Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak powiedzieć żonie że odchodzę.

Polecane posty

Gość gość

Dobra, inaczej. Jak zrobic to delikatnie. W jakiej formie wy kobiety przyjęłybyście to najdelikatniej. W skrócie. Mam 35 lat. Ona 34. Ślub w wieku 26 lat. Po 2 latach związku. Było średnio. Potem ciąża i stwierdziliśmy że raz się żyje. Na co czekać. Ta sama branża- praca. Małżeństwo wydaje mi się udane jeśli chodzi o życie obok siebie. Każdy sobie rzepkę skrobie, wszystko na papierze i w obrazku ok, ale to jest jak życie z siostrą, koleżanką. Na początku były kłótnie. Duże. O seks też. Wyproadzaka parę razy. I jakoś sie to ułożyło na zasadzie kompromisu dla dobra dziecka. Czyli żyjemy obok siebie, nie ma uczucia, prócz mam nadzieję szacunku, nie ma chemii. Żona już od dawna mi sie nie podoba jako kobieta i nie dla tego ze przytyła, postarzała sie czy coś ale po prostu stała się taka zimna, wyniosła, niedostępna, poważna, niezbyt sympatyczna czy spontaniczna. Nawet córeczka ostatnio wypaliła: Mamusiu co ty jesteś taka nie miła, nie wyspałaś się czy co? Hmm. Skad ja to znam?? Wiem sami ukręciliśmy to na siebie, ale raz się żyje i nie widze sensu dalej się męczyć. Podjąłem decyzję. Wiem, ze choć ona czuje to samo to jest jej tak wygodnie że chętnie by tkwiła w takim małżeństwie i wiem że źle to przyjmnie. Bedzie histeryzować. Zarzucać mi zdradę. Grozić. Wszystko dlatego, że pzrestanie jej być wygodnie a gra pozornej sielanki wyjdzie na jaw - co powie rodzina i super znajomi. Jak histeryczce przekazać to najdelikatniej? Sugestie może jakieś? Boję sie o dziecko wiec zależy mi na najłagodniejszym rozstaniu. Wynająłem już mieszkanie. Myślę żeby się spakować i jak wróci z pracy to jej powiedzieć. Wcześniej pogadam z młodą. Tylko czy powiedzieć tylko wyprowadzam się chce rozwodu czy od razu z grubej rury wszystko żeby wiecej do tematu nie wracać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wiec tak : Musimy porozmawiać, wysłuchaj mnie spokojnie. Dobrze wiesz jak jest między nami, jak od dawna się nie układa, żyjemy obok siebie , nie ze sobą. Jestem samotny w tym związku, nie spełniam się jako mężczyzna. Powiedzmy sobie szczerze- nie jesteśmy ze sobą szczęśliwi, więc po co dłużej to ciągnąć. Szanuje Cię i tak samo jak dla siebie chcę szczęścia dla Ciebie , a staimy sobie nawzajem na tej drodze. Raz sie żyje wiec przeżyjmy to szczęscie nie marnując czasu. Pierwszym kokiemw te stronę bedzie moja wyprowadzka i chce to zrobić od razu , dzisiaj , juz teraz. Nie ustalajmy na razie niczego, oswojmy się z ta sytuacja a potem wszystko ustalimy. Za kilka dni mieszkając już osobno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie sprawy trzeba załatwić szybko jak ostre cięcie . Nie ma sensu rozciągać tego w czasie, bo to tylko pogorszy sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość kobieta
a rozmawialiście wczesniej na ten temat ? bo moze to jest tylko Twój punkt widzenia ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żałosny 35 letni doopek, który znudził się żoną i jeszcze pisze o tym na forum publicznym :) Ale z ciebie kompletne ZERO :D a teksty masz jak 16 latek, a nie jak dorosły dojrzały mężczyzna. Obrzydliwy żałosny podstrzały ramol, żona się znudziła i teraz pójdzie szukać nowej doopy, kompletne zero niezdolne do monogamicznego zwiazku z kobieta, ale takich takich ru\chaczy jest coraz więcej, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przestań majaczyć tępa zdziro. on i tak nie odejdzie od żony dla takiego padalca jak ty :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to powiem Ci tak, u mnie było podobnie, ta sama praca, dziecko, małżeństwem nie byliśmy, ale razem od 9 lat i niestety od jakichś 2 lat czułam, że wszystko zaczyna się wypalać, on się zmienił bardzo, ja zresztą też tak samo po prostu przestał mi się podobać on jak i jego zachowanie, zrobił się strasznie gburowaty. Nie potrafiłam mu powiedzieć, że go kocham, w końcu jakieś 2 mce temu zapytał się mnie czy go jeszcze kocham, czy chce z nim być, bo on ze mną czuje się jak z koleżanką, więc mu szczerze odpowiedziałam, że też tak się z nim czuję i go już nie kocham, oczywiście zarzuty, że sobie kogoś znalazłam, chociaż to nieprawda.Nie miał dokąd się wyprowadzić, więc to trochę to trwało, ale coś znalazł i od tygodnia