Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co sądzić o takiej sytuacji?? Matka i babcia

Polecane posty

Gość gość

Matka gnębi mnie psychicznie od dzieciństwa. Nie mogę się na razie wynieść z domu z rożnych przyczyn, ale na szczęście mam swoje pieniądze na utrzymanie, bo gdybym potrzebowała od niej pomocy to byłaby katastrofa. W każdym razie problem polega na tym, że nie mam kompletnie nikogo. Normalnie rozmawiam z jedną osobą (normalnie mam na myśli taką w miarę szczerą rozmowę a nie jakieś tam frazesy typu wesołych świąt, tym podobne rzeczy ) - jest to moja babcia. Poza tym nie mam żadnych znajomych czy przyjaciół, rodzina jakaś tam istnieje ale to jak mówię tylko od złożenia życzeń w święta. Także właściwie tylko z babcią mam taką nazwijmy to wymianę myśli ale właściwie nic z niej nie wynika, babcia niby dobrze mi życzy, ale albo tak naprawdę ma gdzieś to, co się ze mną dzieje, albo boi się mojej matki. Sedno sprawy jest takie, że mówię mojej babci różne rzeczy, żeby usunąć ten swój ciężar z serca, np. że moja matka nazwała mnie "zmierzłym zwierzęciem " i babcia oczywiście wydaje się być tym bardzo przejęta, ale za 5 minut dzwoni do niej moja matka i gadają jak najlepsze przyjaciółki, mowy nie ma o żadnych problemach. Nie oczekuję nawet, żeby babcia stawała w mojej obronie, ale mogłaby chociaż być jakaś bardziej powściągliwa w stosunku do mojej matki o której wie, że się nade mną psychicznie pastwi każdego dnia. A ona z nią rozmawia w najlepsze zaraz po moim telefonie. Jak powinnam na to zareagować ? Obrażałam się na nią już wiele razy ale nie jest łatwo przez miesiąc nie rozmawiać z nikim poza panią w sklepie spożywczym . Dla mnie to jest nielojalność, bo gdyby ktoś zranił bliską mi osobę, to nie rozmawiałabym z nią. Mam różne problemy zdrowotne głównie związane z nerwicą, , każdy mój dzień to oczekiwanie na moment kiedy moja matka wybuchnie, a potem otrząsanie się z nowych epitetów które wymyśliła, trawienie tego. Trudno mi się zabrać do czegokolwiek, mam nieustanny dołek od jakichś 7 lat. Albo dokuczanie w szkole, albo dokuczanie w domu i zero osoby, z którą można by o tym wszystkim porozmawiać. Nie wiem czemu, ale nie potrafię sobie poradzić z moją matką. To takie uczucie jakby walczyło się z kimś, kto jest znacznie silniejszy od ciebie i czujesz, że im wcześniej się poddasz, tym mniej ucierpisz. Ale chodzi tu o psychikę a nie o ciało, czuję, jakby moja matka wysysała ze mnie energię, fizycznie, zupełnie realnie. Jakby była taką pompą zasysającą wszystko do siebie. Ja nawet nie potrafię się kłócić, gdy zaczynam to robić od razu stają mi łzy w oczach podczas gdy ona stoi taka pewna siebie ze swoim cynicznym uśmieszkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chodzisz na jakąś terapie ? to zacznij, bo samo z siebie to ci nie przejdzie pozdrawiam ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam takiego ojca nie ma sensu się kłócić, Ty skończysz zapłakana, a druga osoba triumfująca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodziłam do psychiatry przez kilka miesięcy ale to tylko strata pieniędzy, pani w ogóle nie interesowało to co, mam do powiedzenia. Może i są lepsi, ale nie jestem miliarderem żeby wydawać ponad 100 złoty za pogadanki, które nic nie wnoszą. Wolę czytać książki o samorozwoju, dużo z nich się nauczyłam, ale póki co nie mogę zmienić mojej posranej życiowej sytuacji. Brak miejsca w którym mogłabym posiedzieć 5 minut bez świadomości, że ktoś zaraz będzie mi wytykał, że pojawiłam się na świecie. Brak chwili na zebranie sił. Nawet, jak mam myśli typu "wszystko będzie dobrze, sama kreuję swoją rzeczywistość" to za 5 minut mam awanturę i to jest jakby cię ktoś błyskawicznie ściągnął na ziemię. Nie mam już po prostu siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze potraktuj ja jak kogos obcego, uprzejmie, oficjalnie i na dystans.jak zaatakuje to spokojnie spytaj dlaczego tak cie nienawidzi i mozemy nie rozmawiac wcale skoro jestes dla niej zlem koniecznym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez mam taka matke. w domu wiecznie bylo napiecie kiedy zacznie mnie dreczyc, wyzywac awanturowac sie. teraz sie wyprowadzilsm i mieszkam z mezem, mam dziecko. nie mysle o niej. tez mam napady nerwicy, ale ucze sie z tym radzic bez pomocy i puki co mi wychodzi. dziecko daje duzo sil, zmienia myslenie i perspektywy. a no i moja babcia podobnie robila dopuki sie nie prxejechala na swojdj corce czyli matce mojej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawde nie mozesz sie wyprowadzic? Lepsze schronisko niz taki dom... A mamusie o alimenty i powoli sobie ulozysz zycie, pokoj wynajmiesz itl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mogę się na razie wyprowadzić z mojego domu, mam 2 psy których nie da się trzymać w mieszkaniu, nie mogę ich zostawić na pastwę losu, to moi jedyni przyjaciele. Nie chcę też tracić pieniędzy na czynsz, bo nie miałabym wtedy na życie, a od matki przecież nie będę brała, bo to się mija z celem. Ogólnie dom w którym mieszkam prawnie należy do mnie . Wolę więc mieszkać tu niż płacić za jakieś mieszkanie. Tyle, że nie mam tu spokoju . Co do rozmowy z moją matką, to nie muszę z nią rozmawiać, bo doskonale wiem, co i kiedy powie. Na każdy argument odpowiada atakiem, a gdy uda mi się jej tak odpowiedzieć, żeby się zdziwiła, udaje naglę ofiarę i krzyczy "daj mi spokój". Chociaż to ona mnie zawsze atakuje i zwykle to ja jestem zapłakana o ona chodzi zadowolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×