Gdzie lezy granica miedzy pracowitoscia a pracoholizmem

moj maz od pon do sob siedzi w pracy, czasem wroci na noc a czasem nie. Niedziele spi, wezmie synka na spacer i dalej spi. Tak juz pol roku, wczesniej duzo lepiej nie bylo, na noce przynajmniej wracal... puste slowa juz niedlugo koncze - a konca jak nie bylo tak nie ma. Prosby, grozby nic nie skutuje. juz nawet nie dzwonie jaik nie wraca na noc i nie rozmawiam z nim, czuje sie odtracona, a on udaje jakby nic sie nie stalo. dlugo mozna by jeszcze pisac.,.. a ja juz nie wytrzymuje, nie dajue rady...

moze sie spakuj jak wezmie sie za siebie i zacznie angazowac w rodzine to brawo a jak nie to bedziesz wiedziala ze dobrze robisz

szkoda ciebie i dziecka, pomysl ze zaslugujesz na gogos kto zatroszczy sie o cb

prawie wcal.e sie nie widujemy nie rozmawiamy nie przypominamy malzenstwa on wszystko poswieca dla pozycji zysku i problemu najwyrazniej nie widzi, brak mi sil...

prosze czy ktos mial problem z mezem pracoholikiem jak z tym walczyc