Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Każdy mnie traktuje bez respektu

Polecane posty

Gość gość

Rodzina traktuje mnie trochę jak czarną owcę+nierozgarnięte dziecko, którego nie trzeba za bardzo słuchać (matka mnie też często wyzywa, ignoruje, brat ignoruje, wymyśla chore zakazy etc), ludzie też pobłażliwie (ze względu na mój trochę dziecinny wygląd i ogromną niepewność siebie), rodzina dalsza mnie olewa, traktuje jak taką figurkę, ciocia ostatnio przyszła i dawała mi monety z NBP, coś tam o coś pytala ale nawet odpowiedzi nie słuchała (a ja jak zwykle sierotka), rzuciła 50 zł, zawsze jest podobnie, a kuzynki zupełnie inaczej traktuje (np. na jakiś urodzinach). Rodzina od strony matki - pobłażliwie i rozkazują mi - ja przyjeżdżam do nich na wakacje to tylko Natalka Natalka, ale równocześnie mi rozkazują, jedna ciotka mi rozkazuje i krytykuje (ona jest koszmarna i tak autorytarna, że ze swoim słabym charakterem nawet jak z nią polemizuję to nie wychodzi), druga mnie traktuje jakbym miała 13 lat etc. Wiem, że oni mnie kochają, a ja jestem sama sobie winna, bo tak się zachowuję. Znajomi? Śmieszne. Połowa znajomych mnie oczywiście krytykowała, nikt nie czuł respektu, druga połowa radziła i była miła, ale żadnych większych więzi nie zbudowałam. Aktualnie bilans znajomych to 0, część powyjeżdżała za granicę, ale duużo z nich mnie najzwyczajniej w świecie olało. W podstawówce mnie wyśmiewali, w gimnazjum mniej, ale też opinia za mną szła (podst i gim miałam połączone), w LO było ok, ale nie byłam lubiana w klasie, pomimo że na początku normalnie się zachowywałam, potem przez to wszystko znów zamknęłam się w sobie, tylko czasami starając się 'wychodzić' do ludzi. W ogóle nie byłam nigdy szczególnie lubiana, raczej pomijana, olewana. Ze względu na moją sierotowatość, bo głupia nie jestem, a i zainteresowań mam sporo i spojrzenie na życie dość.. hmm, indywidualistyczne. Wiele razy słyszałam, że jestem dojrzała jak na swój wiek, utalentowana artystycznie etc, ale co z tego.. Mam tego dość, bycia słabą dziewuszką, próbuję rozwijać siłę, ale nic się nie udaje (a stosuję metodę małych kroków i nic, zero satysfakcji jak mi się coś uda) i nie potrafię nabrać stanowczości..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sama znasz przyczyny... j

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, ale jak to zmienić? Obraz siebie tak mi się już wrył w podświadomość, że strasznie ciężko mi to zmienić. Często czuję się bezsilna i zbyt zależna od opinii etc innych ludzi. Nie chcę tak żyć i dalej niszczyć swoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też mam ten problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zadbaj o wygląd i kasę. Ludzie czują respekt przed ładniejszymi i bogatszymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
biedna , bez najmodniejszych ciuchow, nie o******elas najprzystojniejszemu koledze w szkole , i wogole zamulona jestes i biedna to chyba normalne. co sie dziwisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potrzebujesz chłopa, który ostro zmiksuje C****eroga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego zakładacie, że o siebie nie dbam..? Wg. was ktoś niepewny siebie i zaniedbany to synonimy? O wygląd dbam, mam wręcz schizę na tym punkcie, obowiązkowo staranny makijaż, staram się też ładnie ubierać, ćwiczę (i ładniej już trochę wyglądam, np. tyłek mi się lekko wyrzeźbił a miałam płaski), jestem całkiem szczupła (52,5 kg/168). Nawet rodzina się ze mnie śmieje, bo do zwykłego sklepu wyprawiam się jak głupia, taka jestem