Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

nieskonfrontowane uczucia

Polecane posty

Gość gość

Czy miałyście kiedyś taką sytuację, że byłyście zaangażowane w relację, coś szwankowało, wy starałyście się bardziej i nagle okazało się, że ta druga osoba w zasadzie ma was w nosie? To odkrycie jest jak uderzenie obuchem w głowę. A potem cisza, brak kontaktu i wielka chęć, żeby się skonfrontować, wykrzyczeć. A tu nie ma jak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mamy ci pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki :) rzadko się zdarza, że ktoś tu zaczyna w ten sposób. Nie wiem jak. Może miał ktoś podobnie, co wtedy pomaga, jak to przeżyłaś/przeżyłeś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak mam ale nie mogę; ( bo wyrzucił by mnie z pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic nie pomaga, więc trzeba próbować dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam 3 takie relacje: najpierw najbliższa przyjaciółka, potem pierwszy facet, teraz koleżanka. Strasznie długo (latami) dochodzę do siebie po tym. Nie mogę przeżyć.. sama nie wiem czego bardziej, czy tego, że ktoś był dla mnie dużo ważniejszy niż ja dla niego (ja się angażowałam w tą relację, ktoś inny się z niej ewakuował emocjonalnie), czy tego, że w tym układzie jestem ... gorsza. A przynajmniej tak się czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i nigdy tego nie wykrzyczałam w twarz. Co czuję i jak zostałam zraniona dochodzę po długim czasie. Słowa, które mogłabym powiedzieć przychodzą do mnie po miesiącach lub latach. Wcześniej są zakryte bólem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasami w wyobraźni opowiadam tej osobie co zrobiła, konfrontuję się z nią. Ale to tylko wyobraźnia. A prawda jest taka, że ta osoba ma mnie już dawno w ... nosie. Mówiąc jej o tym tylko się ośmieszam ewentualnie pokazuję komuś jak bardzo był dla mnie ważny. Więc nie mówię nic. Tylko cierpię w środku. O ex przyjaciółce już myślę z rzadka. Ale to było 17 lat temu. Chłopaka sprzed 7 lat (liczę od rozstania na dobre) jeszcze czasem przetrawiam, z koleżanką sprawa jest świeża. Boli. A bezczynność i bezradność doprowadza mnie do szału.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ma ktoś podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, cierpię w samotności :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skonfrontowałaś się kiedyś? Otworzyłaś przed tą osobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" gość dziś Tak, cierpię w samotności smutas.gif " Napiszesz coś więcej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma to jak wpieprzać się na siłę do cudzego życia, narzucać ze swoimi "uczuciami" i jeszcze mieć pretensję o brak wzajemności totalne wsiowe buractwo polskich niewyżytych dziewuch!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" gość dziś nie ma to jak wpieprzać się na siłę do cudzego życia, narzucać ze swoimi "uczuciami" i jeszcze mieć pretensję o brak wzajemności totalne wsiowe buractwo polskich niewyżytych dziewuch!!! " Może i masz rację, ale z mojej perspektywy im na mnie zależało (kiedyś), choć teraz zastanawiam się, czy w przypadku przynajmniej ostatniej z wymienionych osób się nie pomyliłam. Czy próba naprawienia relacji jest czymś złym? Wiem, wbiłam sobie do głowy, że skoro ja kogoś lubię, widujemy się (teraz piszę o ex przyjaciółce i ex koleżance) to i on mnie też. BTW. Nie wiem, czym zasłużyłam na te epitety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, myślę, ze te bolesne doświadczenia nauczą cię powsciagliwości. Wydaje mi się, ze "rzucalaś się" całą sobą w daną relację, a trzeba było siebie dawkować, nawet wbrew swojej spontanicznej naturze. Zrobiłaś blędne założenia, i brnęlaś tym torem za kazdym razem, ze skoro ty tyle dajesz, i tak się angazujesz, to druga osoba zrobi z automatu to samo, i tyle