Czy ktoś mógłby mi teraz coś powiedzieć?

Siedze. Chce mi się wyć. Przełykam te łzy jak idiotka Życie mnie przerasta. Albo może nawet prawie przerosło. Nienawidze siebie tak bardzo... A nie mogę tak, muszę się opamiętać trochę. Czy mógłby mnie ktoś jakoś pocieszyć..? Nie wiem cokolwiek..

wyj jak musisz przewroc sie na lewa strone i wyszoruj ryzowa szczotka tyle czasu ile potrzebujesz a potem wstan, powiedz sobie ze dosc tego i idz dalej zycie masz tylko jedno

Tylko się ze mnie nie smiej. Zacznij się modlić. Odmawiaj zdrowas Mario z 3 razy z rzędu albo więcej- jak mantre Rano jak lezysz w łóżku zanim wstaniesz lub gdy nie możesz zasnąć ze stresu czy wieczorem. Nie zastanawiaj się nad tym zbytnio po prostu to rób. Mi pomogło. Wyciszylam się i zaczynam myśleć a to pozwala rozwiązywać problemy

Pokochaj siebie

Co się stało?

Właśnie się staram modlić.. Co się stało? Po prostu za każdym razem jak coś "zawale", jak gdzies nie pójde, jak zrobie sobie wagary, jak nie zachowuje sie jak przystało na "doroslą" osobę to zaczynam czuć się tak jak dziś i jak wczoraj. Ta nienawiść do siebie jest przeogromna. Mam ochotę zerwać z siebie skóre byleby tego nie czuć. Nie mam nawet z kim o tym pogadać . I ogólnie booli mnie tak cholernie w środku. Boli mmnie chociaż jestem pusta w środku, martwa. Boli jak cholera

CO SIE STALO?????

Módl się - to cie uspokoi Ale tez wyluzuj i nie linczuj się za byle co.

Dziękuje

przeciez to co napisane tu to po prostu nie ma logiki kobieto 777 www.youtube.com/watch?v=hKlbr5Ip8nY

mie jestes pusta w srodku co najwyzej nie widzisz swoich atutow ale to nie znaczy ze ich nie ma jak idziesz na grzyby i miniesz prawd***** bo sie schowal pod krzakiem to tez nie znaczy ze go tam nie ma prawda?