Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mili555

Czy z czasem naprawde mozna stac się dobrym kierowcą

Polecane posty

Gość mili555

Czy od razu jest się dobrym albo słabym? Mam prawko od 3 lat i od tego czasu rzadko jezdziłam samochodem. Miałam gorsze i lepsze jazdy. Niedługo zaczne jezdzić na co dzień co mnie trochę przeraża i boję się ,że mimo tego wciąż będe robiła błędy jak teraz :( jak to z Wami było na początku ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jeżdziłam tak fatalnie że nikt ze mną do auta nie chcial wsiąść a teraz jest extra. Smigam sobie wszedzie i niczego się już nie boje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ile czasu Ci zajeło żeby czuć się pewnie za keirownicą ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yme9
Na poczatku tragedia! Zupelnie nie potrafilam skupic sie na prowadzeniu auta, nie zauwazalam innych samochodow, rowerzystow czy pieszych! masakra! Az dziwne, ze nikogo nie potracilam hahah. Teraz jest ze mnie mistrz kierownicy . Jezdze po najwiekszych miastach i radze sobie swietnie. Tez sie wprawisz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mili555
kurcze, miło się to czyta... mam tak samo czasem zamule i zapominam np. o rowerzystach ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie na początku jest ciężko, trzeba jeździć w miarę często i nie za szybko, z z czasem się wprawisz, wiem po sobie, śmigam teraz jak nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość libre soy
Praktyka czyni mistrza. W połączeniu z myśleniem i odpowiedzialnością. Doświadczenie bardzo wiele zmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najlepiej zacząć jeździć jak tylko dostanie się prawko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie szaleje na drodze i nie kusze losu np. wpychając się na drogę. Ale denerwuje się ze coś odwale przez to ,ze póki co przy kazdej jezdzie robi jakiś błąd ...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość libre soy
Mam prawko od chyba 12 lat. Nigdy nie jeździłem dużo ale nawet kiedy jeździłem bardzo mało, to nie robiłem jakichś wielkich przerw. Po sobie zauważam trzy etapy. Najpierw jest stres, myśli się o tym intensywnie i z tego nieopierzenia popełnia błędy. Zazwyczaj drobne. Później jest powiew pewności za kierownicą. Najbardziej niebezpieczny (niektórzy nigdy chyba z niego nie wyrosną). Wtedy człowiek czuje się za kierownicą pewnie, jeszcze wcale tak wiele nie umie i wtedy dopiero popełnia głupoty. Zawsze jeździłem raczej ostrożnie, ale w tym okresie popełniłem trochę głupich błędów i całe szczęście, że miałem farta, bez żadnych konsekwencji. Później przychodzi spokój i doświadczenie. Wiem, że nie jestem Kubicą a ulica to nie tor. Życie innych i moje jest dla mnie ważne (w sumie nigdy o tym nie zapominałem, nawet w głupim okresie). Na początku każdy samochód był "nową historią", wydawało się, że trzeba się go uczyć od nowa. Teraz wsiadam praktycznie do wszystkiego w ramach kategorii B bez żadnych problemów. To tylko wynik praktyki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mili555
To mnie trochę podniesliscie na duchu :) do tej pory głównie jezdziłam z ojcem, który ciągle się mnie czepia co mnie dołuje strasznie i czasem mam myśli,że powinnam dać sobie spokój z samochodem...ale nie chce całe zycie jedzić autobusem ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość libre soy
Ja swojemu ojcu kiedyś oświadczyłem, że jak nie przestanie, to albo ja wysiadam albo on. Zawoziłem ich na jakieś imieniny, jakieś 3 km od miasta i również 3 km od miejsca przeznaczenia. Gotowy byłem pójść te 3 km. Ale odpuścił i pomogło. Najlepiej jest mieć własny samochód. Ale mój ojciec, na samym początku, dawał mi pojeździć samemu np. w niedziele. W mieście ruch był niewielki, kręciłem się też po okolicznych wioskach. To była bardzo dobra lekcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masakra , a najlepsze jest to ze czasem sam zetnie zakręt albo zahaczy krawęznik ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak miałam z moim mężem. On uważa się za mistrza kierownicy i za każdym razem jak ja prowadziłam to się czegoś czepiał. A to czemu jeszcze nie zredukowałam biegu, albo że za wcześnie daję kierunkowskaz itp. Kupiłam sobie drugi samochód i powiedziałam wprost : " Ty rządzisz w swoim samochodzie i ja Ci się nie wtrącam jak prowadzisz a ja rządzę w swoim i Ty mi się nie wtrącasz" Pomogło i teraz jak ja prowadzę to siedzi cicho. Jeżeli chodzi o początki jeżdżenia to też robiłam głupie błędy, głównie ze stresu. a potem w domu przeżywałam każdy swój błąd. Znalazłam sposób na stres za kierownicą (żucie gumy). Z miesiąca na miesiąc było coraz łatwiej. Teraz śmigam coraz pewniej i dopiero doceniam jaką wolność daje własny samochód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja przez pierwsze pół roku jezdziłam zle, potem coś się przełamało i o wiele lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×