Facet żałuje mi kasy na życie

Jestem z facetem kilka lat, niedawno (2 mce temu) za jego radą zrezygnowałam z kiepsko płatnej, frustrującej pracy na czarno. On obecnie podkreśla, że mnie UTRZYMUJE, a prawda jest taka, że przejadam maksymalnie jakieś 250-300zł miesięcznie, bo jestem na diecie (kiedyś policzyłam). Udaje mi się trochę dorobić, więc za czynsz płacę. Codziennie robię zakupy, gotuję, sprzątam, do tego 2x w tygodniu piekę ciasta, załatwiam jego sprawy w banku i na poczcie, ceruję ubrania, raz na dwa tygodnie piorę ręcznie (bo inaczej się nie da) jego ciuchy robocze. Wcześniej dzieliliśmy obowiązki. Moim zdaniem taka pomoc jest warta te 300zł. W dodatku od jakiegoś czasu muszę się ostro kombinować, bo zostawia mi kwoty typu 7zł - a lubi sobie dobrze podjeść (1 chleb na dzień, masło na 3 dni, drożdżówka etc. - ja pieczywa nie jem). Dziś właśnie zostawił mi 7 zł na: 2 bilety tramwajowe po 3,60 szt, chleb (2zł), mleko (2zł), masło (7zł), ser (5zł), jajka (2zł), kilka pomidorów, ogórka, marchewkę, ziemniaki, rzodkiew i gotowy sos do mięsa (nie wiem ile te ostatnie pozycje miałyby kosztować). Dodam, że jakiś czas temu było odwrotnie, tzn. ja go utrzymywałam, bo dobrze zarabiałam i zostawiałam mu 1000zł na nasze jedzenie i 200 na jego wydatki...

kury domowe, czyli utrzymanki facetów, inaczej: kobiety bez ambicji właśnie na takie coś zasługują i nie dziw się, skoro dałaś z siebie zrobić jego własność i służącą, to on traktuje cię tak, jak cię widzi

Tak, jestem chwilowo kurą domową. Natomiast opanuj język. Nie masz pojęcia o tym, czy mam ambicję, czy nie. Z tej pracy zrezygnowałam właśnie dlatego, że szukam sensownej i dającej lepsze możliwości. To chyba właśnie jest ambicja, czyż nie? Poza tym chyba nie zauważyłaś, że wcześniej ja utrzymywałam jego w analogicznej sytuacji.

powinien oddawać ci całą wypłatę