Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jestemgosciem

Powrót do byłej, czy warto ryzykować?

Polecane posty

Gość jestemgosciem

Jestem rozwodnikiem od kilku lat, ale rozważam powrót do byłej żony. Od rozwodu jestem sam, brakuje mi rodziny, tęsknię za synem, który jako 16 latek w okresie bntu bardzo potrzebuje ojca. Myślicie, że takie powroty po kilku latach to dobry pomysł? Ludzie sa starsi, dojrzalsi, dawne problemy wydają się smieszne. Czy znacie przypadki, którym się udało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzina jest najwazniejsza- próbuj! Chociazby dla syna, którego dobro jest najważniejsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie! Trzeba spróbować! Nie masz nic do stracenia, jesteś obecnie sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja próbowałam i się nam nie udało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ŻOna powinna być zawsze najwazniejsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co była żona na to? obydwoje się zmieniliście? obydwoje dojrzeliście do powrotu? musicie być tego pewni, aby po roku znowu się nie rozpadło, macie dziecko, duże już, ale wciąż dziecko. rozumiem, że uczucie do zony nie wygasło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wracaj do zony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestemgosciem
BYła żona mówi, że moglibyśmy spróbować, bo co nam szkodzi. Nie podchodzi do tego z entuzjazmem, po prostu bardziej rozsadek tutaj bierze górę- i w moim i w jej przypadku, czyli to, że nie kłócimy się już, jak kiedyś i dobro dziecka. Zmieniliśmy się nieco. Oczywiscie, jej charakter jest taki, jak był- czyli jest władcza i dominująca, ale już nie stara mi się narzucać własnego zdania w każdej sytuacji i nie wymaga, by robić wszystko jak ona chce, bo tylko ona ma rację. Kiedyś to było nagminne, ja nie miałem prawa głosu w domu. Teraz nasze porozumienie jest ok. Czy uczucia do niej wygasły? Trochę wygasły, bo mogę spokojnie bez niej żyć, widujemy się raz w tygodniu, gdyz ona resztę czasu poświęca sobie po pracy- chodzi na języki obce, na fitness. Czy ją kocham- nie wiem! Napewno coś do niej czuję, mam też mnóstwo miłych wspomnień, a w dodatku jestesmy sami od czasu rozwodu. Ale myślę, że miłość da się odbudować, gdy się już razem zamieszka, tak, żeby ona była pełna, żeby było zaufanie, które do siebie utraciliśmy dawno temu i żeby każde z nas mogło być soba w tym związku, czego wczesniej nie mogłem zrealizować. Ogólnie, to ona jest na "tak" i ja też. Nie ma motyli w brzuchu, ani szaleństwa za sobą. Po prostu teraz fajnie się dogadujemy, dzieciaka wspólnego mamy, więc dobrze byłoby scalić tę rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestemgosciem
Bardziej z rozsądkiem widzimy ten powrót, patrzymy na to po prostu jak na powrót, jak na naprawę rodziny, uczucie tutaj jakoś mniej nami kieruje, jakies tam między nami jest i sentyment i wspomnienia także piękne, ale głównie kierujemy się rozsądkiem i tym, że jesteśmy dla siebie dobrymi przyjaciółmi, szanujemy się, czego nie potrafiliśmy pod jednym dachem, gdyż bardzo różniliśmy się od siebie i ciągłe kłótnie były, rozmijalismy się w pragnieniach, w dążeniach- dosłownie we wszystkim. Teraz minęło 5 lat, jestesmy starsi, nie mieszkamy od lat ze sobą i już inaczej nasze relacje wyglądają, ona nie rządzi mną, nie dyktuje, co mam robić i kiedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i bardzo dobrze, że nie dajecie się ponieśc emocjom, tylko rozsądnie o swoim powrocie myślicie! Myślę, że przez to macie dużą szansę na powodzenie związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
warto w koncu nie zniszczyliscie sobie najwazniejszego - zaufania w zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie potrafią odbudować również zaufanie, więc dacie radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak juz wrócisz i rozpakujesz rzeczy to zerrznij ją porządnie aż bedzie wyła tak aby jej więcej nie przychodziło do głowy się rozchodzić. To pomaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro autor rozwaza to w kategoriach RYZYKA :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestemgosciem
