Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czemu wy tak zachwalacie pracę a te co nie pracują są gorsze

Polecane posty

Gość gość

Przecież praca to NIC fajnego. No chyba, ze ktoś ma naprawdę, naprawdę mega ciekawą pracę, ale ilu ludzi taką ma? To jest mus! Gadam z ludźmi i non stop narzekają: "o jezu, jutro znowu do tej beznadziejnej pracy, trzeba o 5 wstać, znowu ci sami beznadziejni ludzie, gdybym tylko mogła/mógł rzucił(a)bym to w cholere!". Kontakty? jakie kontakty? paniusie wychodzące na papieroska (czyli jak nie palisz to już praktycznie jesteś sama) plotkujące o pie**ach chyba. Taka robota w sklepie to jest nuda i harówa, a w urzędzie? phi, każdy jeden by to mógł wykonywac, to jest tak proste jak scieranie podłogi(i wcale nie rozwijające) tylko trzeba mieć znajomosci, żeby sie dostać. Większosc ludzi ma pracę monotonną!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie uważam kobiet nie pracujących za gorsze ,czasami zazdroszczę mojej koleżance że nie idzie do pracy nie musi się stresować tam ale potem mi mija kiedy idę do sklepu i mogę sobie kupić co mi się podoba a ona ode mnie pożycza.Na wieczne oddanie zresztą .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie pracuje pożyczać nie muszę kupowanie rzeczy-kupuje w większości to na co mam ochotę, ale dla siebie nie mam szału-kupuje jak muszę bo nie lubię sobie kupować rzeczy. Syn ma wszystko a nawet i za dużo :) Jak dla mnie KAŻDA kobieta powinna mieć możliwość aby siedzieć w domu z dzieckiem do 3-4 rż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale tu nie chodzi o jakieś pożyczanie bo wiadomo, ze jak ktoś nie ma kasy to nie ma wyjścia musi iść do pracy, ale jak komuś wystarcza tyle ile mąż zarabia to dlaczego miałby nie skorzystać? Ilu ludzi wpada w depresję, nerwicę z powodu pracy, nawet sie zabija, choruje później na choroby zawodowe, o tym się nie mówi, ale jak ktos nie pracuje to już leń! Taka pani w urzędzie to dopiero leń, ona tam nic prawie nie robi, uczeń liceum by to umiał wykonać, ambitna praca, że hej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie pracuję, pracowałam ok 3lata temu w urzedzię;p skończyła mi się umowa miałą być następna ale pojawiła się ciąża, urodziłam, wychowałąm mała ma dwa lata i teraz będzie następne dzidzi na dniach:) mąż pracuję zarabia nieźle jak na nasze czasy i ja nie musze isć pracować i przez to nie czuje się gorsza, i nie tęsknie za tamtą pracą, moim piorytetem jest odchowanie dzieci, pójdą do przedszkola pomyślę co dalej, może jestem z innej planety ale podoba mi się bycie matką , żoną i kurą domową :P sprzątanie, gotowanie, kiedy chce a nie wtedy kiedy muszę, nie mam szefa;p a co do kasy i kupowanie w sklepie czego mi się podoba, mam karte do wspólnego konta i nigdy nie usłyszałam od męża nie wolno ci tego czy tego kupić, rozumie że w domu też się pracuję;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie zachwalam pracy, sama wolałabym nie pracować (mimo, że pracę mam całkiem okay) i nie krytykuję nie pracujących. Ale fakt faktem o części nie mam dobrego zdania, bo to, że jedna osoba pracuje i na wszystko starcza to są równie rzadkie przypadki jak posiadanie dobrej pracy. Niestety w większości wypadków jest to lenistwo i żerowanie na partnerze, który niekoniecznie jest szczęśliwy z posiadania niepracującego partnera (nie mówię o kobietach, które MUSZĄ wychowywać BARDZO małe dzieci - muszą tzn. że mają poniżej 6 miesięcy, no ew. poniżej 12 miesięcy, albo nie dostały się do przedszkola).