Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Kaciaaa12

Jak dalej żyć po utracie przyjaciela ?

Polecane posty

Gość Kaciaaa12

Moją historię zacznę od momentu gdy 4 lata temu po raz pierwszy pojechałam z 3 siostrami, bratem, wujkiem i 2 przyjacielami na imprezę. Miałam wtedy 14 lat - tak wiem młoda byłam jak na imprezę ale rodzice i rodzina ufała i ufa mi, wiedzą że nie zrobiłabym nic głupiego, owszem z wujkiem z którym mamy wspaniały kontakt, można pogadać z nim o wszystkim. Przyjaciele, którzy namówili nas na nią byli ode mnie 5 lat starsi, traktowali nas jak młodsze siostry, a my ich jak starszych kochanych braci, którzy zawsze pomogą, doradzą, nie pozwolą zrobić krzywdy, znaliśmy jedno z nich od małego, bo to sąsiad mojej babci, ma na imię Przemek, drugi Kamil to przyjaciel Przemka także jego sąsiad. Pierwsza impreza nie była aż tak bardzo z******ta, bo to tylko nad wodą muzyka grała, kilku turystów tańczyło i MY. Rok później w wakacje już całe spędziliśmy na imprezach w soboty i to już do klubów jeździliśmy prawdziwych, w niedzielę festyny, pierwszy alkohol, pierwszy chłopak, życie jak w bajce. Zastanawialiśmy się jak będzie wyglądało nasze życie za 10 lat, jednak nikt nie pomyślał że za 10 lat jednego z nas nie będzie, że życie jak w bajce skończy się. To stało się rok temu w lutym. 13 lutego Kamil skończył 22 lata, 14 pojechaliśmy do naszego ulubionego klubu na imprezę świętować jego urodziny, Walentynki - chociaż wszyscy z naszej paczki byli singlami - i oczywiście świętować 15 lutego Dzień Singla. Tydzień później kolejna impreza, której nie zapomnę do końca życia, bo to ostatnia impreza z Kamilem. O dziwo całą imprezę spędziliśmy razem cała grupa na środku parkietu tańczyła, wszyscy poszliśmy na koncert Pięknych i Młodych. Po imprezie Kamil mnie i moją siostrę Ewelinę odwiózł do domu, bo mamy 75 km do tego klubu, więc całą drogę słuchaliśmy muzyki, gadaliśmy i kiedy dojechaliśmy do domu, powiedział ostatnie zdanie Kamilowi : To do następnej ... Pożegnaliśmy się jak zawsze i koniec końców miałam nadzieję, że za tydzień znowu będziemy się bawić tak jak tego dnia, jednak los chciał inaczej. To wydarzyło się w środę 26.02.2014r o 23 WYPADEK! Przyjaciółka w nocy dzwoniła do mojej siostry powiadomić o wypadku, ale jakimś cudem Ewelina nie słyszała telefonu. W czwartek wstałam rano o 6 tak jak zawsze, zaczęłam szykować się do szkoły i nagle przed 7 ... przychodzi siostra z wiadomością dla mnie, że Kamil nie żyje. Wtedy cały świat legł w gruzach, łzy, płacz, pytania : jak ? dlaczego ? dlaczego on ?! To był najgorszy dzień w moim życiu, po raz 2 straciłam kogoś bliskiego 5 lat temu dziadka, a teraz Kamila. Do szkoły poszłam ale zawaliłam sprawdzian, który tego dnia był, zerwałam się z lekcji bo ie mogłam znieść tej bezczynności w szkole. Od razu napisałam do siostry ciotecznej, ona trochę wiedziała o tym wypadku trochę ja. Było to tak że jechali do sklepu Przemek, Kamil i brat cioteczny Przemka Mariusz. Przemek podobno kierował, Kamil siedział jako pasażer a na środku z tyłu siedział Mariusz, byli młodzi Mariusz miał 18 lat, niedawno dopiero co odebrał prawo jazdy, Kamil 13 dni wcześniej świętował urodziny, a Przemek w Kwietniu kończył 22. Uderzyli w autobus, był przymrozek, zapewne jechali trochę za szybko, Mariusz i Kamil ponieśli śmierć na miejscu, Przemek w stanie krytycznym trafił do szpitala. Nie osądzam Przemka o zabicie ich, on sam strasznie to przeżył, jego brat cioteczny i przyjaciel od dziecka, ich strata to wystarczająca kara jaką poniósł. Tyle jeździliśmy z nimi i nigdy nie mieliśmy wypadku, nigdy nawet draśnięcia, a tu taki wypadek i to jeszcze ze skutkiem śmiertelnym. I nagle nasze rodziny zaczęły mówić, że tam MY mogliśmy być, MY też mogliśmy umrzeć. W sobotę 1 Marca odbył się pogrzeb Kamila, tata zawiózł nas do kościoła na ostatnią drogę Kamila, musiałyśmy uczestniczyć w niej. To było straszne, zobaczyć wszystkich znajomych zapłakanych, smutnych, rodzinę krzyczącą, jego brata i siostrą, mamę która krzyczała Kamil wróć! Poszłam po raz ostatni zobaczyć Kamila a on był uśmiechnięty, wyglądał jakby spał, miałam taką cichą nadzieję, że on zaraz się obudzi i powie co wy tak się smucicie i płaczecie, przecież żyję, ale tak się nie stało. Płakałyśmy a raczej ryczałyśmy bardzo dużo, moja siostra Natalia nie wytrzymała napięcia i zemdlała, pogotowie zabrało ją do szpitala. Do końca moich dni będę pamiętała ten czwartek i tą sobotę. Po pogrzebie na początku wszyscy się wspierali, pocieszali, to było na potrzebne, jednak po pewnym czasie ONI WSZYSCY jakby zapomnieli o Kamilu. Nie płaczą, nie mówią, zajmują się swoim życie, ułożyli sobie, mają chłopaków, dziewczyny, tylko ja jaka jedyna chyba nie zapomniałam, wspominam, płaczę, mimo że już minął rok, pamiętam cały czas. Nie potrafię się pogodzić z jego śmiercią. Nie ma dnia, żebym nie pomyślała o Kamilu. Przemek wyzdrowiał, lekarza mówią cudem wyszedł z tego. Jednak zerwał z nami dotychczasowy kontakt. Nie wiem czy ze mną jest coś nie tak, czy z nimi, że tak szybko - moim zdaniem za szybko - zapomnieli o KAMILU, chociaż wiem że Kamil nie chciałby, żeby ktokolwiek płakał i to z jego powodu. Mam nadzieję, że nauczę się z tą pustą żyć i jeszcze komuś zaufam, jak mu. Kochałam go jak brata jak przyjaciela i cały czas kocham, pomimo że go z nami już nie ma. [*] SPOCZYWAJ W SPOKOJU KAMILKU [*]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×