Z tym zaufaniem to bywa różnie, bo nie jest do końca tak, że mogę jej o wszystkim mówić, że mogę być z nią do końca szczery, bo jej ufam. Ale zaufanie może przecież wrócić. Zawiodła mnie kilka razy, gdy chciałem się otworzyć przed nią (już po rozwodzie), gdyż ona po prostu lubi czasem krytykować, umniejszać czyjąś wartość, stąd teraz moje obawy i przemyślenia, co wolno jej mówić, a czego nie, by nie dogadała itp. Więc zaufania takiego pełnego nie mam. Gdy miałem problemy w pracy i poszedłem do niej po radę, to też usłyszałem krytykę, że to moja wina, bo jak się coś nie podoba, to się pracę zmienia i ona by tak postąpiła i tak temat się zakończył, bo mówiła to tonem szydzącym ze mnie. Więc zaufanie między nami jest, ale trzeba uważać, co się mówi. Oczywiście, nie jest to jakaś jej poważna wada, z tym da się żyć. A co do seksu, to jest i była raczej bierna w tych sprawach i to się nie zmieniło. Po prostu ma małe potrzeby i seks jest dla niej mało ważny, więc seksem jej nie zdobędę ani nie zaskoczę. Jest fajna kobietką, super przyjaciółką, miło razem spędzamy czas, dopiero teraz potrafimy ze sobą miło spędzać czas, rozmawiać, śmiać się, chodzić do kina, gdy razem mieszkaliśmy to byliśmy wciąż niezgodni, źli na siebie, nie było mowy o przyjemnym spędzaniu czasu, gdyż w domu kłóciliśmy się o błahostki, typu krzywo położona serwetka. Ona ma uczulenie na to, jak coś jest nie tak, jak ona połozy i w którą stronę położy, więc się denerwowała o wszystko, co np. położyłem inaczej niż ona. Takie pierdoły- po prostu, z których się teraz śmieję, a kiedyś czułem się tym bardzo zmęczony psychicznie i się bałem, żeby znów jej gniewu nie wywołać. Teraz patrzę na to tak, że po prostu jej gniew bym olał i nie przywiązywał wagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćaaa
Ja to bym się zastanowiła, bo teraz nie mieszkacie ze sobą i nie denerwujecie się wzajemnie ponieważ nie macie powodów. Piszesz, że ona jest fajną kobietą i super przyjaciółką, ale przecież nie mówisz jej wszystkiego więc nie jest super przyjaciółką. Ona teraz jest twoją znajomą, koleżanką. Taka osobą dobra na odległość, ale nie do życia ponieważ sam wiesz jak to wyglądało. Gdy zamieszkacie razem, i będziecie non stop ze sobą w domu, będziecie współżyć jako domownicy to zapewne wszystko wróci, wszystkie awantury o błahostki. Nie ma seksu bo ona ma małe potrzeby, zastanów się czy będziesz szczęśliwy, czy nie lepiej zostawić to tak jak jest na stopie koleżeńskiej. Syna macie już prawie dorosłego, nie ma co znowu wprowadzać zamętu w jego życie, z jak znowu się zaczną awantury? Teraz jest jakaś stabilność, dogadujecie się on to widzi i na pewno jest mu teraz dobrze. A gdy wejdą zmiany a po czasie zaczną się jazdy to jego stabilność szlag trafi, zmącicie niepotrzebnie spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestemgosciem
Właśnie syn bardzo pragnąłby, byśmy się znów zeszli. Widać, że brakuje mu męskiego wzorca, gdyż widujemy się- z nim i z byłą żona tylko raz w tygodniu. On jest jedynakiem, żona strasznie go rozpieszcza i sa problemy, gdyż do szkoły chodzić nie chce, wagaruje, śpi do południa, a potem tylko gra na kompie, ogląda telewizję i dużo słodyczy je. Robi bałagan, żona za nim sprzata, traktuje go jak królewicza, a jednoczesnie skarży się, że on nic nie potrafi zrobić, że jest niemęski. Ja to widzę! Gdy z nimi mieszkałem, to tył normalny chłopak, nie pozwalałem go traktować żonie jak świętą krowę i spełniać wszystkich jego zachcianek. Jestem w tygodniu zapracowany, ale przynajmniej wracałbym i pilnował. On ma przede mną respekt, a matkę traktuje jak służącą, wysyła po batoniki do sklepu itp. Po prostu jestem potrzebny w tym domu i chcę wypędzić z syna złe nawyki- póki jest czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tym bardziej warto sprobowac, bachorek sie rozbisurmanil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestemgosciem
