Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość żonamatkakobieta

Pomocy! Mam mieć wyrzuty sumienia? Czy ja jestem winna?

Polecane posty

Gość żonamatkakobieta

Cześć, Ostatnio rozchorowała nam się dwójka dzieci. Niestety tak wyszło, że ani ja ani mąż nie mogliśmy wziąć wolnego w pracy i dlatego poprosiliśmy teścia o pomoc. Teść to bardzo specyficzny mężczyzna, od 25 lat, a może nawet 30-stu jest utrzymankiem swojej żony. Nie pracuje zawodowo, do pracy go nie ciągnie wręcz się jej boi. Do tego ostentacyjnie domaga się od żony pieniędzy, oraz ją poniża w naszej obecności. Całe dnie spędza ze swoją rodziną spraszając ich do domu. Jedyny plus, że on do tego wszystkiego nie pije. Teściu na prośbę męża przyjechał do nas - około 80km. Na wstępie zażyczył sobie aby kupować mu wodę butelkowaną oraz specjalną kawę. Po dwóch dniach teść chyba zaraził się od syna i zachorował, jednak dalej spędzał czas z dziećmi. Teść ma bardzo specyficzne poczucie estetyki i czystości. Kiedy bierze coś z półki możemy być pewni tylko jednej rzeczy - że nie odłoży tego przedmiotu w to samo miejsce. W sobotę mąż poszedł do pracy i musiałam z nim spędzić cały dzień. Dziadek chciał koniecznie włączyć wnukom bajki żeby cały dzień mogły je oglądać. Ja w domu walczę z mężem o to aby ograniczać telewizję dzieciom do minimum. Pół godziny do godziny dziennie oglądania bajek to chyba wystarczająca ilość dla 3 i 5 latka. W końcu doszło między nami do kłótni - ja argumentowałam, że oglądanie telewizji źle działa na inteligencję dzieci i ich rozwój intelektualny. Teściu stwierdził za to, że przyszłość nie jest ważna, że liczy się tylko to co jest tu i teraz, że wykształcenie nie jest ważne i że taki Ronaldo skończył podstawówkę jak on, a jest sławny. Ręce mi opadły i skończyłam tą jałową dyskusję. W poniedziałek mąż wrócił wcześniej do domu. Okazało się, że dziadek tak pilnował dzieci, że pozwolił im wypuścić chomika po pokoju, a dzieci zmiażdżyły go materacem. Zabiły mojego kochanego chomika bo dziadek nie przewidział że może dojść do tragedii kiedy pozostawi bezbronne zwierzę z takimi małymi dziećmi. Mąż poinformował mnie o tym sms oraz napisał że muszę kupić dla jego ojca Cholinex. Po pracy zrobiłam zakupy, kupiłam dla teścia lekarstwa i wróciłam wściekła do domu. Na wstępie przywitałam się tylko z synem, teścia zignorowałam bo widziałam się z nim przecież rano, a dodatkowo nie chciałam z nim w ogóle rozmawiać po tym jak wykazał się nieodpowiedzialnością. W domu zastałam jeden wielki chlew. W salonie porozwalane zabawki, poznoszone meble z pokoju dziecięcego, wszędzie niedojedzone szczątki jedzenia, a na środku teść otoczony porozkładanymi dookoła zasmarkanymi cieknącymi chusteczkami które zużyte porozkładał dookoła siebie na łóżku, oraz stole pośród talerzy z jedzeniem dla dzieci. Powiedziałam tylko ale tu jest syf i zaczęłam energicznie sprzątać salon i kuchnię, nie odzywając się przy tym ani słowem. Wtedy do kuchni zaszedł mąż i zaczął wszczynać awanturę, że teściu się źle czuje w domu bo jestem niemiła. Ja odpowiedziałam, że przecież do nikogo się nie odzywam i sprzątam w milczeniu. Proszę nie wszczynaj awantur - daj mi spokój. Powtórzyłam to chyba ze 3 razy. Teściu zaczął szantażować męża że zaraz wróci do domu. Ja wzięłam woreczek foliowy i podeszłam do teścia mówiąc: "Proszę chować te swoje gile do woreczka a nie rozkładać po meblach i całym pokoju". Na to teść się obraził, zaczął mnie atakować słownie że "i co tak sprzątasz?", mąż zaczął mnie atakować, że jak śmiałam zwrócić teściowi uwagę. Że jak ja leżę we własnym domu to też mi się zdarza położyć zasmarkaną chusteczkę przy łóżku. Dobrze - może się zdarzyło, ale u siebie w domu, a nie w gościach! Do tego mąż zaczął mi wypominać sprzątanie i dbanie o czystość! Argumentował to tym, że przecież rok temu tak nie dbałam o czystość (moje noworoczne postanowienie)... Co za ludzie... To teraz mam całe życie żyć w chlewie bo kiedyś nie dbałam o czystość i porządek? Finalnie dziadek poszedł obrażony do małego pokoju twierdząc, że nie będzie ze mną przebywać w tym samym pomieszczeniu. Mąż zamiast mnie wesprzeć poszedł do niego bo przecież co on miał się cały dzień tam w ścianę gapić? I tak sobie mąż ze swoim ojcem przesiedział cały wieczór, a ja sama z dziećmi siedziałam w salonie. Na wieczór jeszcze mąż powiedział mi że to było bardzo niegrzeczne z mojej strony, że powiedziałam żeby teść chował te smarki do foliowego woreczka. I tak jesteśmy obrażeni na siebie do dzisiaj. Powiedzcie czy ja zrobiłam coś złego? Ja mam ich przepraszać czy oni mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak to właśnie wygląda, gdy są małe dzieci, a rodzice pracują :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zrobil co mogl,a mezczyzni niestety moga niewiele oprocz wymagan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×