zakompleksiona (wręcz przez tą dbałość czuję się nieszcześliwa). Teraz kupiłam sobie też odżywkę do rzęs za 70 zł (tak, to dla mnie spore pieniądze, prawie cała moja kasa poszła..). Twarzy nie zmienię, i tak mam dziecinną, może nie paskudną twarz, ale mam kilka sporych kompleksów. Kiedyś miałam powodzenie, ale to jak byłam młodsza, teraz ktoś na ulicy sie czasem spojrzy, ale szału nie ma. Ja na ulicy ledwo idę, tak się boję ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odżywka za 70zł to gówno, kup Revitalash, to działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest właśnie odpowiednik Revitalash, Long 4 Lashes. Też myślałam o tym, żeby zbierać na Revitalash, ale słyszałam, że Long 4 Lashes działa podobnie, a jest tańszy. I faktycznie działa, używam 3 tygodnie, a rzęsy już mam dłuższe, jak podkręcę zalotką i wymaluję to są widoczne ładniej, nawet matka mi mówi o jakie rzęsy masz :P choć ponoć najlepsze efekty powinny być po ok. 2 miesiącach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferdekk
Z doswiadcżenia wiem ze juz napewno sama zaczelas sie wpisywac w ta narzucona role z***** Tzn napewno zle bys sie czyla jakbys nagle wypalila do wszystkich z wielka pewnoscia siebie i cwaniakowatym tekstem. Wszyscy cie juz znaja i oczekuja ze bedziesz zjebem bo tak ich orzyzwyczailas i trwalo to pewnie dosc dlugo. Ciezko wybic sie z takich ciasnych ram narxuconych nam przez innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niekoniecznie, teraz nie mam znajomych, a pójdę w nowe środowisko (studia, 2 raz zaczynane..) i tutaj mogłoby być inaczej. Ale ja faktycznie jestem tak przyzwyczajona do swojego wizerunku, że nieważne gdzie, wszędzie czuję się tak samo - jak bezwartościowe coś, niegodne niemal niczego. Mam tego dosyć. Nawet nie wiecie, jak bardzo bym chciała dobrze się na tych studiach czuć (pierwsze zawaliłam też przez psychikę głównie ZJD etc - kpszmarnie się boję, że to się znów powtórzy, a psychoterapię mam dopiero za 1,5 msc - długi temat), dobrze się na nich uczyć i nie przejmować..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferdekk
Musialabys calkowicie odmienic swoje zycie i siebie zeby skutecznie namieszac im w tych ciasnych deklach. Malymi zmianami nic nie ugrasz. Ludzie to prymitywy niestety. Czy to rodzina czy nie, to tylko zwierzeta ktore odbieraja bodzce i ba nie reaguja. Widza cie taka to i adekwatnie do tego wizerunku reaguja. Musialabys stac sie troche apodyktyczna, sprowadzic jakiegos atrakcyjnego chlopa, obnosic sie z tym, i radzic sobie finansowo. Dopiero wtedy zaczeloby sie cos mieszac w tych ich bebnach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poniekąd masz rację. Wiesz, ja np. w domu nie jestem jakąś sierotką. Potrafię się wydrzeć i powiedzieć coś szczerze, ale równocześnie jestem słaba i średnio stanowcza, więc odbiór tego wygląda trochę inaczej. Poza tym rodzinka i tak się śmieje, że jestem słaba psychicznie bo się wydzieram. Oni są generalnie wkurzający i toksyczni, tylko jeden brat jest w miarę uczciwy, ale też mnie często olewa. Za to wśród ludzi to ja ani be, ani me, choć często mam ochotę komuś coś wygarnąć. Ledwo przy kasie w sklepie jestem w stanie wydukać, że o, że się pani pomyliła przy wydawaniu reszty (ale na szczęście to robię). Szczerze, to ja się czasem czuję tak, jakbym czekała od ludzi na pozwolenie, że mogę żyć. Jak jakiegoś dnia wyglądam gorzej i gdzieś idę, to się czuję jak szmata bezwartościowa, która nie ma prawa funkcjonować. Wystarczą mi niewielkie bodźce. Zdaję sobie sprawę z tego wszystkiego (albo z