Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przeddecyzja

Maz narzeka, ze nie daje mu wolnosci

Polecane posty

Gość przeddecyzja

Maz narzeka ze czuje sie pozbawiony wolnosci, ze nie czuje sie soba, ze jest mu zle. Mowi, ze moje zachowanie sprawia, ze stracil radosc zycia. Proponowalam, zebysmy sie rozstali, ale maz mowi, ze gdybym zmienila swoje zachowanie, byloby ok, bo uwaza, ze oprocz tego jednego problem wszystko jest dobrze. Ja nie widze tego, ze go ograniczam, ale widocznie cos w tym jest. Moj poprzedni partner mowil mi o podobnym odczuciu. Nie mialam dobrego wzorca w malzenstwie rodzicow i pewnie brakuje mi zdolnosci bycia w zwiazku. Macie jakies przemyslenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale o co konkretnie chodzi? nie pozwalasz mężowi iść na całą noc na dyskotekę żeby posuwał 19latki? Nie pozwalasz mu czatować na kompie z dzifkami? Grzebiesz mu w telefonie, laptopie? napisz coś więćej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeddecyzja
Nic z tych rzezczy. Maz nie wychodzi sam na noce, w laptopie nic nie sprawdzam, wiec nie wiem, ale raczej nie pisze. Dwa przyklady: Jesesmy na przyjeciu, jest 12.30 w nocy, ja nie pije, bo prowadze, o 4 mamy samolot na wyjazd na wakacje, ja jestem niespakowana, bo mialam ciezki dzien. Mowie mezowi, ze chce juz jechac. A on nie chce, bo dobrze sie bawi, W koncu czekam pol godziny i wychodzimy. On mi wyrzuca, ze nie pozwalam mu sie bawic i go ograniczam, ja mam poczucie, ze nie liczy sie ze mna. Przyklad drugi: Jedziemy do znajomych nad jezioro. Jadac mowimy, ze tylko zostawiamy bagaze i pedzimy sie kapac. Przed domem siedzi kilka osob, Witamy sie, zaczynamy rozmawiac z ludzmi. Maz rozmaiwa z mloda kobieta. Po ok pol godz. mowie do meza, ze czas nad jezioro. Mowi na glos, ze nie teraz, bo on rrozmawia. Ponawiam za chwile po cichu. Powtarza, ze nie. Mamy pozniej awantre. On do tej pory uwaza to za ograniczanie go, a ja jego zachowanie widze jako bez klasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha, no nie liczy się z Tobą niestety, ma gdzieś Twoje zdanie. W małżeństwie moich rodziców takie coś byłoby nie do pomyślenia. Jak moja matka mówi, że już muszą iść, to tata się zgadza od razu, bo wie, że matka rządzi. No ale takich małżeństw teraz coraz mniej, faceci się robią coraz gorsi. Współczuję Ci no ale chyba widziały gały co brały? Przed ślubem też taki był?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeddecyzja
Nie przed slubem byl calkowicie ok. Ale bardzo szybko (wlasciwie zaczelo sie od dnia slubu) przestal sie liczyc z moim zdaniem. Chociaz podkresla, jaka jestem madra i jak mnie ceni. W praktyce zachowuje sie inaczej. To trwa ponad dwa lata i wlasciwie mam juz tego dosc. Tym bardziej, ze to on caly czas narzeka, jak mu zle, bo ja go ograniczam i kontroluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może juz ma inna i szuka pretekstu? atakuje bo czuje się winny? nie liczy się z Toba. niestety mój mąz ma podobnie tyle że ja tez już sie z nim nie licze. co to za życie. Tylko nie ładuj sie w ciąże bo dopiero poczujesz jego miłość pewnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeddecyzja
