On mnie zaprasza ale...

Hej miesiąc temu poznałam na czacie chłopaka. Dobrze nam się gadało i po jakimś czasie wymieniliśmy się zdjęciami. Od tamtej pory piszemy prawie codzień. Kilka dni temu zaproponował spotkanie. Dzieli nas 120 km i on napisał abym przyjechała. Chciałabym, ale w najbliższym czasie muszę załatwić kilka spraw i nie dam rady. On pracuje więc pewnie powie,że nie da rady. Dałam późniejszy termin, ale jemu to chyba nie odpowiada. Ja w jego mieście nie byłam i szczerze mówiąc bałambym się jechać w miejsce którego nie znam. Niby wydaje się spoko, ale niepokój jest. Przez te kilka dni jest cisza, mamy tylko kontakt mejlowy i czekam. Nie wiem chciałabym i boje się:P

To nie on powinien przyjechać?

A co za różnica kto?

pirat flapjack >>> no mi też się wydaje że on, kiedyś chłopak jechał do mnie 200 km, było lato i powiedział iż jemu łatwiej samochodem niż mi tłuc się pociągiem.

up

up

Jak nie chcesz jechać, to nie jedź. A nie szukaj tu usprawiedliwienia.

twoja kotka psotka>>> usprawidliwienia nie szukam, jestem ciekawa czy któraś z was miała podobną sytuację i jaką podjeła decyzję.

Ja bym pojechała.

kotka >>> gdybym znała miasto to bez zastanowienia, a tak to mam wątpliwośći.