prawie), jestem świadoma, ale co z tego, skoro mam takie wbudowane mechanizmy. Ta, partner podnosi status społeczny, fakt. Moi bracia w pewnym sensie są podobni do mnie (choć bardziej nieżyciowi, tacy zamuleni, ja za to jestem weselsza, bardziej kumata w pewnych kwestiach, ale strach mi odbiera spontaniczność) i jeden znalazł laskę dopiero niedawno, w wieku 26 lat. No i po rodzinie się rozniosło i jak przychodzą teraz, to go inaczej traktują. A ciotka do mnie 'a ty czemu nikogo nie masz' i patrzy się na mnie ironicznie [bo jej córusia to i studia skończyła, i zarabia całe 3 tys i ma męża i dziecko, successfull! wiem, za dużo we mnie ironii, zły znak - nigdy taka nie byłam..]. A ja ostatniego faceta miałam 4 lata temu, gość mi jeszcze naprodukował więcej kompleksów i nasz pseudozwiązek runął 4 miesiące później :) i bam. W tym czasie paru facetów trochę mnie podrywało, ale kompletnie mi się z charakteru nie podobali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale tak szczerze, to na siłę kogoś nie chciałabym szukać, będąc w takim stanie. Nie chcę kogoś traktować jako tabletkę na swoje rozterki ani liczyć na to, że jak będę w związku, to coś się polepszy.. szpanowanie człowiekiem to takie.. dziecinne. Żeby stworzyć zdrowy związek, samemu trzeba być w miarę zdrowym i uczciwym. A jak czasami tutaj czytam, jak to dziewczyny nawet młodsze ode mnie wkopują się w związki i uzależniają finansowo od facetów, którzy ewidentnie dobrymi partnerami nie są, albo co gorsza wpadają z nimi, to się strasznie cieszę, że ja nie mam takiej sytuacji//

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo ciężko jest zmienić swój charakter niestety... Oj jakie ja miałam plany, że jak się wyprowadzę z domu, wyjadę na studia i będę obracać się wśród całkiem nowego towarzystwa, to będę zupełnie inna JA, myślałam, że jestem w stanie zmienić stosunek innych ludzi do mnie, jeśli tylko umiejętnie od początku znajomości będę się kreować na jakąś powiedzmy to "normalną" osobę. Na studia wyjechałam, już je skończyłam, obecnie pracuję, więc jestem już 3x w tej samej sytuacji, kiedy to totalnie zmieniłam towarzystwo i zawsze kończy się tak samo... Ehhh... Przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ferdekk
Czlowiek inteligentny zbyt wiele jest w stanie dostrzec dookola siebie dlatego najczesciej pol zycia spedza w depresji. Nie wiem czy wiesz ale polowa naszego spoleczenstwa ma iq ponizej 100 a to naprawde niewiele. Smutne ale to ty musisz sie niejednokrotnie dostosowac do ludzi obok ciebie bo oni do ciebie nie beda umieli. Nie wiem ile masz lat ale w pewnym wieku przestanie ci tak zalezec na opinni innych osob bo stwierdzisz ze niezaleznie od tego co o Tobie mysla ty i tak zawsze masz tak samo. Zeby zmienic swoj obraz w oczach ludzi ktorzy cie dobrze znaja musialabys bardzo ciezko pracowac na to przez wiele lat. Poznasz nowych ludzi postaraj sie zeby na poczatku chociaz dostrzegli Cie w innym swietle, z doswiadczenia wiem , ze niezaleznie nawet od tego jak im sie bedziesz przedstawiac w dalszym etapie zbajomosci to i tak to pierwsze wrazenie bedzie wszystko przycmiewac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No cóż, ja właśnie wydaje mi się, że tracę przy poznawaniu, dopiero później jak uznam kogoś za tzn. 