mieszkam sama.Nie wiem kiedy bym mu to powiedziała sama, ale na pewno w końcu by to nastąpiło, on po prostu ułatwił mi sprawę, ale powiem Ci, że nie ma na co czekać i się dusić w związku, życie jest tylko jedno, trzeba być szczerym, nie oszukiwać siebie i osoby, którą się kochało, bo to niczemu nie służy.Teraz czuję niesamowitą ulgę, oczywiście jest mi przykro, że się nie udało mieliśmy kochać się przez całe życie, a tu klops,ale tak jest lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozmawialiśmy kiedyś, potem nie było o czym bo foch albo co znowu ci nie pasuje? Abstrahując od mojego poczucia szczęscia. Szczęsliwa kobieta chyba się tak nie zachowuje. No chyba że ona lubi byc nieszczęśliwa. A do pani niżej. Dziękuje za te oblegi. W sumie nie przypominam sobie abym coś pani zrobił ale cóż. Znudziłem się? Raczej dałem sobie spokój z uszczęśliwianiem kogoś kogo się nie da uszczęsliwić. Podstarzały. Cóż, czuję się raczej jeszcze młody. Podstarzały będę mając 50 lat. Wiec niech pani zważa na słowa. Bo 18 lata nazwie panią podstarzałą ramolką. Gdybym chciał szukać nowej d**y to bym sobie znalazł dawno temu i to na boku i miałabym 2 w jednym. Fajny dom i bzykanie. I wierz że żona póki nie wiedziałoby całe miasto udawałaby ze nic nie widzi. No ale ty wierz lepiej. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydrap to jej na ścianie frajerze tępy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli to histeryczka, to zadnej z form nie przyjmie dobrze. Najgorsze co moglbys zrobic to spakowanym czekac az wroci, rzucic ''odchodze'' i wyjsc. Porozmawiaj z nia, pozwol sie jej wygadac i wyplakac. Ty przedstaw swoj punkt widzenia, konkretnie i rzeczowo. Przemysl, co chcesz jej powiedziec. Najgorsze gdybys rzucil, ze juz Ci sie znudzilo i nie masz ochoty bawic sie w dom...Lekcewazace podejscie i olewatorski ton pogorsza sprawe. Jesli maz mialby ode mnie odejsc, chcialabym wiedziec dlaczego konkretnie. Na poczatku moze wrzec ale jesli masz powody to jest cien szansy, ze jakos to z nia bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym usłyszała " nie kocham cię " to nie ma już o czym więcej rozmawiać i co tu ratować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy rozmawialiscie o tym jak zmienić zycie aby było jak dawniej? Czasem takue rozmowy pomagaja i moze byc jeszcze ok. Przeciez wcześniej były mile chwile czy nie warto o to powalczyć? Najpierw spróbujcie cos zmienić i jak to nie wyjdzie to ustalcie ze się rozstaniecie. Zrobiles za jej plecami plan który pasuje tobie a nie liczysz sie z żoną. Jeśli zależy ci na rodzinie i chcecie byc szczęśliwi to sprobujcie. Na jej miejscu czulabym się oszukana. No chyba ze juz masz plan na życie i w nim nie ma miejsca dla żony. Coz? Życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak rozmawialiśmy dawno temu. I to chyba ja rozmawiłem. Nie przypominam sobie abym poczuł że ona chce coś zmienić. Nie to chyba znaczy nie? Nie terapii, nie seks, nie wiecej czasu razem. A jak już to wiecznie niezadolonona mina chyba nie zachęca do romantyzmu. A może mi się wydaje? WTEDY czyli jakies 6 lat temu. Wydaje mi się że ja żyłem wg jej planu z 6 lat jak nie więcej. Ja już decyzje podjąłem i jej nie zmienię. Dobrze się zastanowiłem bo wiem co stawiam na szali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz, że to nie ma dla Ciebie sensu, powiedz jak ty się czujesz w tym związku nie wyrzucaj jej i nie miej o nic pretensji, powiedz, że ty nie czujesz się kochany że nie tak powinno wyglądać małżeństwo. Najlepsze co będzie dla Ciebie i dla niej to rozstanie bo jesteście jeszcze młodzi i ona i ty macie szansę na szczęście. ale jeśli to furiatka to i tak nie obędzie się z jej strony od oskarżeń i zwalania winy na ciebie. Przeżyłam to i do dzisiaj prowadzi ze mną wojnę mimo, że jesteśmy po rozwodzie, a on ma drugą żonę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też w pewnym momencie stałam się wygodna. Byłam dla niego okropna. Zachowywałam się jak księżniczka na ziarnku grochu a jego traktowałam jak sługusa. Było mi dobrze choć nie czułam sie jak kobieta w szczęsliwym związku z wymarzonym mężczyzną. Właśnie nie było tych motyli, tego szału a co za tym idzie no wiecie nuda w łóżku. I pewnego dnia zakomunikował mi że odchodzi. Myślałam że do innej bo tak najczęsciej jest. Wkurzyłam