Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kasia23x

Jestem z mężczyzną, który prawdopodobnie mnie nie kocha

Polecane posty

Witam, to jest mój pierwszy raz kiedy postanowiłam napisać o swoim problemie na tego typu portalu. Nie wiem nawet czy ktokolwiek na to odpisze, czy będzie mu sie chciało przeczytać, pomóc, ale potrzebuję kogoś, kto mi doradzi :( Streszczając historię.. 2 lata temu poznałam mężczyznę, przez ponad pół roku zabiegał o moje względy, ba, zabiegał o to, by po prostu wyjść na randkę, spacer, jak kto woli. Przez ten okres był idealny, opiekuńczy, troskliwy, byłam zawsze ważniejsza od jego kolegów, ta na pierwszym miejscu, zawsze mi pomagał, sprawiał, że byłam najszczęśliwsza. Było dobrze, byliśmy ze sobą, lecz po jakimś czasie on to zerwał. Zrywając oszukał mnie, powiedział, że nie znajdzie dla mnie ani chwili, ponieważ pracuje. Nie chciałam mu wierzyć, niestety jak się potem okazało, to była wymówka, chociaż podświadomie o tym wiedziałam. Cierpiałam przez pół roku, najgorszy okres w moim życiu, płakałam noc w noc, chciałam by wrócił, zmieniłabym się i swoje zachowanie dla niego. Po tym pół roku NAPISAŁ do mnie z życzeniami na Wigilię, odpisałam, wpadliśmy w dyskusję, siłą rzeczy kontakt ten powrócił, jednak zapytał czy na poziomie przyjacielskim, on, że nie wie. Kolejne pół roku poniżałam się i zawsze to ja tym razem byłam dla niego, jakie to upokarzające starać się o chłopaka, wyznawać mu miłośc, on tylko PISAŁ, że stara się aby to uczucie powróciło z czasem. Tak się stało, chociaż nigdy nie było dobrze, zawsze miałam wrażenie, że udaje, że jest to wymuszone, tylko po to, aby mnie nie stracił (dziwnym przypadkiem zawsze pisał, że mnie kocha etc) kiedy już chciałam to skonczyć, bo nie mozna utrzymywać kontaktów przyjacielskich z osobą, która kochamy, ona nas nie. Po jakimś czasie naszego rzekomego związku, on zaczął milczeć, miał wymówki etc, po czym zabrakło mu nawet odwagi aby to skończyć , musiałam ja. Znowu cierpiałam. Po 2 miesiącach znowu odezwał się do mnie ( to już 3 raz) Zaczął przepraszać ble ble ble, i znów od jakiegoś czasu jesteśmy razem. 3 raz. Zarzekałam się zawsze, że nigdy nie dam nikomu 3 szansy, jednak miłosć nie wybiera. Ale wszystko się zmieniło, nie ufam mu, mam wrażenie, że on mnie nie kocha, nie znajduje dla mnie czasu, tłumaczy się, że to nie jego wina, że to przez prace. Pisał, że wie że jestem z nim nieszczesliwa, jednak mimo wszystko nic z tym nie zrobi. Rozmawiałam z nim o tym 2 razy, za każdym razem próbował zrzucić winę na mnie, że to ja nigdy nie mam czasu, że to ja się nie staram etc. Zaczął na mnie krzyczec, wywierać presję... Prawie ze sobą nie rozmawiamy, czasem się spotykamy... Kiedy mi mówi, że mnie kocha, ja mu nie ufam, nie ufam mu w 3/4 jego czynnościach, bardzo się zmienił, juz nie jest taki troskliwy. Woli spedzic czas z kolegami kiedy juz ten czas znajdzie, dla mnie go nie ma. jest mi bardzo przykro. Kocham go, nie chcę stracić, ale czasami mysle że innego wyjscia nie ma :( Jednak nie mam odwagi tego zakonczyc (każdego dnia myśle, że trzeba to zrobić, bo ten związek predzej czy pozniej się rozpadnie) Jednak mimo to, ja nadal w tym tkwie, jestem tchórzem. Nie wyobrażam sobie zycia bez niego, że mógłby być z inna kobietą :( Boję się, że bede żałować podjętej decyzji, ciągle mam nadzieję, że się zmieni. Nie wiem co mam zrobić, przyjaciółka doradza, by to zakończyć, bo taki związek nie ma sensu, szczególnie gdy on się nie stara, ja mu nie ufam, nie spotykamy się często. Mimo to ja go kocham :( bardzo proszę o pomoc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na poczatek ile masz lat ? Bo mysle ze to wazne czytajac twoja wypowiedz dochodze do wniosku ze facet nie jest Ciebie wart zwiazek i milosc nie polega na dawaniu tylko i wylacznie jednej strony. Bedac w zwiazku powinnas byc szczesliwa a nie zdolowana .... mysle ze on dobrze wie ze zalezy Ci na nim i dkatego tez ma takie podejscie byc moze Cie Kocha ale wie ze na wszystko moze sobie pozwolic. Gdybym byla na Twoim miejscu zakonczyla bym ta znajomosc nie na takich relacjach zwiazek polega. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wcale nie jestes tchorzem, bo juz odchodzilas od niego .Nie umarlas wtedy .Blad , ze pozwalasz mu wrocic , jak wraca bumerang :-( Powiem tak : jestesmy kreatorem swego zycia ( poza ciezka choroba , nieszczesliwym wypadkiem , tragedia na ktora nie mamy wplywu ). Na wlasne zyczenie swoje zycie niszczysz . Ten facet jest absolutnie nie dla ciebie partnerem . Wplatujesz sie w toksyczny zwiazek i sama na wlasne zyczenie zaczynasz byc wspoluzalezniona osoba od tego faceta . Czy nie kochasz siebie? Jesli choc odrobine , zakoncz ta farse i ochlon sama . Przemysl jak chcialabys , by twoje zycie osobiste wygladalo i pod takim katem wybieraj partnera . Nie sztuka zniszczyc sobie zycie glupim wyborem.Sztuka byc szczesliwa i zadowolona ze swego wyboru . Pozdrawiam cieplutko . Elena.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Autorko, W swojej wypowiedzi napisalas 2 bardzo wazne rzeczy, do ktorych chcialabym sie tutaj odniesc: - Ze nie chcialabys go stracic - slowo stracic odnosi sie tylko do tego co MAMY a Ty go NIE MASZ wiec nic nie stracisz! - Boisz sie to ZAKONCZYC? - tutaj nie ma CZEGO konczyc, bo nie jestescie w zwiazku. On nic z Toba nie ma, Ty z nim cos masz i to tak wyglada. Pozdrawiam serdecznie. Dasz rade!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno to jest toksyczny związek a ty jesteś uzależniona. Czarno to widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×