'bezpiecznego', to potrafię być inna, ale wtedy najczęściej jest późno. Aż trzykrotnie miałam sytuacje z różnymi chłopakami, którzy mi się podobali i mnie też podrywali; robiłam złe pierwsze wrażenie, ( choć wiem, że miałam z nimi wiele wspólnego), a później było już za późno, bo im się wydawało, że poznali prawdziwą mnie.. A niezliczoną ilość takich sytuacji miałam z różnymi innymi ludźmi.. Postaram się faktycznie popracować nad pierwszym wrażeniem, bo jakby się tak zastanowić, to wszyscy w jakiś sposób szufladkujemy ludzi, choćby podświadomie, i widząc kogoś pierwszy raz, wyrabiamy sobie o nim wstępną opinię. Masz jakieś rady, jak się za to zabrać? Może będę łaziła po różnych miejscach i testowała różne zachowywanie się, choć też bez przesady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś no to łączę się w bólu.. też miałam się wyprowadzić na studia, ale nie wypaliło, tkwię tutaj nadal z moją szałową rodzinką.. jak szłam do LO, to też wtedy chciałam się zmienić, chciałam zapomnieć o tych 9 latach szkoły i zacząć tzn. nowe życie. I byłam głupia, bo ludzie nie tak źle mnie z początku traktowali, nie potrafiłam jednak tego wykorzystać i uaktywniała się moja fobia społeczna. Później oczywiście wpadłam w standardową szufladkę. Nie zapomnę, jak jeden kolega składając mi życzenia na wigilii klasowej powiedział 'życzę ci, żebyś dalej była taka.. dziwna, jak jesteś' . Zapytałam, co wg. niego oznacza dziwna, ale nie chciał powiedzieć. Co ciekawe, ja o sobie myślę, że nie jestem jakaś zła, mam predyspozycje, ale że tak w siebie nie wierzę, że mi się coś uda ( i faktycznie.. zaliczyłam wiele porażek w życiu, poprawki w szkole przez niechodzenie - miałam ksozmarny okres w domu.. ,słaba matura, studia etc)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A stresujesz sie w relacjach z innymi udzmi? Jestes introwertykiem czy extrawertykiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stresuję się, mam coś w rodzaju fobii społecznej. Nawet na ulicy nie jestem w stanie znieść obecności innych ludzi. Jestem tak pół na pół, jak miałam jeszcze znajomych i szliśmy do knajpki, to mogłam z nimi trochę posiedzieć, ba, często byłam jedną z najdłużej zostających osób, ale jak potem wracałam do domu to czułam się taka.. rozbita i miałam dość towarzystwa, potrzebowałam pobyć sama. Teraz siedzę sama w domu parę godzin dziennie i jak ktoś przyjdzie, to się wręcz wściekma i przeszkadzają mi ci ludzie, ale to jest moja rodzinka, także :) Więc taka mieszanka, ogólnie czuję się w głębi duszy spontaniczna, chciałabym podróżować, przeżywać coś, miewam odjechane pomysły, kiedyś jeździłam autostopem, ale aktualnie nie mam z kim. I jeszcze coś ciekawego, jak stykam się z osobą o wiele spokojniejszą ode mnie i wyczuwam, że jest niepewna siebie, to nagle przejmuję rolę tej pewniejszej siebie, jestem bardziej wesoła i pewna siebie. Jej, kiedyś się spotykałam z takim chłopakiem, który był wyważony mocno, i ja wtedy byłam inną sobą (choć też bez przesady)i nawet potrafilam zrobić to, czego normalnie, sama, albo przy kimś to mnie krępuje, bym nie zrobiła (np. w Macu była duża kolejka, a kasjerki przy kasie nagle brak, podeszłam więc do innej i spokojnie zapytałam ją, czy byliby w stanie uruchomić dodatkową kasę, bo zrobiła się duża kolejka? niemal bez strachu, spontanicznie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się najbardziej boję obcych ludzi, przypadkowych, tego, że ktoś mnie wyśmieje, chyba bardziej przerażają mnie neutralniejsze sytuacje. Jak np. z kimś się spotykam, to też się stresuję, wolałabym nie, ale to trochę lepszy rodzaj strachu niż ten, kiedy mijam np. grupkę młodzieży na ulicy, która się na mnie gapi i mam wrażenie, że za sekundę mnie wyśmieje. W relacjach z ludźmi boję się też tego, że nie będę czegoś wiedziała, umiała, ciągle o tym myślę. Jak mnie kiedyś znajomi wyciągali na