się ale był sam. Myślałam że wróci jak zatęskni a tu nic. Zaczęłam głupio tęsknić, doceniać to tamto, przypominałam sobie jaki był dla mnie dobry w takiej a takiej sytuacji i jak mi tego brakuje. No i okazało sie że mamy sparwę do załatwienia formalną. Spotkałam go raz, drugi, dziesiąty i zakochałam sie nim. Po razy drugi i to z większą mocą. I cierpię bo wiem że to nie dziala tak. Wiem że był zaskoczony moją zmianą na plus ale, to za mało. I za malo czasu mieliśmy bo on kogoś poznał i nie chciał sie ryć tam gdzie mu było źle, pewnie bał się że moja zmiana to iluzja. I w sumie nie mam pewnosci czy znów nie robiłabym z siebie księżniczki jakby do mnie wrócił. To jest takie straszne. Jakbyśmy mieli dziecko to może byłaby szasna, dałby mi czas i szansę a tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malymarianek
Mam ten sam problem... Od ponad roku wszystko mi zaczyna przeszkadzac, mam wrazenie ze tej kobiety nie mozna uszczesliwic. Probowalem wielensposobow. Na poczatku malzenstwa bylem partnerem podejmujacym decyzje, ale to nie bylo dobre bo jak tylko cos nie wyszlo wina spadala na mnie. Postanowilem wiec tylko wspiera zone w decyzjach i sie oakazlo ze nie potrzebnie mnie slucha bo mogla zrobic po swojem...od prawie 4 miesiecy szcxerze mowiac nie robie nic o co mnie wyraznie nie poprosi i powiem wam, ze jest lepiej bo nie ma pretensji, ze to czy tamto nie zrobione. Nie rozmawiamy ze soba jak partnerzy tylko jak koledzy z pracy... Mamy dwojke dzieci i sie raczej dogadujemy ale ja tak dluzej nie potafie. Miesiac temu powiedzialem zonie jest wspaniala matka, ze super ze radzi sobie z obowiaskami domowymi ale ja nie mam zony, partnera ktorego potrzebuje. Popaprzyla na mnie z niedowierzaniem o co mi chodzi. Po krotkiej chwili chyba sie zorientowala co mial na mysli, ale nic sie nie zmienila. Ja zamknalem sie w sobie przed nia aby zobaczyc czy bedzie walczyc i chyba przegramy te probe. Jak sobie wspominam zawsze to tylko ja probowalem rozwiazywac konflikt przy czym byla to walka bo zona zawsze chciala aby poprostu przejsc do porzadku dziennego ot tak, ale sie to wszystko nawarstwilo i ja juz nie mam ochoty walczyc... Boje sie tylko jak zniosa to dzieci (1 i 3 latek). Jakos sie dogadamy a milczec do konca zycia ... Nie potrafie, nie chce a moze przeczyta ten post....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćAd
Ludzie, walczcie o swoje małżeństwa. Każdemu się wydaje, że Słońce dla niego świeci gdzieś za zakrętem, za wzgórzem. Wystarczy tylko wszystko rzucić i wybrać się w drogę. Może ktoś ma szczęście i rzeczywiście tak dla NIEGO będzie, ale większość dostaje tylko kolejne rozczarowanie, rozgoryczenie i bagaż życiowego obciążenia. Nie warto. Walczcie o swoje małżeństwa. Mężczyzno nie staraj się zrozumieć swojej żony bo jej nie zrozumiesz- daj jej czułość i podziw. I na odwrót. Czułość i podziw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chcesz odejść to pamiętaj zrób to z klasą, łagodne,bez wojej i kłótni.. weź obowiązek wychowania, spędzania czasu z dzieckiem.. żebyś nie był obarczony i najgorszy..klasa pamiętaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nowy37
Witam miałem sytuację że raz na dyskotece rozmawiałem ze znajomym a moja żona bawiła się na sali z siostrą , po jakimś czasie przyszła do nas i po cichu stanęła 3m za mną żeby ten znajomy ja zobaczył , a jak już złapali kontakt wzrokowy to szła do niego i robiła maślane oczy i się śmiała , a mnie potraktowała jak by mnie nie było , od tamtej pory minął miesiąc i ja nie chciałem jechać już na dyskotekę z zazdrości i niepewności ale ona płakała że trzymam ja w klatce i ona mówi że jedzie z siostrą moją i zostawiła mnie z 2 letnim synem . Od tej pory cały czas się mecze z tymi myślami że tak potrafiła mnie obniżyć samo ocenę. Po jakimś czasie powiedziała że jakiś przystojny facet ja chciał podwieść u nas w mieście , ja Od razu skojarzylem ze to on a ona była zaskoczona i mówiła pózniej że to nie on tylko jakiś staruch ja Od tej pory pograżam się psychicznie i ze złość i zemsty szukam przypadkowych partnerk ale ona o niczym nie wie, mam już parę lat mętlik w głowie co dalej, nie mogę się rozwijać zawodowo bo nie chcę żeby z tego brała pieniądze.teraz mamy dwoje dzieci i nie wiem co mam robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×