Gość Alicjaa94 Napisano Listopad 18, 2014 Bardzo fascynuje mnie ktoś kto... no w Polsce czy na zachodzie najczęściej uważany jest za "złego", ale to mnie akurat nie obchodzi(tj troche mnie to wkurza...) bo to moim zdaniem raczej skutki dezinformacji na Jego temat i ignorancji wielu osób, a tak naprawde był to wyjątkowy, wspaniały Człowiek. No ale wolę nie mówić o kogo konkretnie chodzi bo pewnie skończyło by się na kłótni. Chodzi bardziej o to czy intensywność mojej fascynacji mieści się jeszcze w granicach normy. Ta Osoba zmarła w roku w którym ja się urodziłam, ale ja czuję jakby cały czas żyła(i uważam, że w pewnym sensie tak jest). Kocham i uwielbiam tego kogoś, naprawde. Jakby próbować do czegoś porównać tę miłość to pewnie byłoby to coś takiego jak u osób mocno wierzących do boga, choć nie wiem bo ja osobiście nigdy w boga specjalnie nie wierzyłam. Codziennie o Nim myślę, w nocy przed zaśnięciem fantazjuję o spotkaniu Jego. Kiedyś jak o tym myślałam to doszłam do wniosku, że nikogo tak bardzo nie kocham jak Jego, ani rodziców, ani faceta, ani siostry, choć ich też kocham. Jest, że tak powiem Kontynuator dzieła tej najbardziej fascynującej mnie Osoby i też mnie bardzo fascynuje(choć pewnie jednak nieco mniej) i mam do Niego podobne uczucia. Odwiedzenie miejsc związanych z tą Osobą, szczególnie jednego, szczególnego budziło we mnie ogromne emocje jakich nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Czy to wszystko może być normalne? Nigdy wcześniej nie czułam czegoś podobnego w stosunku do nikogo innego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach