Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lisek chan

Nie wiem co czuję wobec narzeczonego

Polecane posty

Gość lisek chan

To będzie długi post. Zaczęło się dawno temu, spotkałam pewnego faceta, nazwijmy go A. Czułam się tak wspaniale przy nim, niezwykle swobodnie, wręcz idealnie, to był TEN jedyny. Miałam też gorszy okres w życiu, z którego A. mnie wyciągnął. Wspierał mnie. Była też jedna laska zakochana w A, która nie mogła mu wybaczyć że z nią nie jest (B). B uparcie starała się zniszczyć mój i A związek, a wiecie jaka jest zdesperowana dziewczyna - zdolna do wszystkiego... Po roku rozstaliśmy się, stwierdziliśmy, że skoro już 20 razy zerwaliśmy (ten związek to praktycznie same zerwania i powroty, jednak nie były to poważne rozstania, a krótkie zerwania i po tygodniu się schodziliśmy. Byliśmy młodzi, a kompromisy były trudne, rozumiem nawet czemu się rozchodziliśmy i schodziliśmy - charakterki) to po co ciągnąć dalej, najwyraźniej nie czas na to. Zabiła nas też odległość - pół kraju od siebie mieszkaliśmy w momencie rozstania. Przez następne dwa lata spotykałam się z paroma osobami - takie krótkie znajomości, żeby zapchać czas, inni też nie traktowali powaznie tego, bardziej nawet to były kumpelskie wypady niż randki, bo praktycznie nie dotknęłam żadnego z tych facetów. Aż pojawił się pan C. Potraktowałam go tak jak innych, bo wydawał się taki sam - spotkanie - okej? Związek - chyba żartujesz. Więc się spotkaliśmy raz, drugi, trzeci. Chciałam zakończyć, ale w sumie mądry i zainteresowania te same, czemu by nie pociągnąć? Nagle staliśmy się parą. Chciałam odejść od razu, ale wszyscy bliscy mówili "no dalej, zostań, a nuż się zakochasz" i wbrew sobie z nim zostalam. Po miesiącu czy dwóch wiedziałam, że musze to zakończyć, ale owy koniec odwlekałam - czemu? Bo było mi żal C. Określałam go nawet mianem sarenki - męski wojskowiec, ale gdyby uwielbiona żona chciała odejść to pewnie strzeliłby sobie w łeb. Więc odwlekałam i tak odwlekam już prawie rok. W międzyczasie zdążyłam się przywiązać do niego, wręcz go pokochać, trudno mi wyobrazić sobie życie bez niego... W grudniu do mojego miast przyjechał A. Spędziliśmy długie godziny nocne na rozmowie. Dowiedziałam się, że on nigdy nie przestał mnie kochać - bum, ja jego też nigdy kochać nie przestałam... C postanowił pobić A. Niestety A wrócił do miejsca gdzie mieszka i przez kolejne parę lat tam pozostanie. Ja też możliwości żeby wyjechać nie mam... I co teraz? C mnie nie pociaga (znaczy tak - do łóżka chodzę z nim chętnie (nie, nie jestem łatwa), chociaż buzia przestała mi się podobać zupełnie), a A nigdy nie przestał mnie oczarowywać..... Jak i też przy A czuję się cholernie swobodnie, a przy C nie, nie czuję się przy nim tak dobrze. Jak i A rozumie moje problemy i mnie motywuje, podczas gdy C bez przerwy stara się odebrać mi motywację i sprowadzić na niezbyt dobrą dla mnie drogę - długo chorowałam na bulimię, a dziś, po tym jak przebyłam chorobę jelit i nie jadłam prawie nic w jej czasie - nie byłam w stanie - stwierdził, że dobrze, że się głodziłam - z resztą już któryś raz cieszy się że chudnę a w bulimii nie widzi nic złego (mam poważną niedowagę, na marginesie - nie jestem chodzącą reklamą maca), czasem nie próbuje nawet zrozumieć i od poznania całkiem się zmienił.... Warto dopisać szczegół - pewnego razu przyjełam oświadczyny C. No i już, na sam koniec - dziękuję za wysłuchanie Co wy byście zrobili na moim miejscu? Nie wiem co zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na twoim miejscu wykorzystałabym wszystkich z alfabetu, co sobie żałować. życie krótkie jest! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałabym poinformować, ze samo podjęcie narracji ma udowodnione właściwości terapeutyczne :) Do rzeczy : O mężczyźnie A. zapomnij póki nie poukladasz sobie życia. Wejdz ze sobą w dialog i zastanow się czego w życiu potrzebujesz. Jeśli jest tak jak mówisz to dalszy związek nie ma sensu. Możliwe jednak że uczucie od żyje kiedy będziesz musiała się zmierzyć z brakiem C. Olej facetów, postaw na siebie, a wszystko się ułoży :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiesz co czujesz, nie bierz z C ślubu. nic dobrgo z tego nie wyjdzie. wyjeźdżaj tam gdzie A i zacznij zycie na nowo. kto nie ryzykuje ten nie pije szampana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×