samo. Dlatego piszę o dawkowaniu w relacjach, o malych porcjach, jak w zdrowym odzywianiu:). Zjesz, i analizujesz, czy dobre, czy szkodzi, jak się po tym czujesz... Cały czas analiza i korekta. Ludzie są, jacy są....Weź pod uwagę, ze twoja spontaniczność, zabieganie o kogoś, jest temu komuś wygodna. Zaspokaja jego ego, nie trzeba nic, lub prawie nic robić, a adoracja z twojej strony gwarantowana. Na koniec powiem ci, ze przewrotnie wierzę w dobrych ludzi, choc nie raz nacięłam się tak jak ty. Mając juz doswiadczenie, i odpowiednio skopany tyłek, jak tylko straciłam czujność, to niektórzy juz próbowali swoje sztuczki, zagrywki i manipulacje... Po czasie zostaje niewykrzyczane, i niewyjaśnione, dlaczego... Dlatego, ze tacy sa w większosci ludzie. Tych dobrych, wartosciowych jest bardzo mało, ale są:) Nie poddawaj się, i poznawaj następnych, mądrzejsza o osobiste doświadczenia. Polecam ci ksiązkę Jorge Bucay- " Pozwól, ze ci opowiem..." Pozdrawiam:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam takie uczucia tyle,że pozytywne, chciałabym pewnemu facetowi powiedzieć ile dla mnie znaczy, ale to bez sensu, poza tym mam chłopaka i to mnie męczy, może gdybym temu drugiemu powiedziała o swoich uczuciach to byłoby mi lżej i mojemu chłopakowi, któremu też jest przykro że czujęcoś do innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" gość dziś nie ma to jak wpieprzać się na siłę do cudzego życia, narzucać ze swoimi "uczuciami" i jeszcze mieć pretensję o brak wzajemności totalne wsiowe buractwo polskich niewyżytych dziewuch!!! " Może i masz rację, ale z mojej perspektywy im na mnie zależało (kiedyś), choć teraz zastanawiam się, czy w przypadku przynajmniej ostatniej z wymienionych osób się nie pomyliłam. Czy próba naprawienia relacji jest czymś złym? Wiem, wbiłam sobie do głowy, że skoro ja kogoś lubię, widujemy się (teraz piszę o ex przyjaciółce i ex koleżance) to i on mnie też. BTW. Nie wiem, czym zasłużyłam na te epitety... xxx zasłużyłaś jak najbardziej - tylko szkoda, że nic do ciebie nie dotarło i dalej będziesz to robić jak ktoś się burakiem urodził to różą nie umrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś xxx bla bla bla piertolenie typowego zachodniego buractwa gdzie ludzie są egoistami nastawionymi na siebie i tylko piszą poradniki jak kochać swoją d**e bardziej niż bliźniego swego :/ autorko nie zmieniaj się, wszystkie dziewczyny pełne emocji - taka wasza natura, jak będziecie się dawac "stopniowo" to się wykończycie i wasze uczucie nawet nie wykiełkuje, wiec po co to, natury się nie oszuka, widocznie spotkałyście niewłaściwych ludzi, ja też spotykałam różnych ludzi, ale nigdy się nie dopasowywałam, że będę zgrywać niedostępną itp. i co? i poznałam w końcu wartościowych przyjaciol , chłopaka przy których mogę być sobą , nie muszę udawać, że mi nie zależy gdy naprawdę mi zależy, tego Wam życzę :) to nie jest tak,że kochacie za bardzo tylko kochacie / lubicie niewłaściwe osoby :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naucz się " żegnać" i rozstawać definitywnie. I naprawdę, nie kazdy musi cię lubić, akceptować. Ten fakt bezsporny zaakceptuj- na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki, poszukam książki. Tylko wiesz... to nie do końca wina mojego spontanicznego wejścia w relację. Z facetem tak, wchodziłam powolutku, to był mój pierwszy związek, obawy, lęki ale i pierwsze zakochanie. On o mnie zabiegał, oswoił, powiedział, że kocha, prawie się oświadczył i snuł plany na przyszłość. Wchodziłam po kawałeczku, a potem oddałam się temu cała. A po 1,5 roku bycia razem on zmienił zdanie. Z przyjaciółką hmm... znałyśmy się raptem 3 lata, ale była mi naprawdę bliska. Tak, tu pławiłam się w błogim szczęściu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z koleżanką sprawa najdłuższa. Znamy się od niemal 30 lat. To mam teraz na tapecie, więc