bilard, to strasznie spanikowałam i nie poszłam, wykręcając się, boję się wszelkich manualnych rzeczy. Na studiach to bałam się posługiwać mikroskopem, bo w kółko sobie myślałam, że czegoś nie będę umiała albo że zapomnę prostych rzeczy i będzie wstyd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Swoją drogą jutro idę do ZUSu załatwić sprawę z ePUAP (taka platforma, gdzie można pisma wszelakie odbierać elektronicznie, w związku ze studiami wysłałam wniosek o założenie tego), nic wielkiego, ale mam takie lęki -że wejdę tam i będę wyglądać jak dzieciak-sierota -i że nie będę umiala znaleźć pokoju i każdy będzie na mnie patrzył z pogardą -że [jak będę jutro gorzej wyglądać] pomyślą sobie, że jestem brzydka, a przez to niegodna szacunku [ja wiem, jak to IRRACJONALNIE brzmi!] no i standardowy lęk przed spotkaniem po drodze kogoś znajomego [mieszkam w mniejszej dzielnicy, tutaj dość łatwo kogoś spotkać, jeszcze łatwiej kogoś z tych co mnie wyśmiewali bo tam w pobliżu mieszkają]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paul28
Kochana!w moim życiu było bardzo podobnie a wygląd też mam dziecinny więc zapuściłem sobie zarost-zaleta bycia facetem :) a do ludzi nabrałem dystansu i stałem się dużo twardszy w zachowaniu.Mówię to co myślę i nie kryję się z emocjami ale zachowuję też kulturę.Mięczaki,ciepłe kluski są poniewierani i traktowani bez szacunku.Nie można być zbyt miękkim moja droga.Nie przejmuj się,pracuj nad sobą,ściskam Cie mocno i życzę powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No, ja mimo dziecinnego wyglądu ubieram się bardziej poważnie - nie cierpię sportowego stylu, porzuciłam go gdzieś w gimnazjum, za to lubię sukienki, koszule eleganckie, obcasy etc. Ale! opisz dokładniej, jak udało Ci się to zrobić? stało się to z czasem czy zacząłeś nad tym świadomie pracować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co chcesz w sobie zmienić, ale nie wiesz jak. Idź do psychologa - on Cie skieruje na właściwe tory. Przerabiałam, polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paul28
Po prostu wstydzę się być mięczakiem bo zauważyłem że z takich ludzi tylko się śmieją i krytykują.Jak idę ulicą i jestem pewny siebie to czuje się bezpieczniej bo pokazuję że się nie boję,że nie jestem uległy i miękki.To czego się boimy trzyma nas w niewoli,ma nad nami władzę.Ubieram się zaś bardzo poważnie-koszule ,jeansy, nie lubię ubrań sportowych i bluz z kapturem.Moja droga,walcz i pracuj nad sobą.Ja i tak nie jestem towarzyski,10 lat jestem sam,bardzo cenię cisze i samotności jak pustelnik bo wtedy czuje się najbardziej wyluzowany i spokojny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paul28
Dopowiem jeszcze,otóż moja droga jest dużo ludzi którzy lubią rządzić,dominować,rozkazują innym jakby byli panami albo książętami.Sporo jest takich ludzi,dlatego kocham samotność i ciszę,nie pokładam w nikim ufności.Spokój i cisza.Jeśli ktoś mnie rani to przebaczam ale mam swoje zdanie i robię to co ja chcę a nie to co inni by mi kazali.Każdy ma prawo do podejmowania samodzielnych decyzji.Współczuje Ci bo wiem co to znaczy ludzka pycha,arogancja...Nie poddawaj się,wszystko będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poczytaj o NLP metoda która uczy świadomego kontrolowania swoich myśli i wyobrażeń o sobie uświadamia nam że to jak siebie postrzegamy to efekt opinii jakie zasłyszeliśmy o sobie w dzieciństwie naszą rolą jest kwestionować czy te opinie są słuszne i czy krytyka którą serwują nam inni jest prawdziwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×