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co do pań z urzędu że są leniami, tak jak pisałam wyżej pracowałąm w urzędzie :P i owszem praca mało ambitna;p nie trzeba jakis cudownych fantastycznych uzdolnień, są dni co siedzi się 8h i pierdzi w stołek bo nie ma co robić .. ludzie przewijający sie przez pokój czasem są mili a czasem na dzień dobry rzucają mięsem;p szału nie ma.pracowałam tam długo bo innej opcji nie miałam do wyboru a jeszcze dzieci nie było więc w domu samej nie było po co siedzieć.... ale wkurzały mnie tam baby co ze mną robiły ze jką one mają cieżką prace męczącą o matkoooooo a ja zawsze pytałąm zamienicie sie z moim mężęm??? on robi na kopalni po 8h w takich warunkach że szkoda gadać i mimo ciężkiej roboty po pracy pomaga mi przy dziecku i nie narzeka,a widzę że lekko mu tam nie jest..... dlatego nie wiem czy wracać do urzędasów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i to jest właśnie powód, dzięki któremu nawet praca w urzędzie jest beznadziejna. No bo skoro ani nie jest rozwijająca (jak sama przyznałaś) i w dodatku towarzystwo nie bardzo to co tu chwalić? jedynie kasa co miesiąc zapewniona, no, ale czy jest tutaj co gloryfikować? a jak kobieta niepracująca jeden dzień sobie "popierdzi w stołek" to już obraza majestatu bo co, bo kasy nie przynosi do domu? czasem jak takie wątki czytałam to aż nie mogłam uwierzyć w głupotę. Komus może wystarczac tyle ile zarabia mąż i tyle, nie każdy musi szaleć. Znam wiele małżeństw w któryc to funkcjonuje od lat i jest pewność, że się nie rozejdą(zaraz będzie bla, bla nigdy nie ma, jest bo to zalezy od systemu wartości człowieka)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę że jak komuś nie chce się pracować to żadna posada nie będzie dla niego dość atrakcyjna. Ja nie mam wcale lekkiej pracy ani relaksującej. Pracuję w przychodni gdzie muszę stawiać czoła agresji sfrustrowanych systemem pacjentów, narobić 10 km i pracować w wiecznym chaosie. Ale nie chcę siedzieć w domu. Po prostu nie potrafię. Po urlopie macierzyńskim chcę wrócić do pracy. Ale rozumiem że są mamy które chcą zajmować się domem i wychowaniem dziecka. Ale raczej nie dzielę ich na kategorie lepsze czy gorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
MałaMi- ty moze nie dzielisz ale jest masa kafeterianek, które po domowych matkach jada. I ja też zastanawiam się dlaczego? Skoro sa takie szczęsliwe, spełniają się to dlaczego tak im ciąży fakt, ze ktoś nie musi pracować? A może to jednak frustracja, ze one na taki przedłużony urlop nie mogą sobie pozwolić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
MałaMi jeżeli lubisz tak pracować tak pracować to ok, spełniasz się, ale nie każdy jest tak skonstruowany, ze umie i lubi pracowac w stresie, prędzej czy później może dostać fioła i wtedy co mu po tej pracy, jak mąż ją zostawi, dzieci znienawidzą, bo po co komu taka sfrustrowana kobita? To jest niektórych wybór, żeby przedłużyć sobie życie i nie oszaleć bo ja sama piszesz, społeczeństwo mamy rozszceniowe, wredne i dogryzające na każdm kroku, zwłaszcza jak ktoś ma robotę taką jak ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zachwalam, bo lubię, to co robię. Nie chcę dzieci, bo to nie dla mnie. Nie wytrzymałabym siedzenia z nimi w domu. Jeden woli jedno, drugi inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja pisałam o 12:26 nam starcza bo mieszkamy z rodzicami którzy nam pomagają. Nie wstydzę się tego, jestem dumna z tego że mam rodzinę na którą mogę liczyć. Mój mąż i moja mama sami powtarzają że mam być z Małym w domu minimum do 3 czy 4 rż bo jeść mamy co, dach nad głową mamy. Ja miałam pracę na produkcji, żadna jakoś mega rozwijająca, bez możliwości awansu (no dobra była możliwość, np. na lidera, ale praca przy biurku mnie nie kręci). Bardzo lubiłam tamtą pracę, miałam umowę do dnia porodu potem macierzyński z ZUSu, teraz mi się pokończyło, ale jeśli Mały pójdzie do przedszkola i będę mogła wrócić tam do pracy, ale na normalną umowę a nie przez agencję tj teraz zatrudniają to tam idę znowu pracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość róznieee
