Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mezatka samotna matka

Mężatka jak samotna matka :(

Polecane posty

Gość mezatka samotna matka

Mój syn ma ponad rok. Mamy dobrą sytuację finansową. Oboje pracujemy. Ale jest pewne ale... mój mąż jest pracoholikiem i nerwusem. On po pracy musi się zrelaksować. Przy synku niewiele mi pomagał i jak myślę, że miałabym drugi raz sama się zajmować dzieckiem jeszcze przy drugim 2-3 latku to mnie coś nosi :( Czytam wątki o jedynakach i jak dobrze dla dziecka żeby miało rodzeństwo, ale po prostu nie chcę jeszcze raz zostać z wszystkim sama. I nie chodzi o jakąś wielką pomoc. Przez rok ja nie wyszłam z domu na dłużej niż godzinę. Wielokrotnie go prosiłam, że muszę zwyczajnie odsapnąć, złapać oddech, oderwać się psychicznie. Jedyna jego odpowiedź to - jak ci ciężko to weźmy kogoś do pomocy. Teraz jest niania jak ja pracuję, ale przecież nie zrobię sobie dziecka, żeby dać obcej osobie się zajmować. Poza tym, jak jest niania to szczególnie trzeba dbać o porządek, nie mogę sobie pozwolić zostawić bałaganu i w sumie jest jeszcze więcej pracy. To wszystko mnie po prostu męczy, nie wiem, jak to zorganizować, żeby siebie nie przemęczać. Przez ostatni rok czułam się jak samotna matka, bo co to za różnica czy mam męża czy nie? Bez niego przynjamniej miałabym mniej prania i sprzątania, bo wiecznie zostawia bajzel po sobie. Jest tu ktoś w podobnej sytuacji, kto poradził sobie z drugim dzieckiem i jak to było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem coś o tym sama to przechodziłam.s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez tak mam, dobra sytuacja, maz wiecznie w pracy albo na spotkaniach (czasem zakrapianych..) nigdy nie kapie, ja wracam z pracy o 1545 do domu i wtedy dziecko juz tylko ze mna, dodatkowo caly dom i gotowanie na mojej glowie. corka ma 4 lata i 3 msce i teraz zaczynam myslec o drugim, wczesniej w zyciu nie dalabym sobie rady, babcie obie pracuja, mieszkamy sami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jak to się skończyło? Zdecydowałaś się na drugie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mezatka samotna matka
No właśnie ja też czuję, że to się skończy dużą różnica wieku pomiędzy dziećmi. niby nie ma dużo pracy w domu, bo zmywarka, pralka, odkurzacz jest, ale jak się ciągle robi to samo, to człowiek psychicznie wysiada. Nawet myśleliśmy o tym, żeby mąż sobie pół roku odpoczął od pracy, to może potem jakoś inaczej będzie, złapie dystans, złapie więź z dzieckiem. Ale on nie chce. A o drugim zaczyna już przebąkiwać, jak na razie że w przyszłości. W ciągu tego roku maż dziecku może wszystkiego razem z 10 razy zmienił pieluszkę. Został z dzieckiem sam z pięć razy i 2 razy wyszedł na spacer. Ja rozumiem przepracowanie i wszystko, ale chyba są jakieś granice. Każda rozmowa na ten temat kończy się kłótnią, że przecież on proponował inne rozwiązania (czyli wynajęcie służby chyba). I nie mogę mu przetłumaczyć, że chciałabym mieć rodzinę po prostu, a nie nianię i sprzątaczkę wokół siebie tylko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wasi mezowie przynajmniej duzo pracuja bo moj to wraca do domu wielce zmeczony po 8h i zasiada do komputera. dzieckiem sie zajmnie ale z wielkim wyrzutem( dziecko ma 5m), ja cale dnie sama siedze z dzieckiem, pranie,gotowanie,sprzatanie no mojej glowie ale juz mam dosc i olewam wszystko. jestem zmeczona. jak bym byla sama to mialbym mniej sprzatania,prania i gotowania, nie denerwowalbym sie tez,ze maz nie chce pomoc bo go by nie bylo. przez to wszystko jestem bardziej agresywna w stosunku do meza. jego slowa sa nic nie warte, zawsze obiecuje cos tam a nigdy nie dotrzyma slowa a do tego ma glupie zarty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezsilna123