najbardziej mnie absorbuje i będzie najdłużej. Kiedyś popełniłam błąd, który chyba zaważył na tej znajomości. Kiedy ona miała trudny czas (ciężkie rozstanie z facetem) i doła jak stąd do Poznania "namówiłam" koleżankę X do wspólnej jej pomocy. Postanowiłam w imię wyrozumiałości znosić jej humory (jako dobra koleżanka). Teraz mam wrażenie, że ona po prostu nie chciała utrzymywać ze mną kontaktów, albo może nie tak częstych. Straciłam cierpliwość jak kilka razy z rzędu wykręcała się od spotkania ("nie chce mi się, "może innym razem", "nie dziś"). Przestałam się odzywać, to potem dowiedziałam się od osoby 3ciej, że ja to "chyba się na nią obraziłam". A jej strony sms raz na rok "co tam?", chyba trochę na zasadzie "zależy ci na mnie, potwierdź, oddzwoń". Sytuacja się pogarszała na przestrzeni lat. Paczka rozjechała się po świecie, więc widziałyśmy się parę razy na rok . Ale zawsze w urodziny do siebie przychodziłyśmy. Teraz myślę, że się narzucałam. Po rozmowie z koleżanką X doszłam do wniosku, że od samego początku (od podstawówki) byłam tylko dodatkiem do paczki, podobnie jak w przypadku ex przyjaciółki (tam była podobna sytuacja). Szkoda mi tych lat, niewłaściwie ulokowanych uczuć i tego, że ktoś mnie odrzucił, kto mnie dobrze znał. To chyba boli najbardziej i czuję jakby mnie to skreślało i plasowało jako gorszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" gość dziś zasłużyłaś jak najbardziej - tylko szkoda, że nic do ciebie nie dotarło i dalej będziesz to robić jak ktoś się burakiem urodził to różą nie umrze! " Bardzo podłe jest to co piszesz. Nie umiesz wytłumaczyć swojego stanowiska dlatego jedyne, co mi pozostaje to życzyć Ci wszystkiego najlepszego w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I po to jest forum, by kazdy wpisał swoją opinię. To nie moja opinia z 22giej coś tam, ale nie rozumiem zwrotu " zachodnie buractwo"... Wychodzę z założenia, ze najpierw SIEBIE trzeba pokochac i uszanowac, by te same uczucia dawać innym. Kazdy powinien najpierw we własnej głowie i sercu poukladać się, by nie szukać innych z głodu emocjonalnego, czy dowartosciowywania się, ale własnie dlatego, by umiec i mieć co, dac innym. Jednak zawsze trzeba mieć swoją godność i określone standardy.Nie kazdy jest wart naszego dawania, musi na to "zasłużyć". Nie zgadzam się na rozdawnictwo emocjonalne kazdemu, jak leci. Bo później mozna zostać z pustą skorupą w środku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" gość dziś Naucz się " żegnać" i rozstawać definitywnie. I naprawdę, nie kazdy musi cię lubić, akceptować. Ten fakt bezsporny zaakceptuj- na zawsze. " To jest dokładnie mój problem. Jak to zrobić, jak się pogodzić? Że nie każdy mnie lubi ok, wiem (z wzajemnością), ale jak się tak można pomylić przy odczytywaniu sygnałów drugiej strony? Dobra, ok, odwidziało się, ale czemu ja zaczynam wtedy walczyć (piszę o ostatnim przypadku), angażować się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem mężatką (wtedy nasze drogi z ex koleżanką zaczęły się rozjeżdżać, ona jest ciągle sama) i matką. Z uwagi na mało czasu ograniczyłam kontakty. Dlatego każdy z nich (z kontaktów) jest dla mnie ważny. Odkrycie, że postawiłam na złego konia było trochę jak Judasz w gronie wybranych 12.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy ktoś z Was był w takiej sytuacji? Czy skonfrontowanie uczuć coś da? Czy jakbym się umówiła z ex koleżanką i jej wygarnęła i oczyściła sytuację, czy to coś by zmieniło, coś dało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zastanawiałam się, czemu ze wszystkich znajomości te 3 dotknęły mnie do żywego, a reszta odpłynęła bez problemów. Widzę, że w każdym z tych przypadków chodziło o osobę bliską, której dałam serce na dłoni (poświęcenie) i która mnie odrzuciła. Jak sobie poradzić z tym problemem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×