Najlepiej spróbować i jednej i drugiej opcji i wtedy się wie jak jest, bo wyobrażenie można mieć różne ;) Nigdy na studiach nie myślałam, że będę zadowolona z "siedzenia" z dzieckiem w domu...popracowałam, fakt że nie miałam duże szczęścia, no ale wiem jak jest i totalnie nie bawi mnie jedno, ploteczki biurowe, te koligacje, brzydzę się tym...nie mam potrzeby chodzenia codziennie na 8h , ale lubię choćby non profit robić coś społecznie, albo taka praca ze trochę na miejscu, trochę w terenie...teraz mam roczne dziecko jestem w domu i super :), trzeba dojrzeć do wszystkiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie będę po nikim jechać. Są różne sytuacje życiowe. Niektóre matki chcą siedzieć w domu a inne nie mają wyboru. Niektóre potrafią pracować w stresie a inne nie. Nikt nie ma prawa ich za to oceniać. A te co tak jadą to nie wiem jaki mają w tym cel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość róznieee
mnie ogólnie przerażają osoby zorientowane mocno tylko na jedną rolę, np. matki (wszystko dla dziecka i pod dziecko, nic dla mnie i dla męża), albo praca praca praca, reszta nie istnieje, itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście ktoś ma racje mówiąc że trzeba wszystkiego spróbować. Ale ja siedząc w domu od początku ciąży dostaje na głowę. Potrzebuję po prostu kontaktów międzyludzkich. Chcę po macierzyńskim wrócić do pracy chociażby dla własnej higieny psychicznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mało jest takich kobiet, które nigdy nie pracowały, to są już wyjątki. Większosc pracowało, ale teraz uważa, że lepiej czuje się w domu bo nie ma tylu stresów, nerwicy, ciągłego gonienia a wynagrodzenie niskie. jak ktoś trafił na swój żywioł to super, gratulacje, miał szczęście. Ale jak ktos jest niezadowolony z tego co robi a pensja jest dodatkowo bardzo mało to jak nie zwariować? ja się takim kobietom nie dziwie, ze rezygnują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justann
Jak dla mnie gorsze są tylko te, które nie pracują, a kasę ciągną skąd się da. Bo jeśli facet dobrze zarabia i rodzinie niczego nie brakuje, to niech kobieta robi co chce, pracuje, albo nie, zajmuje się domem, wynajmuje gosposię - jej (ich) sprawa. Ale jeśli kobieta pracy nie ma, bo nie będzie pracować za "marne grosze", ale chętnie przyjmuje zasiłki z MOPSu (i innych źródeł) to jest dla mnie przegrana. Bo nie potrafi sama o siebie i rodzinę zadbać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nigdy nie uważałam, że mamy które siedzą w domu są gorsze. Tak prawdę mówiąc - troszkę im tego zazdroszczę. Ja niestety nie miałam wyjścia - musiałam iść - bałam się że wypadnę z rynku a potem to już będzie ciężko znaleźć coś sensownego. Czasami biorę kilka dni urlopu i też zamieniam się w kurę domową. :) Wtedy wreszcie mam czas nadrobić na spokojnie wszystkie zaległości w domku. Super sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gpść
