Zapytałam go o jego plany wobec mnie i juz jest wszytsko jasne

1,5 roczny zwiazek, mieszkamy razem. Strasznie mnie dobijał fakt ze on nie wspomina nic o naszych planach o jakims slubie. Wiec wziełam sprawy w swoje rece i okazuje sie ze on ciagle o tym mysli i juz niebawem ma zamiar sie oswiadczyć:-) A ja głupia czekałam w milczeniu a wystarczyło zapytać:-)

taaaaaaaa....bo chłop co powie to musi byc prawda, nastepna naiwna z potrzeba rozrodu

No to jesli kłamie to mu powiem baj baj ...jego wybór..

Skoro juz wie czego ja oczekuję i tego nie wezmie pod uwagę to niech spada na drzewo...daje mu pół roku na oświadczyny.... Nie mam juz 20 lat i nie mam zamiaru sie cackac i czekac w neiskonczonosc

mam wrazenie ze gdybym sama nie poruszyła tego temetu to czekałabym pewnie z 5 lat na jego ruch

od oświadczyn do slubu daleko, tępy worze na spermę, który mieszka z roochaczem, daje mu doopy na kocią łapę, wygodnie, facet ma wszystko na tacy, a potem lamenty na forum bo się żenić nie chce...tępa dzida

U nas wchodzi w gre slub cywilny a wiec to bardzo krótka droga od oswiadczyn do slubu. Tak zyje na kocia łapę ale zyje tak pół roku i moim zdaniem to wystraczający czas na podjęcie dalszych decyzji. Nie wyobrazam sobie mieszkac tak dalej bez dalszych deklaracji i konkretnych postanowień co do naszego zwiazku. Szanuje sie i nie mam zamiaru byc wieloletnią partnerka swojego faceta .