Moze z kims sie spotyka, nie wiem, na pewno nie narzeka na brak okazji. Powiedzmy ze jest bardzo atrakcyjny i fizycznie i towarzysko i zawodowo i seksualnie. Przyznaje, ze z tego powodu obawialam sie klopotow, ja jestem pzrecietna raczej. Gosciu teraz tak wlasnie mam zamiar zrobic zanim zdecyduje sie odejsc - nie liczyc sie z nim, odsunac i robic swoje. Albo zacznie mnie szanowac, albo odejde, albo on odejdzie. Innej drogi nie widze. Z przyjecia powinnam wyjsc i zostawic go, a nad jezioro powinnam isc sama i poderwac tam jakiegos goscia. Skoro mojemu mezowi brakuje jak sie okazalo klasy - ja tak to rozumiem - a nauczyl sie juz ze moze mnie nie nie szanowac, to trzeba go oduczyc. Dzieki za otworzenie oczu, bo juz zaczynalam wierzyc, ze rzeczywiscie to ja jestem ta niedobra i czepiam sie, co mi wmawia. Kolejny przyklad: jest 12.30, jestesmy w klubie, sluchamy muzyki. Do zamkniecia zostalo pol godziny, jest niemal pusto. Mowie, ze za 10 minut wyjdziemy, bo jestem juz spiaca. On mowi nie. Zostaniemy do konca. Ale wychodzimy po 20 minutach. Awantura, mowie, ze nie liczy sie z moim zdaniem. Potwierdza ze sie nie liczy i albo bedzie jak on chce albo wolna droga. Rozplakalam sie. Koniec z tym od dzisiaj. Niestety zamiast meza przyjaciela mam meza-wroga na razie. Myslicie, ze jest jakas szansa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobry ruch. Albo go nauczysz klasy, albo znajdziesz sobie innego. Tylko nie ucz go za dlugo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawdę dobrana z was para, kłócicie się o takie bzdury ciekawe jakbyście mieli dziecko jak byście się dogadywali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeddecyzja
Nawet nie chce mi sie myslec, co by bylo, gdybysmy mieli dziecko. Zreszta trudno o nie by bylo, bo czesto spimy osobno, albo jedno z nas siedzi dlugo w nocy przy komputerze, jak ja teraz. Rzeczywiscie nie dobralismy sie. Gosciu, piszesz, ze klocimy sie o bzdury, czy sadzisz, ze ja sie czepiam, czy on nie liczy sie ze mna jednak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna ratownika
Autorko, nie pleć bzdur. Następnym razem ustalcie pewne sprawy przed wyjściem z domu i spróbuj dostosować się do ustaleń Twojego męża. Musicie wypracować jakiś kompromis, wspólnie decydować a nie walczyć między sobą o to kto tu rządzi. Wspólne ustalenia np. co do godziny o której wracacie etc. Jeśli Twój mąż faktycznie nie liczy się z Twoim zdaniem i będzie stale naruszał wcześniejsze ustalenia to krótka piłka - o określonej godzinie wychodzisz sama z imprezy - jedziesz samochodem lub bierzesz taksówkę.Bez fochów tlumaczysz, że takie były wspólne ustalenia i przykro Ci, że ich nie dotrzymuje. Konsekwentnie. Jednocześnie musisz zrozumieć, że mąż nie jest Twoją własnością więc zanim coś postanowisz zapytaj go wcześniej o zdanie. Raz on przychyli się do Twojej propozycji, następnym razem Ty poświęcisz się dla niego. Kochasz faceta, wyszłaś za niego za mąż a ogromną trudność Ci sprawia spojrzenie na Wasz zwiazek jego oczami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz to, na co godzisz się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeddecyzja
Wlasnie Gosciu, glatego jak pisze Dziewczyna ratownika - konsekwentnie, ale bez fochow. Maz przejal kontrole nad zwiazkiem, a ja nawet tego nie zauwazylam (uspil moja czujnosc). Moze uda sie przywrocic proporcje, Jesli nie, odejde. Ale podejme wyzwanie. A z drugiej strony bede bardziej uwazna, zeby wczesniej uzgadniac sprawy, by nie czul sie, ze to ja chce nim rzadzic. Bo nie chce. Chce partnerstwa i kompromisu. Prosze o wsparcie i rady bo przede mna trudne zadanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×