Ja mam to samo. Niby wszystko ok, maz duzo pracuje ja tez juz dawno wrocilam do pracy. Synek juz w szkole. No ale tak , wszystko na mojej glowie. To ja zawoze I odbieram ze szkoly, sprzatanie, gotowanie, kapiele I oczywiscie kladzenie do lozka tez ja. Jak poprosze o pomoc to slysze ze ja kapalem, usypialam pare dni temu i nie ma ochoty. Czesto jest tak ze poprostu wychodzi z domu, siedzi w samochodzie I gada przez telefon godzinami. Czeka az wszystko obrobie. Juz rece opadaja. Dodam ze jestem w 5 miesiacu ciazy. Nie wiem jak to bedzie z drugim dzieckiem. Np wczoraj bylismy na grillu u jego rodziny. Wiekszosc ludzi I tak nie znalam, no coz on stwierdzil ze bedzie ok zeby mnie tam zostawic a sam poszedl gdzies. No I co taka zmarnowana, chora akurat jestem, musialam z tym juz dosyc duzym brzuchem ganiac za dzieckiem bo jest nadpobudliwy, a on sobie palil I kawke popijaj z kuzynka niczym sie nie przejmowal. Moze wydaje sie to glupie. Przeciez nie pije, bije, duzo pracuje. Czasami go oswieci I I zaczyna wymyslac jakies niespodzianki. Wypad dla mnie do spa, ktory I tak nie doszedl do skutku bo zapisal sie na nadgodziny. Ja tego nie potrzebuje. Chce poprostu pomocy, takiej codziennej. Zeby pozomywal bez oglaszania tego calemu swiatu przez nastepny tydzien. Jeszcze nigdy nie nastawil prania. A jak ogarnie mieszkanie raz na pol roku to chce zeby mu poklony bic. Jakby zrobil cos nadzwyczajnego. Mieszkamy za granica, niestety nie mam pomocy ze strony rodziny. Tym bardziej jego. Zaczynam myslec o rozstaniu coraz czesciej. Wiem ze dalabym sobie rade sama, a przynajmniej co drugi weekend wiedzialabym ze zajmie sie dziecmi. Ja juz zaczynam myslec ze cos ze mna jest nie tak. Ze wymyslam sobie problemy. Ale ja juz nie mam sil. Dla znajomych jestesmy idealna para. Glownie dlatego ze ja nie potrafie na niego narzekac do innych. Nie chce pokazac slabosci. Pomislicie pewnie dlaczego z nim nie porozmawiam. Probowalam wielokrotnie. Na koniec kazdej awantury, bo tak takie rozmowy sie konczyly, padalo pytanie z jego strony : czy on ma idejsc z pracy? No I jak tu rozmawiac? Juz nie chce mi sie zyc. Mam wrazenie ze poprostu wegetuje. Najgorsze ze moje negatywne emocje przelewam na synka. Czuje sie winna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wzięłyście za mężów typowych polskich facetów, którzy wyznają filozofię baba jest od roboty, a z resztą co to za robota w domu - nic! proponuję przestać prać, gotować i sprzątać albo tylko dla siebie ale wiem, że nie zaryzykujecie - lepiej przecież siedzieć w gów/nie po szyję i być poniewieraną niż uwolnić się od chama, który zgrywa pana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem i ja :-( mamy rocznego synka,nie chce mieć więcej dzieci.Mamy opiekunkę i osobę do sprzątania,ale tez duzy dom i masę obowiązków.Tak jak pisała autorka nie urodzę dziecka zeby je oddać opiekunce bo nie o to chodzi.Kolo sie zamyka :-( szkoda ze mój synek nedzie jedynakiem ale to mon świadomy wybór :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jak wyzej. Macie d**y nie mezow!! Ze jeszcze pozwalacie na to. Moj maz b duzo pracuje ale jak tylko wraca to corka jest jego, ja ide biegac albo obijam sie...Wasi mezowie nie maja po prostu zwiazku uczuciowego z dziecmi. Bo jak mozna nie chciec zajmowac sie swoim dzieckie, powiedzcie mi jak???? Gotuje sprzata ( no moze nie jakos dokladnie jak ja ale ogarnia dom zawsze abym miala czysto), zajmuje sie. Wiadomo ze jak widze jak jest mega zmeczony to sama ja wyapkie/zajme sie/spacer ale tak to nie ma sie zmiluj, chce nie chce ehehhe (no ale on chce) i tak musi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wasze małżeństwa to po prostu był interes no bo dobra praca duży dom chciałyście czuć się lepiej niż inni było wyjść za mąż z miłości teraz się męczcie zapewniam was że wasi mężowi was nie kochają jesteście jak samochód albo meble już gdy je się posiada nie trzeba sie o nie martwić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie zmienisz go niektórzy faceci nie mają wogóle instynktu też tak mam.....trzeba lepiej wybierać męza.