Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość limfa12

Depresja poporodowa. Czy ktos mial

Polecane posty

Gość limfa12

Czy jest tu ktos kto cierpial na depresje poporodowa? Ja mam zdiagnozowana i wlasnie zaczynam terapie. Chetnie bym posluchala historii innych mam, ktorym udalo sie wyjsc z depresji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam depresje 2 razy. Najpierw jak mialam 15 lat przeszlam ciezka depresje z 2 probami samobojczymi. Zmienilam srodowisko wyjechalam na 2 miesiace nad jezioro dla ukojenia nerowo zero kontaktu ze znajomymi. Po prostu zniknelam. Musialam. Sama terapia nic nie pomogla. Pomogl czas zmiana otoczenia.drugi epizod 5 miesiecy po porodze rowniez silny tez chcialam umrzec terapia tez lipa znow najlepiej na mnie dzialal spokoj i duzy wypoczynek psychiczny. Dziecko mnie dobijalo nie wyobrazalam sobie z nim zycia. Dzis jest moim piescidlem najwiekszym jestem 8 miesiecy po epizodzie. Ja to nazywam oswajaniem zwierza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam praktycznie przez pierwsze 3 miesiące. Do dziś (syn ma 1,5 roku) nie moge sobie przypomnieć ani jednego radosnego dnia z tego okresu. Grałam szczęśliwą i uśmiechniętą przed wszystkimi. Nawet przed mamą i mężem. Po tym okresie jakby dosłownie samo przeszło. Gdy synek miał pół roku byłam już najszczęśliwszą mamą na świecie:) i tak jest do dziś. Sądzę, że bardzo duży wpływ miało na to: ogromny ból i poranione brodawki podczas karmienia (trwało to 6 tygodni), zupełnie nieprzespane dni i noce oraz kolka. Czasami nawet żałowałam, że urodziłam, a o dziecko staraliśmy się 2 lata, byłam po inseminacji, tak więc ciąża planowana, świadoma i bardzo oczekiwana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jak urodziłam byłam bardzo szczęśliwa, moje dziecko było aniołeczkiem, jako jedyna na sali spała całą noc wtulona. Jak wróciłyśmy do domu to obie się wtuliłyśmy w siebie i musiałyśmy odespać te krzyki innych dzieciaków na sali. W nocy wstawałam tylko raz na karmienia, potem w ogóle. Moje dziecko nigdy nie miało kolek, nigdy się nie budziło w nocy i prawie w ogóle nie płakało. Miałam złote dziecko- każdy tak mówił. Ale sielanka nie trwała długo, dostaliśmy list ze szpitala z wynikami badań, że z dzieckiem jest coś nie tak. Pojechaliśmy na badania, potwierdzono diagnozę, przeszliśmy operację. Myślę, że tamte momenty doprowadziły mnie do ruiny psychicznej, nic nie jadłam, nie piłam, ciągle chciało mi się płakać. Przestałam karmić bo nie miałam z nerwów mleka już.. to była kolejna rzecz, która mnie dobiła, bo bardzo chciałam karmić. Wyszliśmy z tego, moje dziecko wyzdrowiało, ale ja wciąż się przejmowałam, że może być coś nie tak, że mogą znów coś wykryć.. Jak dzwonił do mnie numer nieznany, albo przychodził listonosz z pocztą, dostawałam drgawek, zanim odebrałam jakąkolwiek wiadomość najpierw musiał mnie rozboleć żołądek, serce dostać palpitacji a potem dopiero mogłam odebrać... ehh straszne momenty. Rozwaliło mnie to psychicznie strasznie... po 5 miesiącu życia córeczki, było już względnie dobrze. Jednak wtedy uderzyły mnie inne myśli, że na pewno jestem złą matką, że mogłabym być lepsza, że to pewnie przeze mnie córka zachorowała, bo miałam wadliwe geny, bo nie radzę sobie w domu z obowiązkami, bo przytyłam po ciąży, bo nie jestem już taka atrakcyjna, bo nie mam już takiego życia jak wcześniej, bo wszystko jest na mojej głowie, i znowu.. bo jestem złą matką, bo mogłabym więcej czasu nosić dziecko na rękach, bo mogłabym więcej sprzątać, bo to wszystko moja wina... To okropne, ale także potrafiłam przed wszystkimi udawać szczęśliwą żonę i matkę, a gdy nikogo w okół mnie nie było, a dziecko spało to siadałam i płakałam.. płakałam przez kilka godzin obwiniając się o wszystko. W końcu rodzina zaczęła zauważać, że coś jest nie tak, ale każdy myślałam, że mi się nie chce, że sie nie nadaję do tych obowiązków, jednak nikt oprócz męża mi nie pomógł, każdy mnie krytykował, mówiąc że jestem leniem i sobie nie radzę, bo w domu brudno.. i wtedy depresja nasilała się jeszcze bardziej i bardziej... trafiłam do psychologa, który stwierdził depresję poporodową... ale nikomu się do tego nie przyznałam, było mi wstyd, że ja zasłaniam się jakąś depresją, a inne matki sobie radzę. To, że nikomu o tym nie chciałam powiedzieć, pogrążało mnie coraz bardziej. Tak naprawdę uratował mnie tylko mój mąż, który widząc że jest coraz gorzej wziął sobie urlop i wynajął mały domek letniskowy nad morzem. Pojechaliśmy na tydzień. Oderwał mnie od tego wszystkiego, od całej rodziny, która mnie krytykowała, pomógł mi