co C***oradzić, chyba najlepiej byłoby rzeczywiście pójść do psychologa, bo to są jakieś tam symptomy depresji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara modelka bez związku
Pomódl się do Pana Jezusa o miłość w rodzinie. O prowadzenie Cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy ktoś to przeczytał do konca bo ja zrezygnowałem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ziemianin
Nie chcesz powielac bledow swojej rodziny, to oczywiste. Bo masz wizje, masz potencjal i wciaz jeszcze nieukierunowany zapal. To sie ceni. Byc moze masz nawet bardziej wartosciowe spojrzenie na swiat niz ja w Twoim wieku, 8 lat temu, a zawsze wyprzedzalem mysleniem i moralami swoich rowiesnikow o dobrych pare lat. Zaczynajac od tego, ze to ze nie masz dziewczyny jest tylko plusem. Stary, przyjdzie i na to czas. Dziewczeta w Twoim wieku nie maja pojecia czego chca, bywaja nieznosnie i strasznie kaprysne, impulsywne i niestety, niedojrzale wciaz. Skup sie na sobie, osiagaj cele, wyznaczaj je sobie na spokojnie i bez pospiechu. Miej jakis plan, ciekawy zarys ktory zblizy Cie do czegos co myslisz ze moglbys lub chcialbys robic. Moglbym powiedziec Ci bardzo wiele, bo az chce sie pisac. Potrafie motywowac i uwielbiam to robic. Moja bania zawsze byla pelna pomyslow i optymizmu, jednak zawsze popelnialem ten sam blad - rezygnowalem z siebie na rzecz innych. Ot taki pieprzony altruzim. Rodzina? Coz, i ja musialem odciac sie od swojej. Nie chcialem powielac ich podejscia do zycia, wyjechalem z domu majac 19 lat i od tamtej pory utrzymuje sie sam, a swego czasu i swoja rodzine. Ale odcialem sie, o zawsze bylo malo. Problem we mnie zawsze byl taki, ze chcialem i moglem wszystko. Nie wiedzialem ktory sport kochalem najbardziej, wiec robilem wszystko. Dopiero teraz w wieku 30 lat dotarlo do mnie, ze przez ten potencjal i mozliwosci krece sie wokol tak naprawde nie ruszajac sie z miejsca. Bo moglby wszystko, ale przez to ze nie moge sie zdecydowac bo nie chce stracic czasu na porazke, nie robie nic. I wtedy mysle sobie ze wiekszosc ludzi mysli prosto i zwyczajnie i nie ma takiego problemu. Przed Toba caly swiat. Ja wiem ze do Polski nie wracam. Znalazlem klimat dla siebie, jakies 6 lat temu i zostalem tu az do dzis. W mrozie, chlodzie i ciemnosci. Dzis czuje ze sie starzeje i potrzebuje wiecej slonca i ciepla. Dlatego kolejne zmiany. Na to nigdy nie jest za pozno. Dzis troche pozno jest juz ale mysle ze chcialbym wrocic do tematu bo to naprawde temat wart poswiecenia czasu. Na koniec powiem ze zime wykorzystaj na planowanie, a wraz z topniejacym sniegiem zaczniesz dzialac i realizowac siebie. Powoli, krok po kroku. Porazka nie jest sprobowac i nie osiagnac sukcesu, lecz porazka jest nigdy nie sprobowac. Rob to co lubisz, ale zacznij tez cos nowego. ps. skoro pracujesz za granica to nie straszny Ci swiat. znasz jezyk? zadales sobie pytanie w czym jestes najlepszy i co lubisz robic najbardziej? ja w ten sposob znalazlem to co uwielbiam robic i w czym jestem the best. Czas na Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam ponownie, nie sądziłem, że ktoś odpisze w moim wątku. Nie takim krótkim, z tego co widzę: "gość czy ktoś to przeczytał do konca bo ja zrezygnowałem" Nie szkodzi, nie każdy lubi zagłębiać się w takie opisy. "stara modelka bez związku Pomódl się do Pana Jezusa o miłość w rodzinie. O prowadzenie Cię." W tym kontekście również się namieszało. Dawniej, gdy spóźniłem się do kościoła, czułem jakiś niedosyt, teraz obojętność... Wiara czyni cuda, wyzwala w człowieku dobre zamiary, motywację. W moim przypadku została w pewnym stopniu "przeorana", ale wciąż się broni. Od momentu założenia tematu upłyną miesiąc. Tak jak pisałem, pracuje za granicą, piąty tydzień w drodze, jak tu jestem. Pomimo dobrych warunków pracy, męczę się tutaj jak cholera, nie ze względu na zajęcie, czy nawet tą rutynę ( przyjechałem sobie tylko dorobić) ale krewnego, z którym tu przyjechałem. Nie będę się rozpisywał na jego temat, ponieważ problemów należy szukać u siebie, nie zwalać niepowodzeń na inne osoby. Nie za bardzo się tutaj rozwinę, zostaje tylko etap planowania. Dobrze, że przynajmniej zabrałem ze sobą sprzęt do biegania, mogę o 5 rano potrenować. Krewny patrzy na mnie trochę jak na idiotę, ta zawiść jest chyba rodzinna. Dużo rzeczy rozumiem, ale nie to, że ogranicza mnie rodzina... "ziemianin", dziękuję Ci, że poświęciłeś mi czas i odpisałeś, przemyślę Twoje słowa. Czy znam język ? Szybko się uczę ale nie pokazuje tego co potrafię. Zostało mi nad sobą popracować ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×