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciesz się ze masz kase bo jest wiele takich o sprzątaczce mogą pomarzyć a faceta trudno ci będzie zmienić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdyby zarabial 5 tysiecy i wynajal mi pomoc to chetnie bede w domu. ale on zarabia 1,3 i podrzuca mi garnki do zlewu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez tak mialam i nie dalo sie przetlumaczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak wrzuca garnki to wez rozwod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez tak mam. Z ta roznica,ze my finansowo nie mamy az tak dobrze ;) Mamy normalnie jak srednio "zamozna" polska rodzina. Jest na wszystko i na nic ;) Maz wraca po 8 godzinach pracy i nic sie nie zajmie corka. No...czaaaasem zmieni pieluche. Jak przuchodzi to zamyka sie w kiblu na godzine. Czasem jedzie na zakupy na godzine lub dluzej. Czasem idzie na rower na 2h ,bo on musie odpoczac psychicznie po pracy (a ja to nie musze,nie?). A potem jeczy,ze malo czasu spedza z corka,ma 3 miesiace. Czasem razem poleza,posmieja sie,ale jak mala marudzi to od razu mi ja oddaje i wutlumaczenie jest zawsze takie,ze przeciez on nie ma cycka. Nie moge nigdzie wyjsc,bo on z nia nie zostanie sam,panikuje jak corka placze... ogolnie do d**y... dobrze,ze mala nie sprawia jeszcze wielu pro lemow i jest grzeczna to jakos daje rade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I tak macie dobrze ja mam chorego meza ,prace ,trojke dzieci i zadnej pomocy ale meza kocham i radze sobie maz mial zanik miesni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też miałam podobnie co autorka nawet jak zdarzyło mi się wyjść z koleżanką powiedzmy raz na pół roku na piwko czy po prostu babskie ploty (oczywiście dopiero jak sama położyłam dzieci - 2kę) to mąż zaraz wydzwaniał że mam wracać.... za to mąż mógł sobie pozwolić na czas na grzebanie w garażu, czy wyjazdy z kolegami.... u nas doszło do tego że w końcu nawet wakacji razem nie spędzaliśmy, wyjeżdżałam sama z dziećmi....bo mąż nie miał czasu za to miał czas aby wyjechać ze znajomymi.... w końcu postawiłam na swoim, zapisałam się na fitness, kolejne studia i nauczyłam jeżdzić na rolkach ;) i nie pytałam męża o zgodę, po prostu wychodziłam jak musiałam oczywiście umarło wtedy całkowicie to co było przez lata już w agonii - nasze relacje w ostateczności rozwiedliśmy się w sumie dopiero po jego wyprowadzce odetchnęłam, teraz ma ustalone sądowie kontakty z dziećmi i nie ma zmiłuj dzieci widzą częściej tatę niż kiedy mieszkaliśmy razem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ciezka sprawa z tym niewidzialnymi Miami I ojcami. Mamy 2 dzieci, wspolny buisness. Kazde a nas duzo pracuje, a ja zajmuje sie dziecmi. Maz mowi, ze pracuje zeby bylo nam lepiej. Tak latwo odmawia  gdy prosze o pomoc przy dzieciach. On jest w pracy albo zmeczona I tyle.  Dzis mialam naprawde "glupia" sytuacje a samochodem. Kolezanka mnie z dziecmi odwozila. Maz mi powiedzi- ogarnij sie..zupelnie nie chce sie angazowac. Nie rozumie, ze dzieci potrzebuja ojca. I co z tym zrobic. Rozmawiac a niewidzialnym ojcem I mezem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Co to znaczy,mężatka jak samotna matka??Dlaczego dopuscilyscie do takiej sytuacji,ze tylko Wy zajmujecie się dziećmi??A co by było gdybyście musiały pójść do szpitala no na dwa tygodnie ??Mowisz jednemu czy drugiemu,ze za tydzień wychodzisz na cały dzień a on spędza dzień z dzieckiem i tyle..Ja niedawno urodziłam drugie dziecko i mówię do męża,ze jak najmłodsza trochę podrośnie to lecę do mojej przyjaciółki na weekend sobie trochę odsapnąć,na co mój mąż na to:”Wiem o tym”.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×