Syn już zapewnił sobie otyłość przez te zamiłowanie do kilogramów słodyczy dziennie, zawalił rok w szkole, gdyż do szkoły nie chce mu się chodzić, nie chce mu się wstawać, wyznał ostatnio byłej żonie, że pracować też nie będzie na siebie, bo mu się nie che rano wstawac i męczyć się! Że skoro ona przyzwoicie zarabia, to starczy dla niej i dla niego! Żona go okrzyczała, ale ciuchy mu firmowe i drogie kupuje nadal, co zapragnie to dostanie. Od dziecka go tak wychowywała, ale gdy ja byłem w domu to mówiłem "stop", nie pozwalałem na to, gdyż wiedziałem, do czego to doprowadzi! Gdy się rozstaliśmy miała wolną rękę, kontynuowała to swoje rozpieszczanie go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i to byl blad, wszak TY z dzieckiem sie nie powinienes rozstac rozstajac sie z partnerka jesli to zrobiles to bierz pol winy za ten stan rzeczy na siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Elasnie jasnie pokrzywdzony soe znalazl... Faceci to zawsze zgrywaja niewiniatka, wszystko jest wg nich wina kobiety, zalosne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wracaj nic z tego nie będzie. Lepiej byc osobno i częściej ingerowac w zycie syna. Życie codzienne pokaze ze znowu zaczną się awantury itd. Sam piszesz ze uczucia nie ma to po co sobie doope zawracac? Boisz się ze nikt cie nie zechce? Nie panikuj na miłość warto poczekac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestemgosciem
Biorę, biorę! Ja się z synem nie rozstawałem, ale on na tym ucierpiał, gdy wyprowadziłem się z domu. Do mnie nie chciał zabardzo przyjeżdżać, babci powiedział, że tata za dużo wymaga i on woli zostawać w domu. U mnie w mieszkaniu ma także swój pokój, ale tam musiał sprzatać sam, ścielić łózko sobie, jak zjadł odnosił talerze do zlewu. Strasznie przy tym marudził, bo w domu to robi za niego matka. W dodatku ograniczałem mu gry komputerowe, starałem się je zastapił np. wycieczkami rowerowymi, gdyz on gra od rana do nocy z przerwami na telewizję, jedzenie i łazienkę. Dlatego nie chciał do mnie przyjeżdżać. Gdy byliśmy razem jeszcze to o wychowywanie go także były sprzeczki, dziadkowie jego (jedyny wnuczek) tak jak zona rozpieszczali go do granic możliwości. On miał 11 lat i nie chciał spać sam- musiał spać z mama lub babcią, czemu byłem kategorycznie przeciwny, do 10 roku zycia kąpała go żona, gdyz on nie chciał sam, poważnie się o to kłóciliśmy, ale ona problemu nie widziała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za to wychowanie dziecka czekac NIE POWINNO poza tym autor pisze ze ma spory dystans do tego co bylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestemgosciem
Tak, mam spory dystans i nie jestem już młodzikiem, dla którego ważna jest miłość w związku. Bez tego nawet da się żyć, byle się szanować, a teraz jest między nami szacunek. Nauczyłem się po rozwodzie, że liczy się głównie zdrowy rozsądek w życiu i związkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zdrowy rozsadek liczy sie zawsze, ale zwiazki bdowane wylacznie na zdrowym rozsadku sa ... no czegos im mimo wszystko brakuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćaaa
A co na to twoja była zona, czy ty z nią rozmawiasz o waszym synu i o tym że nie powinna tak go rozpieszcać? Rozmawiasz z nią o tym czy zamierzasz się wprowadzić i wtedy zacząć rozmowy i wychowanie 16-letniego juz syna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ZNAM KILKA PAR KTORE do siebei wracaly i nigd ynie wychodzilo drugi raz, dwa razy sie do tej samej wody nie wchodzi i tak nie ebdzei pasowalao,,..ale co ci szkodzi zawsze mozesz odejsc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestemgosciem
Moja była żona jest na tak! Twierdzi, że fajnie jej się ze mną czas spędza i warto byłoby być znów rodziną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×