zająć się dzieckiem na wakacjach, w sumie to on wszystko robił, ale przede wszystkim chciał ze mną porozmawiać, nie krytykował, nie oceniał, po prostu chciał wiedzieć co się dzieje... Pamiętam, że tamtego wieczora rozpłakałam się i powiedziałam mu wszystko co leży mi w głowie, siedzieliśmy razem całą noc wtuleni.. powiem wam tyle, że tamten czas zadziałał na mnie bardzo dobrze. To była świetna terapia dla duszy i serca. Wtedy zrozumiałam, że te wszystkie wydarzenia to nie moja wina, mąż powiedział, że jestem najwspanialsza mamą na świecie i to dodało mi wiele sił do działania. Po raz pierwszy od długiego czasu nikt mnie nie oceniał i krytykował, tylko wysłuchał i pomógł. Zrozumiałam, że mam przy sobie wielki skarb - cudownego, kochającego i wspierającego męża oraz najukochańszą na świecie córeczkę. Wróciliśmy do domu i nasze życie powoli wróciło do normy. Nauczyłam się wszystkich obowiązków domowych, mąż mi bardzo przy tym pomagał jak umiał, nawet go nie prosiłam. Specjalnie dla mnie zrezygnował ze swojej siłowni, do której chodził raz w tygodniu jak miał wolne popołudnie, abym mogla gdzieś wyjść sama z domu, z koleżankami, czy do fryzjera, kosmetyczki. Dlatego dzisiaj uważam, że o tych uczuciach i stanie trzeba mówić. To był najcięższy okres w moim życiu, a dzięki niemu z tego wyszłam. I Wam dziewczyny życzę powodzenia i wsparcia w mężach !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeszcze dodam, że moja ukochana córeczka ma dzisiaj 1,5 roku :) a my jesteśmy naprawdę świetną parą z najlepszym dzieckiem na świecie :) Dopiero dzisiaj potrafię cieszyć się macierzyństwem, oczywiście doceniając małżeństwo na równi :) Bez nich nie dałabym rady, bez nich nie uśmiechałabym się dzisiaj :) To cudowne mieć rodzinę, na którą można liczyć :) Już sobie nie wmawiam, że jestem zła matką, bo nie noszę dziecka na rękach cały dzień, dzisiaj się z nią bawię, sprzątam, nawet gotujemy razem śmiejąc się i bawiąc :) Mąż widzi ze mnie radość i energię do życia :) i codziennie powtarza mi, że jestem wyjątkowa :) Ale tak naprawdę nigdy nie byłabym tak wyjątkowa (oczywiście jak twierdzi hehe bo sama sobie nie schlebiam aż tak) bez niego :) całuje dziewczyny i wierze w Was tak samo jak w siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 22 lata od dziecka musialam sie zajac sama soba. Przygotowywalam sie do zamaz pojscia, tylko ze poraz kolejny wszystko na mojej glowie, nie radziłam sobie, wszystko mnie przytlaczało, czasem zaczynałam wydzierac sie jak nie wiem co na mojego narzeczonego, rzucałam w niego szmatami, czasem mu mowiłam ze mam ochote wziąć auto i na pierwszym murze sie zatrzymac. Nie wiem co sie ze mna działo, ale widziałam że tak dalej być nie może i że potrzebuję pomocy. Koleżanka interesująca się magią poleciła mi rytuał oczyszczenia aury u http://moc-energii.pl , choć nigdy nie wierzyłam w takie rzeczy to spróbowałam. I okazało się że rzeczywiście uspokoiłam się wewnętrznie i przestałam być impulsywna. Choć wcześniej byłam sceptycznie nastawiona do magii, muszę przyznać że naprawdę mi to pomogło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KaśkaB
Miałam depresję po urodzeniu drugiego dziecka.Okropny czas w moim życiu.Na całe szczęście mój mąż dość szybko zorientował się że coś jest nie tak!Zapisał mnie na terapię do pani Jolanty Szczepaniak.Pani psycholog która jest również psychoterapeutą dość szybko postawiła mnie na nogi!Mam nadzieję że tobie równiez udało się pokonać depresję i cieszysz sie teraz macierzyństwem tak samo jak i ja ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina

Też miałam depresje poporodową, było strasznie. Kilka pierwszych miesięcy macierzyństwo było dla mnie katorga. Nie potrafiłam i czasami nie chciałam zajmować się swoja córeczką. W tym czasie bardzo pomogli mi mama i mąż. Niestety mój stan nie nie polepszał się, dopiero terapia mi pomogła. Dzięki terapeucie z Przystanku Empatia w Warszawie, dziś ciesze się macierzyństwem i jestem szczęśliwą mamą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc K

Po pierwszym porodzie miałam depresję. Najgorszy czas w życiu. Młody budził się w nocy co 30 min jak w zegarku. Czasem przespał AŻ godzinę, a usypianie było męką. I tak trzy miesiące, w czasie których był płacz, depresja, myśli samobójcze. Tak jak ktoś wyżej napisał, nie pamiętam z tego okresu nic dobrego. Macierzyństwem zaczęłam cieszyć się po 4 miesiącu, gdzie już mogłam zaszaleć i spać ciągiem 3 godziny. A już przeszczęśliwa byłam po 7 miesiącu, kiedy była pierwsza cała przespana noc 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×