ja nie pracuję i zgadzam się z autorką. Ludzie jadą po niepracujących że to lenie itp. Szukałam bardzo długo pracy ale się poddałam, szkoda nerwów. Stwierdziłam że jeżeli mam pieniądze (mąż dużo zarabia) to nie będę traciła nerwów na parszywy rynek pracy. Raz kiedyś wysle CV ale i tak odzewu żadnego:) Szczerze to chce pracować tylko po to by mieć opłacane składki emerytalne i jakieś doświadczenie żeby luki w CV za dużej nie było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nikogo za siedzenie w domu nie potępiam. Jeśli stać ich na to. To dlaczego nie. Ale nie ogaraniam bab które klepią biedę, narzekają że jest im ciężko ale do pracy żadnej się nie garną. Bo za najniższą to one pracować nie będą. Lepiej im ciągnąć zasiłki z mopsu po 500 zł niż pracować i mieć 1200. To jest po prostu lenistwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggggggggggg4444
nie potępiacie tutaj a w innym wątku jedziecie na mnie:) Ja własnie nie pracuję, mąż dużo zarabia a jestem wyzywana od leni i pasożytów bez ambicji, bo jak tak można "od męża ciągnąć kase" :) Dodam że nigdy nie prosiłam męża o pieniądze, ale dla większości kobiet jest to nie do pomyślenia że można mieć wspólne konto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Justann to państwo nas ogłupia Niby polityka prorodzinna, mówisz "ciągną z mopsu i skąd się da" ja wiem jak to wygląda, bo teść jest chory(ale oczywiście dla ZUSu za zdrowy na rente a do pracy nikt go przyjąć nie chce) jest sam i dostaje pieniądze z mopsu. To jest chyba 300 zł/mc tylko na jedzenie (i to nie pieniądze a jakieś bony czy coś), nie możesz za to zakupić alkoholu, papierosów i nawet większej ilości cukru (jest chyba 10 kg maksymalnie) oprócz tego pisze w zimie o tonę węgla. I to są całe pieniądze z MOPSu. Wracając do tematu: nam przyznali na chwile zasiłek rodzinny-aż niecałe 80 zł. A co do ogłupiania: W Polsce jest polityka prorodzinna, czyli państwo pomaga rodzinom. A w rzeczywistości powiedz, jak C***aństwo pomaga? Masz ulgę podatkową na dziecko i... no właśnie i?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość róznieee
Jestem miło zaskoczona, jaka spokojna i merytoryczna dyskusja :) A te co ciągną kase skąd się da, ale do jakiejś pracy nie pójdą, to ja tez nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O patologii permanentnie ciągnącej z MOPSu lub kobietach, które nie mają za co rodziny wyżywić nie ma co gadać. Też uważam, ze to nie normalne. Chodzi o kobiety przy zdrowych zmysłach, które gdyby była taka koniecznośc to podjęłyby się pracy, ale skoro nie muszą i nie chcę a mają z czego żyć to tego nie robią. Takie np. pracuję kilka lat po studiach/szkole średniej a dopiero po paru latach rezygnują z pracy i nie planują wracać. A mówi sie o nich "lenie, pasożyty i kury domowe, które mąż zostawi przy pierwszej okazji"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justann
gość 13:18, A ja nie mówię, że uczciwym obywatelom państwo pomaga. Polityka prorodzinna to fikcja. Żłobek z wyżywieniem to u mnie w Tychach jakieś 500-550 zł/miesiąc. A co jak masz dwójkę? 1100 za żłobek, 120 bilet miesięczny, za najniższą nie opłaca się pracować... Ale jeśli chodzi o brak pracy z lenistwa: sama znam osoby, które w życiu jednego dnia nie przepracowały, bo dobrze kombinują. Tu jakaś lewa rencina, tu jakieś mieszkanie socjalne, paczki żywnościowe, węgiel i widać źle się nie mają, bo i na laptopa nowego stać i na kablówkę. A narzekają, że źle jest. Wniosek z tego taki: państwo pomaga, ale nie tym co trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
praca moze i jest monotonna ale siedzenie w domu jest sto razy bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mi by było wstyd być w 100% zależną od męża i jego zarobków, tak po prostu po ludzku wstyd. prosić się o kasę na wszystko od chleba po tusz do rzęs.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggggggggggg4444
no wlasnie dlaczego od razu "mąż zostawi, umrze" i nie wiadomo co jeszcze???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×